Prokuratura uznała, że nie ma dowodów, że policjanci z Lubina mataczyli w śledztwie dotyczącym śmierci Bartosza Sokołowskiego i umorzyła sprawę. Pełnomocnicy bliskich Bartosza odwołali się do sądu.
Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że bliscy tragicznie zmarłego Bartosza Sokołowskiego z Lubina naruszyli nietykalność policjantów. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone z braku dowodów winy. Bartosz - przypomnijmy - zmarł podczas lub tuż po policyjnej interwencji w sierpniu ubiegłego roku.
Dla mnie to były tortury. Jeżeli człowiek dwa razy traci przytomność, a ktoś dalej go przygniata, to jak to inaczej nazwać? - pyta Bogdan Sokołowski, ojciec zmarłego po interwencji policji Bartosza z Lubina. Mija rok od tej śmierci i wciąż nic nie wyjaśniono.
Wyniki z prywatnej sekcji zwłok Bartosza Sokołowskiego z Lubina, przeprowadzonej w Czechach na zlecenie jego rodziny, mają dowodzić, że mężczyzna został uduszony, a na jego szyi znaleziono ślady obrażeń. Tego oficjalna sekcja nie wykazała.
W sobotę 18 września przez Wrocław przejdzie marsz milczenia przeciwko brutalności policji. Mieszkańcy domagają się ustąpienia komendanta wojewódzkiego policji ze stanowiska.
Policjanci próbują zrzucić winę za śmierć Bartosza z Lubina na ratowników pogotowia. - W ich zeznaniach przewija się opowieść o gazie, kładzionej na usta Bartka już w karetce, po tym jak zabrano go z interwencji - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.
Śmierć Bartosza Sokołowskiego. Zmarł podczas interwencji policji 6 sierpnia rano przy ul. Traugutta w Lubinie, a nie później - jak twierdzi policja. Dowód opublikował dziś portal Onet.
Śmierć Bartosza z Lubina. Skoro przed zakończeniem śledztwa prokuratura podała informację o wynikach badań toksykologicznych z sekcji zwłok Bartosza Sokołowskiego, to zrobiła to celowo, żeby manipulować opinią publiczną.
Śmierć Bartosza z Lubina. Prokuratura w Łodzi ujawniła, że w organizmie mężczyzny, który zmarł podczas lub po policyjnej interwencji, znaleziono narkotyki - m.in. metamfetaminę i amfetaminę. I to w takim stężeniu, które mogło przyczynić się do jego śmierci.
Gdy na początku lat 90. wrocławscy policjanci zastrzelili człowieka, media i opinia publiczna dowiedziały się o tym na zwołanej prędko konferencji prasowej. Teraz takie sprawy są skrzętnie skrywane.
Kolejna śmierć po interwencji policji we Wrocławiu na Psim Polu. Szóstka funkcjonariuszy pacyfikowała 29-letniego Łukasza Łągiewkę. Użyli pałek teleskopowych i gazu. Działali agresywnie - mówią świadkowie.
Protestujący przeciwko brutalności dolnośląskiej policji - w sobotę, 4 września, po południu pod budynkiem Komendy Wojewódzkiej przy Podwalu - domagali się dymisji komendanta wojewódzkiego. Odczytali też apel do prezydenta Jacka Sutryka, by wstrzymać finansowe wsparcie dla policji z budżetu miasta.
Zdaniem pełnomocników rodziny zmarłego Bartosza S. zapisy z protokołu sekcji zwłok wskazują na konieczność zawieszenia policjantów z Lubina. - Dlaczego to jeszcze nie nastąpiło? - pytał na posiedzeniu sejmowej komisji mecenas Wojciech Kasprzyk.
Sejmowa komisja w czwartek, 2 września zajmowała się tragiczną śmiercią Bartosza S. z Lubina, który zmarł podczas lub po policyjnej interwencji. Informację o sprawie przekazywali posłom przedstawiciele policji i prokuratury. W parlamencie byli też bliscy Bartosza S. oraz ich pełnomocnicy.
Interwencja policji w Lubinie. Prawnicy rodziny Bartosza S. na zwołanej w środę, 1 września konferencji prasowej odnieśli się do najnowszych ustaleń śledztwa ws. tragicznej śmierci 34-latka.
Eksperci wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego w sprawozdaniu z sekcji zwłok podają kilka możliwych przyczyn śmierci Bartosza S. z Lubina - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Nie są do końca pewni ustaleń, więc będą musieli przeanalizować wszystkie dowody zebrane dotąd w śledztwie.
Jest pełny protokół sekcji zwłok Bartosza S. z Lubina. - Dopiero go dostaliśmy, trwa analiza - mówi Tomasz Szczepanek z łódzkiej Prokuratury Okręgowej, badającej okoliczności tragicznej śmierci 34-letniego mężczyzny.
Sprawa Bartosza S. Prokuratura Okręgowa w Łodzi bada zaginięcie protokołu przesłuchania oraz nagrania wideo, dostarczonego policji przez jednego ze świadków w sprawie tragicznej śmieci Bartosza S. w Lubinie. O tej sprawie informowali w piątek pełnomocnicy rodziny Bartosza S.
Pełnomocnik rodziny Bartosza S. z Lubina podczas specjalnej konferencji zorganizowanej w piątek 27 sierpnia ujawnił, że prokuratura w Łodzi nie dostała zeznań jednego ze świadków. - Zaginęło nagranie - poinformował.
- Jestem wstrząśnięty materiałami tej sprawy - mówi mecenas Wojciech Kasprzyk, jeden z pełnomocników rodziny Bartosza S. z Lubina, który zmarł po interwencji policji. - Jutro ujawnimy, co dalej zamierzamy robić z tą sprawą. Będzie ostro - zapowiada mecenas.
Pięć i pół godziny trwało przesłuchanie policjantki z Lubina w łódzkiej Prokuraturze Okręgowej. Uczestniczył w nim mecenas Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny tragicznie zmarłego Bartosza S.
Łódzka Prokuratura Okręgowa rozpoczyna ponowne przesłuchania osób, które 6 sierpnia w Lubinie uczestniczyły w interwencji wobec Bartosza S. Mężczyzna zmarł.
Po pogrzebie Bartosza z Lubina chciałbym zapytać komendantów policji, wojewódzkiego we Wrocławiu i głównego w Warszawie, a także ministra spraw wewnętrznych: jak długo zamierzają milczeć w sprawie jego tragicznej śmierci.
Dziś pogrzeb Bartosza S. - ofiary dramatycznych wydarzeń, do których doszło w Lubinie 6 sierpnia rano. - Ten, kto sprawi śmierć, też przeżywa rozterkę serca - mówił ksiądz w czasie uroczystości pogrzebowych.
Bartosz S. mógł umrzeć podczas tragicznej interwencji policjantów z Lubina. Pełnomocnicy rodziny Bartka ujawnili nowy film. Widać na nim, jak policjant przyciska do ziemi kolanem głowę albo szyję Bartosza S.
Ratowniczka legnickiego pogotowia, która udzieliła wstrząsającego wywiadu na temat okoliczności śmierci Bartosza S. z Lubina, w czwartek rano złożyła wypowiedzenie z pracy. Tymczasem wychodzą na jaw kolejne szokujące informacje - nieżyjącemu mężczyźnie zrobiono EKG.
Bartosz S. z Lubina zmarł w czasie policyjnej interwencji, a nie później - wynika z relacji ratowniczki medycznej, z którą rozmawiali dziennikarze telewizyjnego programu Polsat Interwencje. Podważa to policyjną wersję zdarzenia.
Rodzina Bartosza S. z Lubina chce przeprowadzić prywatną sekcję zwłok, i to za granicą. - Chcemy, żeby w tej sprawie została zachowana pełna rzetelność i obiektywizm - mówi nam jeden z pełnomocników bliskich tragicznie zmarłego mężczyzny.
Fakty są takie: nie żyje 34-letni Bartosz S. z Lubina. Był pod wpływem narkotyków, kiedy przyjechała po niego policja. W czasie interwencji - lub tuż po niej - zmarł.
Po śmierci Bartka z Lubina pod komendą policji zebrali się działacze Partii Razem. Według nich policja wielokrotnie w ostatnim czasie przekracza swoje uprawnienia, a tragiczne wydarzenia powinny wzbudzić masowe protesty.
Wśród zatrzymanych przez policję po niedzielnych zamieszkach pod komendą w Lubinie były nastolatki oraz chłopak chorujący na częściowe, dziecięce porażenie mózgowe. Psycholożka Agnieszka Jastrzębska tłumaczyła na antenie TOK FM, jakie konsekwencje dla psychiki młodych ludzi mogą się z tym wiązać.
Większości z blisko 60 osób, które zostały zatrzymane po zamieszkach pod komendą policji w Lubinie, postawiono już zarzuty. Tymczasem w internecie pojawiły się zdjęcia i nagrania z protestu, na których widać dzieci klęczące pod murem z podniesionymi rękami.
- Zdarzenia w Lubinie wymagają wyjaśnienia, co jest w interesie samej policji. Tymczasem niestety wydaje się, że nie próbuje ona rozjaśnić obrazu - mówi Hanna Machińska, zastępczyni rzecznika praw obywatelskich.
Pełnomocnicy rodziny i najbliżsi 34-letniego Bartosza S. zorganizowali w czwartek, 12 sierpnia, pod Prokuraturą Rejonową w Lubinie konferencję prasową. Pokazali na niej pośmiertne zdjęcia ciała Bartka. - Czy to są zadrapania, jak to określili śledczy? - pytali.
"Podczas interwencji bezwzględnie zakazane powinno być uciskanie szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców" - instruowali w grudniu 2015 roku Komendę Główną Policji eksperci. W Lubinie funkcjonariusze to zlekceważyli.
Lubin. Marcin, który po śmierci 34-letniego Bartka zachęcał do udziału w demonstracji pod komendą policji, usłyszał zarzuty. - Kuriozalne. Tak jakby co najmniej zachęcał wszystkich do rzucania cegłówkami w komendę - ocenia jego obrońca.
Rzecznik Praw Obywatelskich interesuje się już nie tylko sprawą śmierci 34-letniego Bartka z Lubina, ale także tym, jak policja potraktowała zatrzymanych po niedzielnych zamieszkach. Jedna z osób miała zostać kilkakrotnie kopnięta przez policjanta w głowę, inna miała usłyszeć: "Jesteś śmieciem".
Prokuratura Krajowa zdecydowała, że śledztwo w sprawie tragedii w Lubinie, trafi do Łodzi, do tamtejszej Prokuratury Okręgowej. To tu badane będą okoliczności śmierci 34-letniego Bartosza S., który zmarł w miniony piątek w trakcie albo tuż po policyjnej interwencji.
Policjanci z Lubina. Czy doszło do próby utrudniania śledztwa i zacierania śladów w sprawie tragicznej śmierci Bartosza S. z Lubina? Dlaczego na miejscu tragedii nie pojawił się prokurator z fachowcami z policyjnej grupy dochodzeniowo śledczej? Policja na te pytania nie odpowiada.
Mężczyzna, który po śmierci 34-letniego Bartka z Lubina zachęcał na Facebooku do udziału w demonstracji pod komendą, został zatrzymany przez policję. - To kuriozum. Nie mam informacji, co dzieje się z moim klientem - mówi jego prawnik mec. Radosz Pawlikowski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.