"Wyborcza" uzyskała wgląd do akt operacji polskich służb przeciwko rosyjskiemu agentowi, organizującemu akty terrorystyczne w Europie.
Mężczyzna oskarżony o współpracę z rosyjskim wywiadem i przygotowywanie podpalenia wrocławskiej fabryki farb poszedł na układ z prokuraturą. Chciał dobrowolnie poddać się karze i uzgodnił z wrocławskimi śledczymi wyrok dla siebie. Jednak sąd uznał, że musi być proces.
Mężczyźnie, który udawał funkcjonariusza kontrwywiadu i straszył ludzi wysadzaniem wałów przeciwpowodziowych, nie postawiono zarzutu szpiegostwa. Jest podejrzany o przeszkadzanie w akcji ratunkowej i podawanie się za funkcjonariusza publicznego. Przyznał się i trafił do aresztu.
Premier Donald Tusk poinformował, że ABW zatrzymała fałszywego wojskowego, który straszył ludzi wysadzaniem wałów przeciwpowodziowych. Jak ustaliła "Wyborcza" mężczyzna w nocy z poniedziałku na wtorek pojawił się w podwrocławskich Łanach. Podawał się za funkcjonariusza kontrwywiadu.
Czy można było nie ujawniać akt śledztwa podejrzanemu o szpiegostwo Pablo Gonzalzezowi vel Pawłowi Rubcowowi? Nie, nie można było. Za to jego wymiany na więźniów w Rosji dokonano na podstawie procedury, której polskie prawo nie zna.
Wracają delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zlikwidowane przez byłą premier Beatę Szydło. Zaskoczeniem jest nominacja majora Bartosza Orawca na dyrektora delegatury we Wrocławiu. - W prywatnych rozmowach nie ukrywał swoich propisowskich poglądów - mówi jeden z oficerów.
Niemiecki sąd wydał wyrok ws. neonazisty Udo W., który ulokował we Wrocławiu fabrykę hitlerowskich pamiątek. Postępowanie trwało latami, a w międzyczasie W. otworzył kolejny sklep - sprzedawał m.in. orzeszki w puszkach z napisem "Cyklon B" czy popiersia Hitlera.
Od 1 lipca we Wrocławiu, a także w innych miastach wojewódzkich, znów będą działać delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które za rządów PiS zostały zlikwidowane i zastąpione mniejszymi wydziałami zamiejscowymi.
Mężczyźni aresztowani we Wrocławiu pod zarzutem udziału w rosyjskim wywiadzie i podpalania różnych obiektów w Polsce, w 2022 roku zaciągnęli się do ukraińskiej armii. Byli żołnierzami białoruskiego Batalionu Terror - ustaliła "Wyborcza".
Jak ustaliła "Wyborcza", co najmniej od marca 2023 roku polskie służby wiedziały, że rosyjski wywiad szykuje zamachy terrorystyczne w Polsce. Ale nie ostrzeżono ludzi nawet wtedy, kiedy ujawniono, że do aktów terroru - inspirowanych z Moskwy - już doszło.
Białorusin Stepan K., aresztowany przez wrocławski sąd pod zarzutem szpiegostwa i podpalania różnych obiektów w Polsce, to zięć byłego konsula Białorusi w Gdańsku Siergieja Michniewicza. Ma powiązania ze środowiskami kibolskimi oraz nazistowskimi.
Rosja korzysta z pobytu Szmydta w Mińsku. Przyjechała specjalna grupa z rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa i przesłuchują go, wycisną jak cytrynę - to informacje przekazane białoruskiej opozycji przez ich źródła w służbach Aleksandra Łukaszenki.
Stepan K., Białorusin aresztowany przez wrocławski sąd pod zarzutem udziału w rosyjskim wywiadzie, to absolwent Politechniki Moskiewskiej, próbujący swoich sił w walkach MMA. Chciał dołączyć do białoruskiej jednostki, walczącej po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją.
Wrocławski sąd zadecydował o aresztowaniu trzech podejrzanych o udział w szpiegowskiej szajce, przygotowywanie i dokonywanie aktów dywersji. Planowali m.in. podpalenie wrocławskiej fabryki wielkiego amerykańskiego koncernu.
Były sędzia Tomasz Szmydt, podejrzany o szpiegostwo, przed ucieczką na Białoruś mieszkał z Oleną K. Niedawno zniknęła: zamknęła biznes, sprzedała mieszkanie, jej telefony milczą. Związany z nią profil na Facebooku został zlikwidowany, gdy zacząłem o nią wypytywać.
Sędzia Tomasz Szmydt już w czerwcu 2023 był kilka dni na Białorusi - poinformował koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak na portalu X (dawniej Twitter). Zaprzeczył też medialnym doniesieniom jakoby polskie służby od kilku miesięcy wiedziały o kontaktach sędziego z białoruskim wywiadem. A sędzia - mimo wszystko - zdołał uciec.
"Wyborcza" ustaliła, że w ostatnich czterech latach zbiegły na Białoruś sędzia Tomasz Szmydt uczestniczył w wydaniu 48 orzeczeń dot. dostępu do informacji tajnych. Niewykluczone, że obce wywiady poznały dzięki niemu dane tajnych funkcjonariuszy różnych polskich służb.
Sędzia Tomasz Szmydt to najwyższy rangą polski funkcjonariusz publiczny, który jawnie przeszedł na stronę Łukaszenki i Putina. Pytanie, jak długo dla nich pracował i co ze sobą mógł wywieźć.
Rząd premiera Donalda Tuska zaczyna prace nad projektem ustawy o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Właśnie został wpisany do planu pracy Rady Ministrów - potwierdził "Wyborczej" minister Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych.
Prawica nerwowo i histerycznie zareagowała na akcję ABW, podczas której przeszukano m.in. dom Zbigniewa Ziobry. Europosłanka Suwerennej Polski Beata Kempa w mediach społecznościowych napisała o "zbrojnym wejściu policji do domów posłów" i przekonywała: - Rząd Tuska zamiast pokornej pracy dla Polski i realizacji obietnic wybrał nienawiść.
W sejmiku dolnośląskim zamiast polityki była brudna gra - ocenia szef klubu KO Marek Łapiński po ujawnieniu przez media nielegalnej inwigilacji lidera Bezpartyjnych.
Prezydent Lubina Robert Raczyński był nielegalnie inwigilowany przez ABW - kopiowano jego rozmowy z internetowych komunikatorów, w samochodzie i mieszkaniu instalowano urządzenia szpiegujące. Do mediów dotarły setki stron stenogramów rozmów prowadzonych przez prezydenta i jednego z jego urzędników, choć nie ma pewności, czy są prawdziwe. Jednym z wątków jest brudna polityczno-biznesowa wojna w branży śmieciowej na Dolnym Śląsku.
Wg ABW zatrzymany szpieg rosyjskiego GRU ze Złotoryi Michaił A. zajmował się rozpoznawaniem obiektów strategicznych, wojskowych i portów. - Grzeczny, ułożony. Ludzie mówili, że "mądry, choć wcale nie wygląda" - opowiadają "Wyborczej" jego sąsiedzi.
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali mężczyznę działającego na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych - przekazał minister Tomasz Siemoniak. ABW ustaliło, że mężczyzna przygotowywał się do "działań polegających na podpaleniu obiektów na terenie Wrocławia".
Po 10 latach, które minęły od wszczęcia postępowania przez prokuraturę, były rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu prof. Marek Ziętek został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutów przekroczenia uprawnień i działania na szkodę uczelni. - Zabrało mi to sporo życia i bardzo mocno nadszarpnęło mój wizerunek. Tego nikt mi nie wróci - mówił po ogłoszeniu wyroku.
W wiosce Ciepłowody na Dolnym Śląsku jedni wierzą, inni nie bardzo, że ich 18-letni sąsiad, zatrzymany przez ABW, planował zamach terrorystyczny w okolicy.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała 18-letniego mężczyznę, który miał planować zamach terrorystyczny na budynek urzędu państwowego w Polsce przy pomocy pasa szahida. Polak inspirował się działaniami tzw. Państwa Islamskiego.
Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące jednego z wątków sprawy "układu wrocławskiego", opisywanego przez "Wyborczą", OKO.press i Fundację Reporterów. Chodzi o wiceprezesa Orlenu Adama Buraka i jego relacje ze znanym wrocławskim biznesmenem Radosławem Tadajewskim.
Prokuratura Zbigniewa Ziobry przez sześć lat prowadziła postępowanie w sprawie przestępstwa, którego nie popełniono. Akcja, której dotyczyła, mogła doprowadzić do przejęcia wszystkich nagrań rozmów, które wykonano na zlecenie dolnośląskiego biznesmena Marka Falenty.
Historia z początków działalności Marka Falenty to styk biznesu, polityki i służb specjalnych. Śledztwo, ws. próby skorumpowania posła PiS z komisji ds. służb zostało umorzone, ale akta są nadal ściśle tajne. Mógłby je odtajnić Zbigniew Ziobro, jak to zrobił z innymi sprawami Falenty.
Wrocławski sąd uniewinnił dwóch Irakijczyków od zarzutu finansowania islamskiego terroryzmu. W 2016 roku pośredniczyli w przekazaniu z Niemiec kwoty 1261 euro dla bojowników "Państwa Islamskiego" w Iraku.
W Europie coraz głośniej o hiszpańskim dziennikarzu, który zatrzymany został w lutym w Przemyślu i aresztowany pod zarzutem współpracy z rosyjskim GRU. Padają zarzuty, że polskie władze łamią wolność mediów, nie przedstawiają żadnych wiarygodnych dowodów winy i utrudniają podejrzanemu kontakt z prawnikiem i rodziną.
Nie ma jak dotąd śledztwa w sprawie tajemniczych rosyjskich dywersantów złapanych w Ukrainie z notatkami, w których był adres zgorzeleckiego hotelu. Ale - jak dowiedziała się "Wyborcza" - sprawę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zatrzymany przez ABW w Przemyślu hiszpański dziennikarz Pablo G. usłyszał zarzut szpiegostwa. Zdaniem śledczych jest pracownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Kilka tygodni przed inwazją jeździł po Ukrainie, wcześniej sporo pisał o Polsce, m.in. o kryzysie z uchodźcami na polsko-białoruskiej granicy.
Prokuratura Krajowa skierowała do sądu we Wrocławiu akt oskarżenia przeciwko dwóm Irakijczykom, oskarżonym o finansowanie działalności terrorystów należących do tzw. Państwa Islamskiego.
Po dwóch latach rozpracowywania przez ABW środowiska polskich neonazistów zarzuty propagowania faszyzmu postawiono niedawno kilkunastu osobom. Wśród nich są muzycy zespołów Obłęd i Odwet oraz Grzegorz S. - do niedawna pracownik TVP na Pomorzu, a w przeszłości prezes publicznego Radia Gdańsk z nadania PiS
Żart (a być może świadoma prowokacja rosyjskich służb) to kolejny już dowód na to, że jakakolwiek ochrona kontrwywiadowcza polskiego prezydenta to fikcja.
24-letni wałbrzyszanin napisał w internecie, że ma koronawirusa Covid-19 i zamierza zainfekować obywateli Polski. W jego domu szybko zjawili się policjanci i funkcjonariusze ABW ubrani w specjalne kombinezony.
Przez całe lata Jacek Międlar, najpierw jako ksiądz, a potem jako cywil, nie musiał martwić się konsekwencjami swych słów. Gdy przesadził, rękę podawali mu politycy PiS. 13 grudnia zatrzymała go ABW. Czy to koniec bezkarności byłego duchownego antysemity?
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali w piątek rano byłego księdza Jacka M. Najprawdopodobniej w sobotę zostaną mu przedstawione zarzuty wzywania do nienawiści wobec Żydów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.