Przedstawiciele wrocławskiego magistratu rozwiązali "publiczny różaniec", który był odmawiany w intencji wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. To dlatego, że uczestnicy zgromadzenia zapełnili Rynek transparentami ze zdjęciami zakrwawionych ludzkich płodów.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro kolejny raz stanął w obronie antyaborcyjnego działacza z Wrocławia i złożył kasację od wyroku skazującego Adama B. za prezentowanie bannerów ze zdjęciami martwych płodów. Tym razem jednak Sąd Najwyższy odrzucił wniosek.
Sąd okręgowy - w kontrze do wyroków innych wrocławskich sądów - uznał, że antyaborcyjny działacz nie naruszył prawa, pikietując na Jarmarku Bożonarodzeniowym. W uzasadnieniu tłumaczył decyzję m.in. wolnością słowa.
Sąd okręgowy uniewinnił antyaborcyjnego aktywistę, który na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Rynku we Wrocławiu prezentował zdjęcia martwych, zakrwawionych płodów. - Wyrok jest zaskakujący - nie ukrywa prawnik Bartłomiej Ciążyński, który złożył do RPO wniosek o kasację. A RPO już poprosił sąd o akta.
Antyaborcyjni działacze odwołali się od decyzji magistratu o rozwiązaniu ich pikiety podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu. Sąd jednak stanął po stronie miasta.
Rada Miejska Wrocławia odrzuciła petycję Zielonych, którzy chcieli zakazu prezentacji zdjęć martwych płodów i haseł anty-LGBT. Radni tłumaczyli to względami prawnymi i tym, że podobny przepis znalazł się w uchwale o parku kulturowym.
- Każda osoba o najmniejszej chociażby wrażliwości nie chce być epatowana treściami eksponującymi okrucieństwo, zwłoki, krew czy okaleczenie - tak sąd 14 października uzasadnił wyrok dla antyaborcjonisty Bawera Aondo-Aki - twarzy fundacji Pro-Prawo do Życia. Aktywista stanął przed sądem za billboard powieszony niedaleko szkoły przy ul. Awicenny we Wrocławiu.
Billboard antyaborcyjny wisiał przy ul. Awicenny, niedaleko szkoły podstawowej. - Przechodziłem tamtędy wiele razy i w końcu nie wytrzymałem widoku martwych płodów - mówi pan Kamil z Wrocławia. To dzięki niemu sprawa nie została umorzona. A tego chciała nie tylko obrona, ale też i prokuratura.
Dr Łukasz Jagielski, ordynator ze szpitala w Oleśnicy, wygrał w sądzie z działaczami antyaborcyjnymi, którzy pomawiali go o "zabijanie dzieci". Fundacja musi zapłacić 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Sąd w Oleśnicy wydał wyrok nakazowy ws. samochodu oklejonego zdjęciami martwych płodów, który straszył przechodniów pod tamtejszym szpitalem. Fundacji "Pro-prawo do życia" nakazał zapłacić 500 zł grzywny.
Billboard z zakrwawionym płodem wisiał przy szkole i przedszkolu we Wrocławiu. Sąd uznał, że było to sianie zgorszenia w miejscu publicznym i ukarał działacza antyaborcyjnego, który go powiesił.
Wrocławskie koło Partii Zieloni złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia przez właściciela działki w Siechnicach, na której umieszczono billboard przedstawiający zakrwawione ludzkie płody.
Uchwała oleśnickich radnych zakazująca billboardów ze zdjęciami płodów unieważniona. Wojewoda: "Nie sposób uznać, iż eksponowanie drastycznych treści stanowi sytuację nagłą, wymagającą pilnej ingerencji prawodawcy lokalnego".
Radni Oleśnicy wprowadzili zakaz prezentowania w przestrzeni publicznej drastycznych zdjęć. Domagali się tego mieszkańcy mający dość oglądania na ulicach fotografii zakrwawionych płodów.
Do kliniki ginekologii we Wrocławiu wtargnął uzbrojony mężczyzna, który groził personelowi szpitala. Miał krzyczeć, że "pozabija morderców nienarodzonych dzieci" i powoływał się przy tym na banery prolajferów.
Zestawione zdjęcia zmasakrowanego płodu i pomordowanych żołnierzy. Do tego hasło: "W czasach PRL-u komuniści zakazywali głosić prawdę o Katyniu. Prezydent Sutryk rozwiązuje zgromadzenia głoszące prawdę o aborcji". Na tym banerze kłamstwo goni kłamstwo.
Działacze fundacji pro-birth ze zdjęciami pokrwawionych płodów stanęli na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Wrocławianie oburzeni.
- Nieważne, czy ktoś jest za aborcją, czy przeciw niej. Ten plakat jest przerażający, a oglądają go dzieci. Dlatego zgłosiłem to na policję - mówi Jakub Kłosiński z Radwanic. "Obrońcy życia" dostali grzywnę, ale bilbordu nie muszą usunąć.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.