Za "krzewienie patriotyzmu i pielęgnowanie prawdy historycznej" narodowcy chcieliby dać Jackowi Międlarowi tytuł Honorowego Obywatela Wrocławia. - Swoją działalnością zapracował na wyroki skazujące - ocenia szef rady miejskiej Sergiusz Kmiecik.
Choć prokuratorzy Ziobry bronili narodowca Jacka Międlara, jak mogli, np. że wypowiada się jako teolog i publicysta, to Sąd Okręgowy we Wrocławiu utrzymał skazujący wyrok. Sędzia wypunktowała prokuraturę, przypominając, że "wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka".
Jacek Międlar został zatrzymany 11 listopada przy ul. Buforowej na wrocławskim Jagodnie. Razem z innymi osobami jechał na demonstrację organizowaną przez narodowców w Święto Niepodległości.
Po trzech latach zapadł prawomocny wyrok dotyczący zniesławienia uczestników Marszu Równości we Wrocławiu przez Jacka Międlara, których były ksiądz nazwał "potencjalnymi nosicielami HIV-a" czy "potencjalnymi pedofilami". Sąd okręgowy złagodził orzeczenie sądu pierwszej instancji.
Będzie śledztwo w sprawie zatrzymania byłego księdza, narodowca Jacka Międlara. Póki co dwie wrocławskie prokuratury rejonowe spierają się, która z nich powinna badać sprawę.
Były ksiądz Jacek Międlar wykorzystuje tragedię w Przewodowie oraz wcześniejsze nieoficjalne doniesienia o rosyjskich rakietach, aby po raz kolejny zaatakować Ukrainę.
Po prewencyjnym zatrzymaniu 11 listopada nacjonalistyczny działacz Jacek Międlar zapowiada, że złoży zażalenie do sądu na działania policji i będzie domagał się odszkodowania. Były ksiądz nazywa siebie teraz opozycjonistą i porównuje do tych z czasów PRL-u.
Były ksiądz Jacek Międlar po zatrzymaniu przez policję nie mógł wziąć udziału w marszu niepodległości. Pochód prowadzili m.in. twórca telewizji propagującej rosyjski faszyzm i antyukraińska działaczka.
Jacek Międlar, były ksiądz, narodowiec, został zwolniony około godz. 20.30 w piątek, 11 listopada. Wrocławscy policjanci zatrzymali go w południe, gdy jechał na marsz narodowców, organizowany w Święto Niepodległości.
Marsz niepodległości 2022 przeszedł ulicami Wrocławia wyjątkowo bez byłego księdza Jacka Międlara, który kilka godzin wcześniej został zatrzymany. Były za to race, nacjonalistyczne okrzyki, straszenie "podmianą narodowościową" i "potopem ukraińskim". Według policji, w pochodzie wzięło udział pięć tysięcy osób.
Nacjonalista, były ksiądz Jacek Międlar zatrzymany został przez policję na wrocławskim Jagodnie w piątek 11 listopada przed południem. Policja zdradza na razie tylko, że akcja związana była z informacjami o zagrożeniu dla "życia lub zdrowia ludzi, a także mienia".
Przed marszem narodowców we Wrocławiu, który ma się rozpocząć 11 listopada 2022 o godz. 16, organizacje społeczne wzywają prezydenta miasta Jacka Sutryka, by rozwiązał zgromadzenie, jak tylko znów okaże się, że jego uczestnicy nawołują do nienawiści ze względu na narodowość.
Władze miasta nie zakażą marszu, który 11 listopada pod wodzą skrajnego nacjonalisty Jacka Międlara ma przejść przez Wrocław. - W przypadku łamania przepisów skorzystamy z prawa do rozwiązania zgromadzenia - zapowiadają.
- Chodzi o etyczną powinność, symboliczny wymiar takiego sprzeciwu, tym ważniejszy w obecnej sytuacji. Władze Wrocławia dałyby mocny sygnał, że nie zgadzają się na podsycanie ksenofobicznej wrogości wobec mieszkańców - uważa dr Anna Tatar ze stowarzyszenia Nigdy Więcej.
Były ksiądz i skazywany za nawoływanie do nienawiści skrajny nacjonalista Jacek Międlar na 11 listopada znów organizuje rajd po Wrocławiu. Tym razem będą go oklaskiwać nie tylko w nacjonalistycznych polskich mediach, ale też putinowskich.
Choć sądy nie miały wątpliwości, że w rocznicę rzezi wołyńskiej podczas manifestacji, na której czele stał Jacek Międlar, padały nienawistne hasła, to prokuratura drugi raz umorzyła dochodzenie w tej sprawie. A miasto Wrocław po raz drugi złoży zażalenie.
Na wojnie w sieci Rosja nie potrzebuje czołgów - wystarczą hakerzy, trolle i agenci wpływu, czasem kilku "pożytecznych idiotów". W polskim internecie widać to od lat.
Prokurator, która odważyła się postawić Jackowi Międlarowi zarzuty za szerzenie nienawiści, dziś sama ma problemy. A były ksiądz nadal szczuje - tym razem na ukraińskich uchodźców.
Narodowiec i były ksiądz Jacek Międlar od wybuchu wojny w Ukrainie straszy uchodźcami i ukraińskimi "banderowcami". Rozgrywający się tam dramat humanitarny niespecjalnie go interesuje. Za to nawet po kilka razy dziennie przypomina o rzezi wołyńskiej.
Zbigniew Ziobro mógłby łatwo wykonać gest, który niósłby za sobą o wiele więcej dla cementowania przymierza Polaków z Ukraińcami niż zapowiedzi ścigania Putina. Chodzi tylko o ściągnięcie parasola ochronnego znad głowy Jacka Międlara, który od lat publicznie szczuje na Ukraińców i pozostaje bezkarny.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia przez Jacka Międlara radnego i pełnomocnika prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii Bartłomieja Ciążyńskiego. Były ksiądz miał wykrzyczeć w sądzie do radnego: "chętnie naplułbym ci w twarz".
"Żydowscy komuniści gorsi niż naziści" i "Precz z żydowską okupacją" - krzyczeli dwa lata temu narodowcy na marszu we Wrocławiu. Magistrat złożył doniesienie, ale prokuratura uznała, że tego rodzaju hasła to krytyka gruntująca patriotyzm.
Antysemita Jacek Międlar został wyrzucony ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Wcześniej dostał legitymację, bo zarząd kierował się "wolnością słowa", a były ksiądz nie ma wyroków za rasistowskie wypowiedzi.
Członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wystosowali apel do Krzysztofa Skowrońskiego o rezygnację z funkcji. Piszą, że po przyjęciu w szeregi SDP antysemity Jacka Międlara i faszysty Tomasza Greniucha stracili do prezesa zaufanie.
Antysemita Jacek Międlar twierdzi, że do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich został zaproszony. A skoro jego członkostwo ma być unieważnione, to także innych członków przyjętych w takim samym trybie.
Przyjęliśmy go, bo jest pandemia, bo jest dziennikarzem, napisał książkę, prowadzi portal internetowy. A w ogóle to on niepotrzebnie upublicznił legitymację i media lewicowe to rozdmuchały - wyjaśnił przyjęcie antysemity Jacka Międlara do SDP prezes oddziału dolnośląskiego Jan Poniatowski.
Prokuratura ostatecznie umorzyła ciągnące się od czterech lat śledztwo w sprawie rasistowskich wypowiedzi Jacka Międlara. Z pomocną byłemu duchownemu ruszyli zaufani prokuratorzy Zbigniewa Ziobry. I powołany na biegłego ksiądz redemptorysta.
Wrocławski sąd zadecydował, że rozwiązanie ubiegłorocznego Marszu Niepodległości było niezgodne z prawem. Zażalenie na decyzję składał Jacek Międlar. Magistrat od razu się odwołał, znamy decyzję sądu drugiej instancji.
Prokuratura w Białymstoku umorzyła śledztwo w sprawie publicznego nawoływania do nienawiści przez byłego wrocławskiego księdza Jacka Międlara. Teraz musi rozpoznać trzy zażalenia, które wpłynęły w związku z tą decyzją.
Marsz narodowców nie został we Wrocławiu zamieniony w przejazd przez miasto jak w Warszawie. Wzięło w nim udział kilka tysiący osób, mimo to policja nie próbowała rozwiązać zgromadzenia.
Jacek Międlar znów próbuje zawłaszczyć dla siebie wrocławskie obchody Święta Niepodległości, a telewizja publiczna mu w tym pomaga.
Prokuratura w Białymstoku umorzyła śledztwo dotyczące nawoływania do nienawiści przez Jacka Międlara. Jeszcze jako ksiądz podczas kazania mówił o "parszywym żydowskim motłochu", jednak śledczy uznali, że odwoływał się do historii i Ewangelii, a jego słowa zostały wyrwane z kontekstu.
"Na stos z ch...", "jak go spotkam, to łeb pęknie mu na pół" - to groźby pod adresem Bartłomieja Ciążyńskiego za przynależność do SLD, wypisywane w komentarzach na profilu znanego narodowca Jacka Międlara. Prokuratura umorzyła sprawę.
Policja obwiniła pięcioro wrocławian o przeszkadzanie w wiecu Jacka Międlara, podczas którego promował on swoją książkę. Sąd uznał jednak, że są niewinni.
Z powodu nienawistych haseł i obecności rac magistrat rozwiązał w zeszłym roku Marsz Niepodległości. Sąd uważa, że było to niezgodne z prawem. Narodowcy domagają się odszkodowania, a magistrat zapowiedział, że się odwoła od wyroku.
"Cześć i chwała bohaterom", "Polska antybanderowska" oraz "Od kolebki aż po grób polskie Wilno, polski Lwów" - skandowali w sobotę we Wrocławiu narodowcy, uczestnicy obchodów 77. rocznicy rzezi wołyńskiej. Zgromadzenia nie przerwano, gdyż nie było bezpośredniego nawoływania do nienawiści.
Stowarzyszenie "Nigdy Więcej" opublikowało raport "Wirus nienawiści: Brunatna Księga czasu epidemii". Wśród zebranych na ponad 30 stronach przypadków znalazły się zdarzenia z Dolnego Śląska.
"Babska", "półgłówki" "chwasty do wycięcia" - m.in. tak pisze Jacek Międlar o dwóch doświadczonych prokuratorkach, które skierowały do sądu akty oskarżenia przeciwko niemu.
Prokurator Małgorzata Kalecińska, która zdecydowała o zatrzymaniu Jacka Międlara, straciła stanowisko szefowej wrocławskiej prokuratury na Starym Mieście. - Rozkaz przyszedł z Prokuratury Krajowej - mówią nasi informatorzy.
"Należy mordować w obronie białej rasy i cywilizacji łacińskich tych konkretnych najeźdźców, którzy nam zagrażają" - mówił w nagraniu były ksiądz Jacek Międlar. Sędzia uznał, że nie było to nawoływanie do zamachu i postępowanie umorzył.
Copyright © Agora SA