Sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska złożyła zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o możliwości popełnienia przestępstwa przez PiS-owskie władze resortu. - Pieniądze z projektu opiewającego na 250 mln zł miały iść na ratowanie Odry i innych rzek, ale rozpłynęły się.
Po dwóch latach od katastrofy ekologicznej na Odrze prokuratura wciąż szuka jej sprawców, a zapowiadana nowelizacja specustawy "o betonowaniu Odry" powinna być gotowa do końca roku. Równocześnie rząd Tuska próbuje porozumieć się z kopalniami i namawia je do redukcji zasolenia.
W Odrze znów jest obecna "złota alga", a na różnych odcinkach rzeki ponownie pojawiają się martwe ryby. W tym tygodniu w Głogowie wyłowiono ich aż 600 kilogramów.
- Około 80 proc. zanieczyszczeń spływa do Bałtyku rzekami. Cokolwiek mieszkańcy Wrocławia wrzucą więc do Odry, prędzej czy później trafi do morza - mówi ekolog Dominik Dobrowolski, inicjator akcji "Czysta Odra", która w tym roku zostanie połączona z zarybianiem rzek.
Wkrótce minie 100 dni rządów Koalicji 15 Października. Według organizacji ekologicznych, hasła o ratowaniu Odry w dużej mierze pozostały w fazie przedwyborczych obietnic.
Śledczy z wrocławskiej prokuratury wciąż badają sprawę katastrofy ekologicznej na Odrze, do której doszło 1,5 roku temu. Tymczasem RDOŚ postępowanie umorzył, bo uznał, że nie ma dowodów, iż przyczyną śmierci ryb były zasolone ścieki.
W kampanii "Przepływy dla Odry" na rzecz nadania rzece osobowości prawnej weźmie udział kilkadziesiąt osób z różnych światów, także te znane, jak noblistka Olga Tokarczuk. Maraton wydarzeń, których głównym motywem będzie rzeka, potrwa 50 dni.
Sąd we Wrocławiu odrzucił wniosek o wpisanie do KRS fundacji Osoba Odra, której przedstawiciele walczą o zmianę prawa i nadanie rzece osobowości prawnej. Zdaniem sądu ten cel jest... niezgodny z prawem.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki opóźnił działania związane z zeszłoroczną katastrofą na Odrze prawie o miesiąc - wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Źle zorganizowano nawet utylizację śniętych ryb - szkodę w budżecie państwa NIK szacuje na niemal 280 tys. zł.
Na stronach rządowych Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji opublikowała analizę materiałów TVN i TVN24 dotyczących zatrucia Odry latem 2022 roku. Zarzuca stacji, że podważała skuteczność działania i wiarygodność władz w sprawie zanieczyszczenia rzeki.
Najwyższa Izba Kontroli po kontroli w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim nabrała podejrzeń co do sposobu, w jaki zlecono utylizację martwych ryb po katastrofie na Odrze. Zawiadomiła prokuraturę i rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
- To nie pierwszy taki armagedon - mówią wędkarze, kiedy razem oglądamy martwe ryby wyciągnięte na brzeg Jeziora Koskowickiego pod Legnicą. W ciągu zaledwie trzech dni wyłowili ich ponad cztery tony, a to jeszcze nie koniec.
W Jeziorze Koskowickim niedaleko Legnicy pływają tysiące martwych ryb. Jezioro jest rezerwatem przyrody z chronionymi gatunkami ryb i największym na Śląsku naturalnym trzcinowiskiem.
Sfilmowałem ciągnącą się na Odrze plamę benzyny i opublikowałem wideo z ironicznym komentarzem w mediach społecznościowych. Uważałem, że tylko tyle mogę na to poradzić. A to nieprawda.
Ze względu na zbliżające się intensywne opady deszczu dolnośląskie służby zdecydowały, że podwrocławski zbiornik Czernica, w którym mnoży się "złota alga", nie zostanie odcięty od Odry.
Podwrocławski zbiornik Czernica ma zostać odcięty od Odry. Problem ze "złotą algą", który spowodował zatrucie rzeki, jest tam od roku.
W tzw. specustawie odrzańskiej hasło "roboty budowlane" pada aż 46 razy i sporo z nich będzie się toczyć na dolnośląskich rzekach. - Spośród tych inwestycji najważniejsze są dwa stopnie wodne. Ale bynajmniej nie pomogą Odrze - uważa Krzysztof Smolnicki, prezes Fundacji EkoRozwoju.
- Jako naukowcy tylko stawiamy diagnozę, a od leczenia jest rząd. Niestety od samego mówienia, że pacjent jest chory, jeszcze nikt nie wyzdrowiał - mówią naukowcy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. To kolejni eksperci, którzy alarmują, że katastrofa ekologiczna na Odrze za chwilę może się powtórzyć.
Działacze ekologiczni usypali z soli napis "Odra" pod siedzibą Wód Polskich we Wrocławiu, aby zaprotestować przeciwko "dobijaniu rzeki solą i betonem". - Projekt ustawy o rewitalizacji Odry to bubel, którego miejsce jest w koszu - uważają.
Przez całą wędrówkę towarzyszą nam głównie rzeka, pokrzywy i kleszcze, więc niby nic się nie dzieje. Ale odkąd Marsz dla Odry się zaczął, to przekonał już ponad trzy tysiące osób, że jest żywa i powinna być osobą prawną.
Przez 40 dni uczestnicy Marszu dla Odry mają zamiar przejść łącznie około tysiąca kilometrów, towarzysząc rzece od jej źródła do ujścia. W sobotę, 6 maja, manifestowali we Wrocławiu.
"Na Odrze życie będzie jeszcze bogatsze i jeszcze bardziej radosne" - zapowiadają urzędnicy województwa. I finansują turystyczne zakupy. Czy nie lepiej przy zagrożeniu dla rzeki wspierać działania proekologiczne, obecnie przecież znacznie ważniejsze?
W piątek przed sądem w Oławie rozpoczęła się rozprawa przeciwko społecznikowi Markowi Drabińskiemu, który został oskarżony o zniesławienie przez firmę Jack-Pol. W ubiegłym roku aktywista wielokrotnie mówił, że spuszcza ona do Odry podejrzaną substancję.
Zgodnie z zapowiedzią prezesa Mariana Banasia Najwyższa Izba Kontroli przeprowadza kontrolę w ok. 20 państwowych instytucjach, które były odpowiedzialne za podejmowanie decyzji w związku z katastrofą ekologiczną na Odrze. Wyniki mają być gotowe w drugiej połowie roku.
Według wojewody dolnośląskiego sytuacja na zbiorniku Czernica, w którym odkryto złote algi, przeczy dotychczasowym ustaleniom naukowców. - Wody są tam stosunkowo mało zasolone. Istotny okazuje się czynnik biologiczny związany z fosforem i azotem, czyli ścieki komunalne - powiedział na briefingu prasowym.
Regularne badania wody, instrukcja postępowania, zasady, w jaki sposób instytucje mają się informować o zakwicie "złotej algi" - w taki sposób rząd i podległe mu służby przygotowują się do lata. Chcą uniknąć powtórki sprzed roku, gdy podczas katastrofy ekologicznej na Odrze spadła na nich lawina krytyki za brak działań i kompetencyjny chaos.
Podczas ponad 40 dni uczestnicy Marszu dla Odry przejdą łącznie około tysiąca kilometrów, towarzysząc jej od źródła do ujścia. Cel jest jasny: zmiana podejścia społeczeństwa do rzeki i nadanie osobowości prawnej, która pomoże ją chronić.
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował o wstępnych wynikach badań wody ze zbiornika Czernica pod Wrocławiem, z którego wyłowiono 100 kg śniętych ryb. Wiadomo już, że w wodzie wykryto niewielkie ilości "złotej algi".
Przedstawiciele pięciu województw, przez które przepływa zatruta w 2022 r. Odra, uzgodnili, że wspólnie z naukowcami z uczelni wyższych zbadają stan rzeki po katastrofie ekologicznej, a później wymyślą, jak odbudować jej ekosystem.
Główny inspektor ochrony środowiska Krzysztof Gołębiewski kilka dni temu powiedział, że wie, jakie podmioty mogły przyczynić się do katastrofy na Odrze. Teraz GIOŚ, którego "Wyborcza" zapytała o te ustalenia, już jednak uważa inaczej.
Zatruta Odra. Większość ścieków wpływa do tej rzeki w województwach śląskim i dolnośląskim, za zasolenie wód w dużej mierze odpowiadają zakłady górnicze, a "złote algi" nadal występują - to wnioski z końcowego raportu, którym swoje prace podsumował rządowy zespół badający katastrofę ekologiczną na Odrze.
- Rzeki to nie miejsce na ścieki z kopalń, szlaki transportowe i pobieranie wody dla przemysłu i energetyki. To źródło wody pitnej i wyjątkowe ekosystemy - twierdzą autorzy raportu o polskich rzekach i lekcjach płynących z ekologicznej katastrofy na Odrze.
Choć od katastrofy ekologicznej na Odrze minęło siedem miesięcy, śledczy jeszcze nikomu nie postawili zarzutów. Do nikogo nie trafił też milion złotych nagrody zapowiedzianej przez komendanta Jarosława Szymczyka.
Latem po katastrofie ekologicznej na Odrze ze stanowiska głównego inspektora ochrony środowiska został zdymisjonowany Michał Mistrzak. Wreszcie po siedmiu miesiącach powołano jego następcę - to Krzysztof Gołębiewski.
Raport zespołu naukowców z wielu państw o zatruciu Odry z lata 2022 r. podkreśla, że późna i niepełna komunikacja ze strony polskiego rządu utrudniała wysiłki na rzecz ograniczenia szkód ekologicznych. I było to możliwe tylko dzięki niemieckiemu systemowi.
Zwolennicy idei nadania Odrze osobowości prawnej zyskali wyjątkową sojuszniczkę: Olgę Tokarczuk. - Czujemy się mniej winni, bo traktujemy tę rzekę jak matkę, która rzadko czegoś potrzebuje, jest tylko od dawania - mówiła noblistka w rozmowie z Robertem Rientem.
- Od katastrofy ekologicznej spowodowanej zatruciem Odry minęło kilka miesięcy, niestety sytuacja na rzece nie uległa znaczącej poprawie. Od kolejnej tragedii ratuje nas tylko zimna pora roku - podkreślają działacze koalicji Czas na Odrę i dodają, że sytuację pogorszyć mogą planowane przez rząd prace na rzece.
Grupa Plemię Odry, która stara się, aby rzeka zyskała osobowość prawną, ma wyjątkową sojuszniczkę - noblistkę Olgę Tokarczuk. - Nie tylko wystąpiła w filmie, opowiadając o swojej relacji z Odrą, ale też postanowiła aktywnie włączyć się w inicjatywę - mówi pisarz i reporter Robert Rient.
Kilkadziesiąt ekspertyz, ponad 150 tomów akt i ponad 400 przesłuchanych świadków - już ponad cztery miesiące trwa śledztwo w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze. Mimo to wciąż nikomu nie postawiono zarzutów.
W ratowanie Odry, dotkniętej katastrofą ekologiczną, włączają się także artyści: na internetową aukcję sztuki przekazali łącznie ponad 50 dzieł. Zebrane podczas licytacji pieniądze pomogą w tworzeniu niezależnego programu odnowy ekosystemu rzeki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.