- Raz na kilka miesięcy było czuć brunatny zaduch. Ale jestem przekonany, że wrocławianie i wrocławianki nie chcą go choćby i raz do roku. Zapowiedzieliśmy więc odważną odpowiedź na te ekscesy - mówi Bartłomiej Ciążyński, powołany rok temu doradca społeczny prezydenta ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.
"Młody Cygan staranował pięć aut" - krzyczy tytuł artykułu w internetowym wydaniu "Gazety Wrocławskiej", która nie pierwszy raz gra w ten sposób na uprzedzeniach wobec osób innej narodowości i wzbudza do nich niechęć.
Na 10 miesięcy prac społecznych skazał sąd byłą szefową dolnośląskiego ONR za nawoływanie do nienawiści wobec muzułmanów. Gdy poprzednio stawiano jej zarzuty za nienawistne hasła, prosiła o pomoc Ministra Sprawiedliwości i pomoc nadeszła.
Wrocław pokazuje, jak walczyć z nienawistnymi marszami. Rozwiązuje kolejne i nie boi się sądu. Czy inne miasta pójdą w jego ślady?
Głośno zapowiadana budowa we Wrocławiu pierwszej w Polsce świątyni pogańskiej to pomysł działaczy skrajnej nacjonalistycznej prawicy na przyciągnięcie ludzi do siebie.
Wrocławskie aktywistki puszczały bańki mydlane podczas promocji książki antysemity Jacka Międlara na wrocławskim rynku. Po niemal roku okazało się, że muszą zapłacić grzywnę za przeszkadzanie w zgromadzeniu, które wg prawa było... rozwiązane.
Lider nacjonalistów Jacek Międlar oskarżył Martę Lempart o znieważenie i zniesławienie. Działaczka lewicy nazwała go neofaszystą i bandytą, i ze słów nie chce się wycofać. - Musimy przeciwstawiać się przemocy - twierdzi.
W czwartek wrocławianie uczczą pamięć uczestników Powstania Warszawskiego, układając na Rynku symbol Polski Walczącej. Tak jak w ubiegłym roku zgłoszono też zgromadzenie na pl. Dominikańskim, gdzie od lat gromadzą się narodowcy.
Piotr Rybak, który w 2015 r. spalił kukłę Żyda, został skazany na rok pracy społecznej za publiczne nawoływanie do nienawiści pod bramą Auschwitz. Tym razem, 27 stycznia, podczas obchodów 74. rocznicy wyzwolenia obozu przyznał: "Czas powstać z kolan i powiedzieć najeźdźcom żydowskim dosyć tego wszystkiego. My jesteśmy panami w tym kraju". Rybak podkreśla, że ten wyrok to wstyd dla wymiaru sprawiedliwości, bo on "powiedział prawdę".
"Bądź dumny, jesteś biały" - to jedno z haseł, jakie pojawiło się niedawno we Wrocławiu na murze pomiędzy mostem Warszawskim a mostami Jagiellońskimi. W piątek zamalowano część z nich, wkrótce znikną wszystkie. Sprawa została zgłoszona na policję.
"Feminizm to choroba umysłowa" czy "powiedz nie propagandzie tolerancji" - m.in. to można przeczytać na zdewastowanym ogrodzeniu. Autorzy haseł podpisują się jako Autonomiczni Nacjonaliści.
Rozwiązanie marszu nacjonalistów przez obserwatorów wrocławskiego magistratu to ruch, na jaki czekaliśmy we Wrocławiu od dawna. Nie ma więc co marudzić, że mogło to nastąpić kilkanaście minut, albo kilkaset metrów wcześniej. Oraz, że to jeszcze problemu ze środowiskiem nacjonalistów nie rozwiązuje.
"To my jesteśmy gospodarzami w tym mieście, my Polacy!", "Żydowscy komuniści gorsi niż naziści", "Precz z żydowską okupacją" - m.in. takie hasła wykrzykiwali narodowcy podczas marszu z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Obserwatorzy po dwóch ostrzeżeniach rozwiązali zgromadzenie.
Manifestację "Pamiętamy o bohaterach, nie gloryfikujemy zbrodniarzy" zorganizowali dzisiaj pod pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego Obywatele RP. Zaraz po nich wyruszyli tu narodowcy, których były ksiądz Jacek Międlar zachęcał przed marszem, by "się uzbroili".
W nocy z czwartku na piątek Wrocławska Grupa Nieznanych ustawiła plansze opisujące zbrodnie niektórych Żołnierzy Wyklętych na poświęconym im rondzie.
W piątek o godz. 20 na pl. Solnym rozpocznie się marsz narodowców. A po godz. 19 Obywatele RP staną pod pomnikiem Witolda Pileckiego, gdzie w ramach demonstracji "Pamiętamy o bohaterach, nie gloryfikujemy zbrodniarzy" złożą białe róże i znicze.
- Podczas marszów nacjonalistów, które rozciągały się na kilkaset metrów, jeden obserwator nie był w stanie widzieć wszystkiego. Teraz jest więc ich kilku, wysyłamy również prawnika - o tym, jak miasto chce walczyć z ksenofobią i nienawiścią, opowiada Bartłomiej Ciążyński, nowy doradca prezydenta.
Wrocławski biznesmen Piotr Rybak, który został skazany za spalenie kukły Żyda, prowadził marsz nacjonalistów w Hajnówce (woj. Podlaskie).
Policja postawiła Piotrowi R. zarzut publicznego nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym podczas demonstracji w Oświęcimiu w dniu 74. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz.
Wojciech Mazowiecki, syn premiera pierwszego niekomunistycznego rządu, złożył zawiadomienie w sprawie wystąpienia Jacka Międlara podczas demonstracji narodowców 13 grudnia. Postępowanie wszczyna też wrocławska prokuratura.
Krzysztof Mieszkowski, krytyk teatralny, dziennikarz i były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, a obecnie poseł Nowoczesnej, złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów demonstracji środowisk nacjonalistycznych 13 grudnia we Wrocławiu. Zawiadomienie dotyczy m.in. Jacka Międlara.
Prezydent Wrocławia jednak złoży doniesienie do prokuratury ws. demonstracji narodowców, podczas której Jacek Międlar spalił portret Tadeusza Mazowieckiego i nazwał go "komunistycznym parchem". Jacek Sutryk apeluje też do rządzących, aby zmienili prawo dotyczące zgromadzeń.
W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego na manifestacji kiboli i nacjonalistów były ksiądz Jacek Międlar kolejny raz posługiwał się mową nienawiści i kolejny raz szczuł na Żydów. I kalał pamięć Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera w dawnym bloku wschodnim, nazywając go "komunistycznym parchem" i paląc jego portret.
Członkowie Unii Europejskich Demokratów zapowiedzieli, że złożą do prokuratury doniesienie na Jacka Międlara, który podczas czwartkowej demonstracji spalił zdjęcie Tadeusza Mazowieckiego i nazwał go "komunistycznym parchem".
Jacek Międlar spalił we Wrocławiu zdjęcie pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Nazwał go przy tym "zdrajcą" i "parchem". Datę swego haniebnego "wyczynu" ten rówieśnik polskiej wolności (rocznik 1989) wybrał nieprzypadkową: 13 grudnia, rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Zrobił to, jak zwykle, w asyście policji i służb porządkowych.
Podczas demonstracji narodowców, która miała uczcić pamięć ofiar stanu wojennego, Jacek Międlar nazwał Lecha Wałęsę "komunistycznym zdrajcą". Z kolei Tadeusza Mazowieckiego określił "komunistycznym parchem"i spalił jego portret.
W najbliższą sobotę, o godz. 14, na pl. Solnym we Wrocławiu organizowany jest protest przeciwko nacjonalizmowi. Podobne planowane są jeszcze w siedmiu innych polskich miastach.
W sobotę przez centrum miasta przeszedł Marsz Równości. Kontrdemonstracje zorganizowali m.in. ONR i Młodzież Wszechpolska, na sobotnim wiecu byli m.in. Jacek Międlar i Piotr Rybak. Doszło nawet do przepychanek, jednak policja nie rozwiązała zgromadzenia nacjonalistów.
- Mieli twarze zasłonięte chustkami, pałki teleskopowe, wywrócili nas i szarpali - opowiada Anna Kowalczyk-Derlęga z zarządu wrocławskiego KOD. Gdy po 10. Wrocławskim Marszu Równości wracała z kolegą do biura, napadło ich ośmiu mężczyzn.
11 listopada ub. roku dwudziestu mieszkańców Wrocławia próbowało zablokować marsz nacjonalistów. Transparent "Tu są granice przyzwoitości" trzymali m.in. wykładowczyni, polonistka, pracownik branży IT. Dziś siedzą na ławie oskarżonych.
Spotkanie, którego gościem miała być kontrowersyjna historyk dr Ewa Kurek, mimo wymówienia wynajmu sali przez "Solidarność", odbędzie się. Były ksiądz zorganizuje je w parafii Chrystusa Króla.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.