Do akcji zastraszania pracowników szpitala w Oleśnicy antyaborcyjni działacze próbowali włączyć burmistrza miasta. Ale odpowiedział im zdecydowanie nie po ich myśli. "Wbrew twierdzeniom nie ograniczają się państwo do modlitwy, a o realnej pomocy kobietom rzekomo świadczonej przez państwa nikt nie słyszał" - napisał Jan Bronś.
- Szpital nie może być narażony na terror, nękanie i przemoc - mówili uczestnicy protestu w obronie szpitala w Oleśnicy, który znalazł się na celowniku antyaborcyjnych organizacji. Trwa zbiórka podpisów pod petycją do władz miasta o zdecydowane działania.
Po fali ataków organizacji antyaborcyjnych na szpital w Oleśnicy, który jako jeden z nielicznych w Polsce przeprowadza aborcje, zaczyna się druga fala - tym razem solidarności i wsparcia. - Musimy zrobić wszystko, żeby chronić pacjentki i zagwarantować im spokój - mówi Dominik Kłosowski z Lewicy.
Policja z Wrocławia domaga się ukarania kontrmanifestujących, którzy jesienią 2022 roku stali z transparentem z hasłem "Wyp...ć" podczas Marszu dla Życia i Rodziny. Zgorszony tym słowem poczuł się antyaborcyjny działacz.
- Pikietują pod oknami pacjentek raz-dwa razy w tygodniu, wokół szpitala regularnie jeździ też auto z banerem, dostajemy wiadomości z pogróżkami i wyzwiskami - wymienia dr Gizela Jagielska, ginekolożka ze szpitala w Oleśnicy, który znalazł się na celowniku antyaborcyjnych działaczy za to, że jako jeden z nielicznych w Polsce przeprowadza legalne aborcje.
- Przede wszystkim: nie ma w Polsce zakazu przeprowadzenia własnej aborcji - zaznacza dr Artur Płachta, ginekolog z Wrocławia, prezes Wojskowej Izby Lekarskiej, komentując sprawę pani Joanny z Krakowa.
Elżbieta Witek powiedziała, że kobiety zawsze dostrzegają "człowieka potrzebującego". Ale gdy mijała protestujące w Sejmie matki dzieci niepełnosprawnych, nawet nie spojrzała w ich stronę.
- Nie obchodzimy rocznic przegranych powstań. Przypomnimy kobiety, które straciły życie, bo lekarze woleli je poświęcić, zamiast ratować - mówiła we wrocławskim Rynku Anna Kowalczyk-Derlęga ze Strajku Kobiet, w drugą rocznicę wyroku Trybunału zakazującego aborcji.
- Jeśli Strajk Kobiet mówi nam "wypierdalać", to oznacza, że nie ma argumentów, nie zależy mu na dialogu. A poza tym to słowo się zdewaluowało i straciło swoją moc - uważają twórcy "O tym się nie mówi", filmu dokumentalnego o skutkach zakazu aborcji.
Film "O tym się nie mówi" o skutkach antyaborcyjnego wyroku trybunału Przyłębskiej już wywołuje olbrzymie emocje, choć jeszcze nawet nie został pokazany szerszej publiczności. Były odczuwalne także podczas prapremiery na Ogólnopolskim Kongresie Kobiet.
- Chcemy wzmacniać przełamywanie aborcyjnego tabu. To także okazja do wizualizacji przyszłości aborcji w Polsce, jako rzeczywistości przepełnionej godnością i komfortem - wyjaśnia Zofia Reznik, kuratorka wystawy "Wczorajsze sny tkają ruiny jutrzejszych świątyń", którą można oglądać w galerii sztuki 66P we Wrocławiu.
Sąd okręgowy - w kontrze do wyroków innych wrocławskich sądów - uznał, że antyaborcyjny działacz nie naruszył prawa, pikietując na Jarmarku Bożonarodzeniowym. W uzasadnieniu tłumaczył decyzję m.in. wolnością słowa.
W czwartek, 7 kwietnia wrocławianie i wrocławianki spotkają się w Rynku, aby wyrazić solidarność z Justyną z Aborcyjnego Dream Teamu, która stanie przed sądem za pomoc w aborcji. Grożą jej trzy lata więzienia.
Dr Łukasz Jagielski, ordynator ze szpitala w Oleśnicy, prawomocnie wygrał w sądzie z działaczami antyaborcyjnymi, którzy pomawiali go o "zabijanie dzieci". Muszą teraz przeprosić i zapłacić 15 tys. zł, które lekarz przeznaczy na działalność hospicjum perinatalnego.
Policja wnioskowała do sądu o ukaranie kilkunastu osób z Trzebnicy, które protestowały po wyroku trybunału Julii Przyłębskiej. Póki co, wszystkie zostały uniewinnione lub ich postępowania umorzone. W ubiegły piątek zapadł kolejny wyrok.
"Blokowanie w tak chaotyczny sposób skrzyżowania, gdy dookoła jest ciemno, jest nieracjonalne i budzi nasz sprzeciw" - oświadczyło MPK Wrocław. Winy kierowcy autobusu, który ruszył na protestujących, jednak nie chce zauważyć.
Strajk Kobiet. Mieszkańcy i mieszkanki Wrocławia zebrali się w środę wieczorem w Rynku, aby zaprotestować przeciwko projektowi ustawy, zgodnie z którym aborcja ma być karana tak jak zabójstwo.
Ogólnopolski Strajk Kobiet. W środę 1 grudnia Sejm zajmował się tematem utworzenia Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii oraz projektem całkowitego zakazu aborcji. W wielu miastach w Polsce Strajk Kobiet zorganizował protesty pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi".
Podczas wtorkowego protestu przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji na pl. Jana Pawła II doszło do niebezpiecznej sytuacji. W grupę osób prawie wjechały dwa pojazdy: najpierw samochód osobowy, później autobus MPK.
W środę 1 grudnia Sejm zajmie się tematem utworzenia Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii i projektem całkowitego zakazu aborcji. Ogólnopolski Strajk Kobiet organizuje protesty pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi". Manifestacja będzie także we Wrocławiu.
W przyszłym tygodniu w Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie projektu ustawy, zgodnie z którą przerwanie ciąży ma być karane tak jak zabójstwo. Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiada protesty w całej Polsce.
"Tak dla legalnej aborcji!" - pod takim hasłem we wtorek na wrocławskim placu Wolności miała miejsce manifestacja przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej.
Mieszkańcy Wrocławia próbują pociągnąć do odpowiedzialności działacza antyaborcyjnego za makabryczne zdjęcia płodów na ulicach miasta. W poniedziałek rozpoczął się proces, ale przesłuchanie świadków trzeba było przełożyć, bo działacz nie chciał założyć maseczki.
TVP Info opublikowało w sieci artykuł poświęcony komentarzowi Krzysztofa Śmiszka do antyaborcyjnych billboardów. W tytule tekstu portal określił posła Lewicy jako "chłopaka Biedronia".
- Gdy podczas lekcji online słyszę dzwonek do drzwi, mam z tyłu głowy myśl, że to policja. Czekam na trzynaście wezwań, tyle razy zostałam spisana - mówi 18-letnia Wiktoria, aktywistka i uczennica.
"Chcemy tylko praw człowieka", "Kobiety - tak, aborcja - tak, dymisja rządu - tak, tak, tak!" krzyczeli wrocławianie, którzy zebrali się na kolejnym proteście przeciw zakazowi aborcji.
Trybunał Julii Przyłębskiej opublikował uzasadnienie tzw. wyroku w sprawie aborcji, a rząd zamieścił go już w Dzienniku Ustaw. We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku, podobnie jak w całej Polsce, są organizowane protesty.
- Nie wyobrażam sobie braku reakcji, kiedy wiele studentek i wykładowczyń czuje się dyskryminowanych. Symboliczne wsparcie, jakie wyraziłam dla ich walki o równe prawa, było dla mnie czymś oczywistym - mówi prof. Karolina Jaklewicz.
Podczas protestu w małym mieście na uczestniczki nie rozpyla się gazu, ani nie wypuszcza tajniaków z pałkami jak w Warszawie. Są wezwania na policję, artykuły w lokalnej gazecie i wybite okna.
Uważam, że powtarzane na protestach hasło "Nigdy nie będziesz szła sama" dla wszystkich parlamentarzystów powinno być zobowiązaniem.
Gdy napisaliśmy w "Wyborczej" o nauczycielce ze Świebodzic, która miała zostać ukarana za udział w strajku kobiet, otrzymała ona poparcie z całej Polski, a burmistrz zaproponował jej pracę.
Tak radny PiS z Głogowa skomentował opakowanie produktów niemieckiej firmy Nivea, na którym zamiast Gwiazdy Betlejemskiej są błyskawice Strajku Kobiet. I dodał: - Jak mawiał Churchill, Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, profilaktycznie, bez podania przyczyny.
- Protesty ws. aborcji pokazały olbrzymie społeczne konflikty, czego wyrazem jest ostry język. I to, że PiS stracił zdolność zarządzania kryzysem - mówi wrocławska politolożka, dr hab. Marzena Cichosz
Ponad dwa tysiące osób protestowało przeciw zakazowi aborcji i brutalności policji. - Nie zgadzamy się na represjonowanie osób mających odwagę sprzeciwić się tej dyktaturze - podkreślali.
Może uliczny protest nie zmieni sytuacji politycznej od razu, ale z pewnością wychowa pokolenie ludzi, których będą obchodzić prawa człowieka i którzy będą skuteczni w dalszej walce o demokrację - mówi prof. Andrzej Wiszniewski, były minister nauki i rektor Politechniki Wrocławskiej.
Strajk Kobiet. W poniedziałek wrocławianie kolejny raz spotkali się, by protestować przeciw zakazowi aborcji. Przyszło parę tysięcy osób, a demonstrację próbowała zablokować policja.
Realna pomoc władz dla rodzin dzieci nieuleczalnie chorych jest na poziomie prawie zerowym. I tym bardziej nie wyobrażam sobie, jak miałaby wyglądać nasza rzeczywistość, gdyby dzieci z wadami letalnymi rodziło się więcej - mówi Beata Hernik-Janiszewska z dziecięcego hospicjum we Wrocławiu.
- Z różnych stron docierają do mnie sugestie, że powinnam odpuścić, jeśli nie chcę mieć kłopotów. Wiem, że policja nie może nam już pomagać - mówi Anna Konieczyńska, która w Jeleniej Górze protestuje przeciw zakazowi aborcji.
"W tych demonstracjach bardzo często na wezwanie dorosłych uczestniczą także dzieci" - powiedział tydzień temu Jarosław Kaczyński w swoim słynnym przemówieniu. Jak widać, zostało to odczytane jako rozkaz do kolejnego ataku na nauczycieli.
- Niepokojące są wezwania do bardziej stanowczego działania policji. Siłowe rozwiązywanie zgromadzeń nie rozwiąże problemu, który do nich doprowadził - mówi mecenas Jerzy Świteńki.
Copyright © Agora SA