Nowe drogi nie rozwiążą problemu wykluczenia transportowego na Dolnym Śląsku. Potrzebne jest postawienie na transport publiczny, w tym sieć regularnie kursujących autobusów. Wzorem jest tu np. powiat karkonoski.
W tym roku już po raz dziesiąty mieszkańcy Wrocławia mogą wybierać projekty w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Głosowanie spośród 167 propozycji rozpoczyna się w piątek, 23 września, i potrwa do 10 października.
Działacze koalicji Czas na Odrę nadal zbierają fundusze na dokładne badanie zakresu zatrucia Odry. - Badanie cały czas trwa. Musimy znać skalę zniszczeń, żeby opracować realny plan odnowy rzeki - podkreślają aktywiści.
Wrocław i Dolny Śląsk potrzebują bardziej zrównoważonego transportu i stawiania na komunikację publiczną nie tylko z uwagi na lepszą mobilność dla mieszkańców. Ważne są również powody ekologiczne, w ten sposób bowiem można zredukować hałas i część smogu.
Europejski Tydzień Mobilności. Wiele osób w obliczu inflacji jako środek komunikacji wybiera rower. Problem w tym, że we Wrocławiu nadal brakuje spójnej sieci tras, którą można by dotrzeć do centrum.
W parku Świetlików na Maślicach przy ul. Rędzińskiej i ul. Ślężoujście we Wrocławiu powstanie drewniana wieża obserwacyjna, z której będzie można oglądać ptaki i inne zwierzęta.
"W żadnym wypadku nie można twierdzić, że katastrofa ekologiczna na Odrze miała przyczynę naturalną" - tak, wbrew twierdzeniom rządu, uważają naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Wśród czynników, które mogły spowodować zatrucie rzeki, wymieniają zrzuty ścieków oraz zasolonych wód przemysłowych lub kopalnianych.
- Chcemy posadzić na Ruskiej drzewa, bo to nasza przyszłość w związku ze zmianami klimatycznymi - mówi Krzysztof Świercz ze spółki Wrocławskie Inwestycje, która ogłosiła przetarg na przebudowę ulicy.
Wójt dolnośląskiej gminy Jemielno została odwołana w referendum za milczenie w sprawie gigantycznej inwestycji z trującymi odpadami. - Po katastrofie w Odrze nietrudno sobie wyobrazić, że nasza gmina by umarła - komentują mieszkańcy.
"Kochaj, nie rżnij", "Chcemy mieć mokro" - billboardy z takimi hasłami to akcja wrocławskich przyrodników, postulujących o ochronę cennych terenów zielonych. Prezydent Jacek Sutryk odpowiedział na zgłoszone przez nich wnioski.
Mariusz Przybylski, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu (należącego do Państwowego Gospodarstwa Wodnego "Wody Polskie"), wystąpił przed sejmikową komisją, gdzie mówił o Odrze. Głównie przekonywał, że jego instytucja działała dobrze.
Andrzej Duda nie kwapił się do komentowania katastrofy ekologicznej w Odrze. Prezydent dopiero w programie "Gość Radia ZET" zabrał głos w sprawie rzeki. Przyznał, że działania służb były chaotyczne i "często spóźnione".
Projekt Grow Green to jeden z elementów adaptacji miasta do zmian klimatu. Przyrodnicy podkreślają, że trzeba też chronić istniejącą zieleń przed betonozą, na przykład przy okazji budżetu obywatelskiego.
- Rozbudowa żeglugi na Odrze przyczyniła się do zatrucia rzeki. Regulacja Odry nie ma sensu w czasach kryzysu klimatycznego, kiedy i tak nie ma wody - mówi Krzysztof Smolnicki z koalicji Czas na Odrę.
- Najpóźniej 5 sierpnia wojewoda Jarosław Obremski powinien wrócić z urlopu i powołać zespół zarządzania kryzysowego - mówi senator Bogdan Zdrojewski, który w ubiegłym tygodniu przeprowadzał kontrolę związaną z zatruciem Odry.
- Nie możemy dopuścić do tego, aby Dolny Śląsk stał się śmietniskiem zachodniej Europy - mówi poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek, który interweniuje w Dolinie Baryczy. Przy chronionych terenach może powstać zakład recyklingu paneli fotowoltaicznych i trujących odpadów.
Wrocławianie w większości są za ograniczeniem najbardziej trujących samochodów w obszarze objętym obwodnicą śródmiejską - pokazuje najnowszy sondaż. Poparcie jest nawet większe niż w Łodzi czy Warszawie.
- Stoimy w symbolicznym miejscu: między rzeką a urzędem wojewódzkim. Ta władza nas zawiodła. To nie jest tylko katastrofa ekologiczna, to też katastrofa państwa polskiego - mówił ekolog Krzysztof Smolnicki podczas protestu "ODRAtujmy nasze rzeki".
Powstała grupa "Eksperci dla Odry". Przekonują, że samorządy nie czekając na rząd, same badały stan wód na swoim terenie, bo jest duże zagrożenie przedostania się zanieczyszczeń do wód gruntowych. I chcą im w tych badaniach pomóc.
Minister edukacji Przemysław Czarnek w ubiegłym roku zapowiedział "wejście ekologii do szkół". Nadal nie weszła - i może dobrze, bo eksperyment z Historią i Teraźniejszością (HiT) dobitnie pokazuje, że szkole potrzebna jest rebelia.
Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski nie widzi błędów w swojej reakcji na ekologiczną katastrofę na Odrze. Nie zgadza się z zarzutami, że działano opieszale, i nie widzi powodów do swojej dymisji. Mówi też, że... nie chciał nadużywać alertu RCB.
Zatruta Odra. Minister Anna Moskwa podkreśla, że do tej pory w Odrze nie wykryto substancji toksycznych, a obecnie analizowane są warianty związane z wysoką temperaturą czy ściekami przemysłowymi. Zapowiedziała też budowę nowego systemu monitoringu rzek w Polsce.
Premier Mateusz Morawiecki odwiedził Uraz nad Odrą. Podczas konferencji mówił, że wciąż ma zaufanie do "wszystkich swoich urzędników", a także "oczekuje z niecierpliwością" wyników badań rzeki.
W Odrze umierają już nie tylko ryby. Znaleziono też martwe bobry i ptaki. - Ale nie wiadomo, co jest przyczyną ich śmierci. Nie mieszkańcy, tylko odpowiednie służby powinny zabrać ciała i je przebadać - mówi wrocławski biolog.
Minister Anna Moskwa podała za stroną niemiecką, że to wysoki poziom zasolenia, a nie rtęć jest przyczyną wymierania ryb w zatrutej Odrze. Niemcy podkreślają jednak, że rtęć może mieć długofalowe skutki.
Nieświadomy właściciel pozwolił psu na kąpiel w Odrze, zanim rząd ostrzegł mieszkańców przed zatrutą rzeką. - Przyjechał silnie odwodniony, z biegunką - mówi weterynarz, który zlecił badanie zwierzęcia na obecność rtęci.
Choć pierwsze przypadki śniętych ryb wykryto na Dolnym Śląsku, mieszkańcy dopiero w piątek, po dwóch innych województwach i po dwóch tygodniach od wykrycia pierwszych śniętych ryb, otrzymali ostrzeżenie przed zatrutą Odrą. Wojewoda Jarosław Obremski nie wnioskował bowiem o alert.
Przybywający na urlopie prezydent Wrocławia Jacek Sutryk stale dzielił się z internautami wrażeniami z wakacji na Mazurach. Przez długi czas nie wspomniał o zatruciu Odry, o którym mówi się od dwóch tygodni.
- Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski nie zawnioskował o SMS-owe ostrzeżenia mieszkańców przed skażoną Odrą - dowiadujemy się z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Dlatego na Dolnym Śląsku dalej nie ma alertu w tej sprawie.
Zatruta Odra. - Bez dokładnych badań mamy tylko teorie, a przyczyn śnięcia ryb może być kilka. Ale jeśli w wodzie jest rtęć, to jestem w szoku, bo nie wiem, jak przeoczyły ją polskie laboratoria. To jedna z najprostszych rzeczy do wykrycia - mówi Maciej Modzel z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zatruta Odra. - Jeśli takie masy wody jak w Odrze nie są w stanie rozcieńczyć jakiejś substancji, żeby nie była groźna dla ryb, to proszę sobie wyobrazić, jak duża może być skala zanieczyszczenia - mówi ekspert ds. ochrony środowiska Piotr Nieznański z WWF.
Do końca września na dolnośląskim odcinku Odry obowiązuje zakaz połowu ryb z uwagi na katastrofę ekologiczną. Taką decyzję podjęły władze województwa: "Ma ona chronić ludzi przed możliwym niebezpieczeństwem"
Są doniesienia do prokuratury we Wrocławiu i w Oławie ws. katastrofy ekologicznej na Odrze. Premier Mateusz Morawiecki po niemal dwóch tygodniach zabrał głos. Dlaczego teraz wykluczany jako sprawca zanieczyszczenia jest mezytylen?
- Mimo naszych alarmów o katastrofie ekologicznej na Odrze instytucje rządowe nawet nie ostrzegły mieszkańców, że nie powinni przebywać nad rzeką. System alertów RCB nie działa - mówi posłanka Małgorzata Tracz z Partii Zielonych.
Mieszkańcy podwrocławskiej wsi obstawiają, że inwestor chce stworzyć na miejscu żwirownię, choć w papierach jest mowa o wykopaniu stawu. Po interwencji "Wyborczej" sprawą zainteresowała się posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Tony martwych ryb płyną Odrą przez Dolny Śląsk, Lubuskie, Zachodniopomorskie. Są zawiadomienia do prokuratury o przestępstwie przeciw środowisku. - Ale obecnie już nic z tym zanieczyszczeniem nie możemy zrobić - przyznaje ekspertka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Oprócz Wrocławia w projekcie Grow Green uczestniczy także m.in. Walencja, która szczególnie narażona będzie na skutki kryzysu klimatycznego. Dlatego hiszpańskie miasto mocno stawia na zieleń.
Wrocławianie niepokoją się, bo w fosie miejskiej widać śnięte ryby. To już kolejny taki przypadek w regionie. Ostatnio podobny problem zaobserwowano na Odrze.
Wrocławscy przyrodnicy w ramach kampanii Dziki Wrocław znanej z hasła "Kochaj, nie rżnij" przesłali 26 wniosków o ochronę cennych przyrodniczo obszarów Wrocławia. Urząd miejski zapewnia, że kompleksowo przeanalizuje te propozycje.
Na Odrze doszło do wycieku śmiercionośnych substancji. W ubiegłym tygodniu tylko z jednego odcinka rzeki wędkarze zebrali osiem ton śniętych ryb. Inspekcja ochrony środowiska zapewnia, że bada sprawę, a posłanka opozycji domaga się działań od rządu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.