Wrocławska prokuratura przedstawiła Januszowi P., przedsiębiorcy i byłemu posłowi, osiem zarzutów popełnienia przestępstw na szkodę tysięcy osób. Pierwsze przesłuchanie trwało pięć godzin i zakończyło się o północy. Na piątek 4 października zaplanowano kolejne czynności.
Tomasz Siemoniak w lutym zapewniał publicznie, że CBA odtajni materiały afery, za którą skazani zostali b. szefowie służb specjalnych w czasach PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Zapytaliśmy CBA, jak idzie odtajnianie, odpowiedzieli nie otrzymaliśmy.
Trzech rektorów prywatnych uczelni miało opłacać członków Polskiej Komisji Akredytacyjnej. CBA zatrzymało m.in. Rafała K., byłego rektora Akademii Nauk Stosowanych we Wrocławiu. Ustaliśmy, że uczelnią kierował niespełna miesiąc, zaś obecny rektor twierdzi, że sytuacja nie wpłynie na studentów.
Trzech rektorów prywatnych uczelni z Wrocławia, Gdańska i Torunia zostało zatrzymanych przez funkcjonariuszy CBA. Według śledczych mieli wręczać korzyści majątkowe członkom Polskiej Komisji Akredytacyjnej.
Nasi rozmówcy - sympatycy różnych opcji politycznych - zgadzają się co do jednego. Zamiast likwidacji CBA ważniejsze jest, żeby od początku zastanowić się nad tym, jak mają funkcjonować służby specjalne, jak rozdzielić zadania pomiędzy służby i policję.
Rząd premiera Donalda Tuska zaczyna prace nad projektem ustawy o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Właśnie został wpisany do planu pracy Rady Ministrów - potwierdził "Wyborczej" minister Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych.
Były prezes Orlenu Daniel Obajtek złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie nielegalnego podsłuchiwania jego gabinetu w koncernie. Zdaniem prezesa podsłuchy były nielegalne, a za ich instalacją stoją "nieustaleni funkcjonariusze CBA." Z ustaleń "Wyborczej" wynika, że Obajtek już rok temu wiedział o podsłuchach, nawet słuchał nagrań. Ale wtedy nic nie zrobił.
"Afera taśmowa PiS". Daniel Obajtek już rok temu miał wiedzieć, że był potajemnie nagrywany w gabinecie prezesa Orlenu, a nawet miał słuchać taśm - ustaliła "Wyborcza". Ale prokuraturę zawiadamia dopiero teraz, gdy sprawę ujawniły media.
Skazani za przestępstwa byli ministrowie PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik oznajmili w swym występie przed kamerami, że Pegasusa używali do walki z najpoważniejszymi przestępstwami. Nie wyjaśnili, czy Krzysztofa Brejzę szpiegowali nim za terroryzm, czy porwania dzieci.
Afera Collegium Humanum. Zniesmacza mnie, że wielu podwładnych prezydenta Wrocławia, zajmujących bardzo dobrze opłacane stanowiskach, wyciągnęło ręce po publiczne pieniądze, żeby zdobyć kulawe dyplomy.
Prezydenta Wrocławia, jego zastępców, dyrektorów magistratu, ale też wojewodę dolnośląskiego, posłankę z PO i wicemarszałka z PiS łączy to, że studiowali na Collegium Humanum, którą podejrzewa się o wystawianie trefnych dyplomów.
Józef Pinior były senator, działacz demokratycznej opozycji z lat 80. w poniedziałek został zatrzymany przez CBA i usłyszał zarzuty korupcji. - To pokazuje degradację CBA. Powinno ono stać na straży prawa, a prowadzi działalność, która moim zdaniem jest zemstą polityczną - mówi nam Pinior.
Były wrocławski senator i działacz demokratycznej opozycji z lat 80. Józef Pinior został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA na polecenie poznańskiego oddziału prokuratury krajowej.
W poniedziałek rano funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali we Wrocławiu byłego senatora Józefa Piniora. Zatrzymanie może mieć związek ze śledztwem w sprawie fałszowania podpisów na jego listach poparcia w wyborach do Senatu w 2015 roku.
Ja jako sędzia wiedziałem, co podpisuję, gdy CBA składało wniosek o założenie podsłuchu, tylko że oni potem wykorzystywali go wbrew sądowemu postanowieniu - mówi sędzia Igor Tuleya i przyznaje, że mógł podpisywać wnioski o inwigilację Pegasusem.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oznajmił, że Pegasusem inwigilowani byli wyłącznie "szpiedzy albo osoby podejrzewane o szpiegostwo, gangsterzy i ludzie obciążeni różnego rodzaju pospolitymi przestępstwami". Jako doktor nauk prawnych Jarosław Kaczyński powinien zatem wyjaśnić, dlaczego Pegasus zakupiono dla CBA, które nie łapie ani szpiegów, ani gangsterów, ani sprawców pospolitych przestępstw.
- Pracujemy już nad tym - mówi koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, który po tekście "Wyborczej" zgodził się na odtajnienie materiałów CBA z akcji, za którą wyroki więzienia usłyszeli Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Pozwoli to opinii publicznej na ocenienie, czy walczyli z korupcją, jak przekonuje obóz PiS, czy nielegalnie zastawiali sidła na wicepremiera rządu RP.
Jest śledztwo w sprawie - ujawnionych przez "Wyborczą" - bezprawnych nacisków na wrocławskich prokuratorów. Przełożeni oczekiwali od nich, by postawili zarzuty przestępstwa mecenasowi Romanowi Giertychowi, mimo że dowody były słabe. Efektem odmowy była czystka w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu.
Centralne Biuro Antykorupcyjne nie chce odtajnić nawet niektórych materiałów "afery gruntowej", w związku z którą jego byli szefowie Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali prawomocnie skazani. Według CBA cały czas "aktualne są przesłanki" nakazujące, aby dokumenty operacji wymierzonej w Andrzeja Leppera pozostały niejawne.
Według prokuratury grupa przestępcza załatwiała w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim dokumenty, które umożliwiały uzyskanie wizy do Polski, a także pozwoleń na pracę i pobyt stały. Oto "cennik": załatwienie spotkania z urzędnikiem - 500 zł, dokument umożliwiający uzyskanie polskiej wizy - 100 zł, zezwolenie na pobyt stały czy pracę - 200-250 zł.
Wrocławski sąd apelacyjny uznał, że stosowanie Pegasusa nie jest zgodne z polskim prawem. Dowody, które mogły być uzyskane przez CBA przy pomocy Pegasusa uznał za nieważne.
Były szef CBA za rządów PiS Ernest Bejda w wywiadzie z propisowską dziennikarką Anitą Gargas opowiedział o szczegółach akcji w tzw. aferze gruntowej. I potwierdził to, za co prawomocnie zostali skazani Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Że nie mieli nic na Andrzeja Leppera, ale liczyli, że się skusi na podsuniętą mu łapówkę.
Mariusz Kamiński był w więzieniu torturowany, bo wprowadzano mu rurę do nosa - oznajmił szef PiS Jarosław Kaczyński. Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł znalazł nawet wyrok Trybunału Praw Człowieka, że "intubacja przez nos" to tortura. Przeczytałem ten wyrok.
"Troja" i "Ramirez" to akcje CBA, które doprowadziły śledczych do urzędniczek Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Według służb za łapówki miały one przyspieszać otrzymywanie przez obywateli Ukrainy pozwoleń na pobyt i pracę. Prokuratura jest przekonana: były perfumy, pieniądze w kopertach i na konto.
Ten stan zależy oczywiście od Jarosława Kaczyńskiego, bo kto gorąco nie podziela jego aberracji, ten w PiS-ie nie istnieje. A Kaczyński uważa, że przeciw niemu i jego partii zmówili się niemal wszyscy.
"Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik walczyli z korupcją w sposób zdecydowany i bezwzględny" - oznajmił w Davos prezydent Andrzej Duda. No to przypominamy aż dwanaście akcji CBA pod ich rządami. Nieudolność to ich główna cecha.
W oświadczeniu dotyczącym sprawy Kamińskiego i Wąsika, skazanych za nadużycie władzy, Andrzej Duda pomieścił nieprawdę, demagogiczne uproszczenia i trochę głupot. Trudno oprzeć się wrażeniu, że istotne fragmenty skonstruowano z przekonaniem, że "ciemny lud to kupi".
Według polityków PiS oraz Andrzeja Dudy po jego decyzji z listopada 2015 roku o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, sądy nie powinny się dalej zajmować ich karną sprawą za przekroczenie uprawnień. Tymczasem jeszcze w zeszłym miesiącu przekonywali warszawski sąd okręgowy do uniewinnienia, choć rzekomo byli prawidłowo ułaskawieni.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik przekonują, że będą politycznymi więźniami skazanymi za walkę z korupcją. Prawda jest taka, że idą za kratki za wymyślenie prowokacji od początku nielegalnej. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński powinien był wydać zarządzenie regulujące zasady posługiwania się "dokumentami legalizacyjnymi" przed akcją CBA. Tymczasem wydał po jej zakończeniu.
- Nie jesteśmy firmą krzakiem. To, co się dzieje teraz, to wypaczenie celu i sensu takiego programu - mówią przedstawiciele wrocławskiej firmy Aidar. NCBiR, zamiast wypłacić pieniądze, kontroluje teraz np., czy płacili ZUS.
"Stek bzdur w "Gazecie Wyborczej" na temat afery w Sądzie Najwyższym" - napisał propisowski dziennikarz Cezary Gmyz o moim tekście. Ale chyba już nie ogarnia tych wszystkich kwitów, jakie dostarczał mu Mariusz Kamiński, bo wszystko mu się miesza.
Józef Matkowski, były tajny współpracownik wrocławskiego CBA, żąda odszkodowania za straty poniesione przez uczestniczenie w operacji specjalnej, którą miał spalić szef CBA Mariusz Kamiński, przekazując informacje pisowskiemu dziennnikarzowi Cezaremu Gmyzowi.
Podczas piątkowego nalotu CBA na Rządową Agencję Rezerw Strategicznych szukano kontraktów z firmą, która prowadziła kampanię Mateusza Morawieckiego, na czym zarobiła 600 tys. zł, oraz z firmą znanego prawicowego biznesmena, która dzięki kancelarii PiS-owskiego premiera zgarnęła 5 mln - ustaliła "Wyborcza".
Tomasz Kaczmarek - "Agent Tomek" z CBA - chce jako świadek koronny opowiadać, jak szefowie tej służby i nadzorujących ich minister Mariusz Kamiński, zamiast korupcji woleli rozpracowywać politycznych konkurentów. Swoją karierę zaczynał we wrocławskiej policji kryminalnej i gdyby nie świetna opinia u przełożonych, nigdy nie zostałby tajnym agentem tajnej służby.
Poseł Roman Giertych zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez szefów i politycznych zwierzchników prokuratury. Chodzi o opisane przez "Wyborczą" polowania na mecenasa Giertycha, do którego próbowano zaangażować wrocławskiego prokuratora Piotra Kalecińskiego, wymuszając na nim stawianie zarzutów.
- Ja nie będę zwoływał posiedzenia komisji z byle powodu na podstawie wypowiedzi jakiegoś pana Wojtunika - odpowiedział nam Waldemar Andzel z PiS, przewodniczący sejmowej komisji ds. służ specjalnych. I dodał, że komisja nie jest od zajmowania się takimi sprawami.
- To było polowanie Zbigniewa Ziobry na Romana Giertycha. Szefów nie interesowało nic poza stawianiem zarzutów - słyszymy od naszych informatorów z prokuratury, którzy znają szczegóły wrocławskiego śledztwa dotyczącego Romana Giertycha.
To istna klęska prokuratury i CBA. Nie będzie procesu pięciorga osób - m.in. byłej szefowej Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód - oskarżonych o korupcję. Sąd nie zgodził się na wykorzystanie podsłuchanych przez CBA rozmów telefonicznych i umorzył sprawę, w ogóle nie zaczynając procesu.
Remigiusz Korejwo mówi z goryczą: - Komendant główny Jarosław Szymczyk obiecał, że publicznie przeprosi Komendę za błędy policji, jeśli się potwierdzą, ale nie przeprosił. A nagrodę za sprawę miłoszycką dostał od Zbigniewa Ziobry jego prokurator, który nic w tej sprawie nie zrobił. Nam nawet nie podziękowali.
Anna Morawiecka była potrzebna burmistrzowi Trzebnicy Markowi Długozimie, bo jest siostrą premiera. Co najmniej dwa razy rozmawiała z urzędnikami rządowej agencji rolnej, od których decyzji zależało, czy gmina będzie musiała oddać miliony za przekazany jej grunt. Po tych rozmowach poszli burmistrzowi na rękę, teraz sprawą zajmują się organa ścigania - wynika ze śledztwa dziennikarzy "Wyborczej" i "Nowej Gazety Trzebnickiej".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.