We Wrocławiu mieszkańcy i służby umacniają wały powodziowe. Do miasta o północy dotarła fala kulminacyjna. Tusk przyznaje: na odbudowę potrzebne będzie wielokrotnie więcej niż zabezpieczone 2 mld zł. Podczas powodzi zginęło już siedem osób. Reporterzy "Wyborczej" są na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie oraz w Lubuskiem.
Przez powódź na zachodzie Wrocławia trasę zmienią dwie linie MPK Wrocław. Koleje Dolnośląskie starają się uruchamiać kolejne połączenia, ale na południu nadal część linii jest nieczynna.
Jeżeli mamy scenariusz optymistyczny, realistyczny i pesymistyczny, musimy wybierać ten ostatni. Lepiej zrobić za dużo i przed czasem, niż za mało i zbyt późno - mówi Bogdan Zdrojewski, prezydent Wrocławia podczas powodzi w 1997 r.
Fala powodziowa na Odrze zbliża się do Wrocławia. Prognozy Instytutu Meteorologii są wyjątkowo optymistyczne. Przez miasto miałoby płynąć Odrą tyle wody, że nawet w 1997 roku nie zagroziłaby miastu. Największe ryzyko - przynajmniej podtopieniami - jest w Oławie.
Wolontariusze chętnie zgłosili się do pomocy w ochronie wrocławskiego zoo przed ewentualnym zalaniem. Zwierzęta przenoszone są wyżej. - Nie przewidujemy ewakuacji poza zoo, w 1997 r. także nie było takiej konieczności - podkreślają przedstawiciele ogrodu zoologicznego.
W tej chwili czekamy na nadejście fali kulminacyjnej na Odrze, która w mieście pojawi się około godz. 3 w nocy. Przez cały czas trwa monitoring wałów i ich wzmacnianie w miejscach, w których przesiąkają - przekazuje straż pożarna z Oławy. Wspólnie ze służbami pracują mieszkańcy.
Powodzianie mają poczucie, że są osamotnieni. Dlatego apeluję do wszystkich urzędników samorządowych, aby byli wśród ludzi - mówił podczas sztabu kryzysowego wyraźnie podenerwowany premier Donald Tusk.
Informację o pękniętym obwałowaniu na sztucznym jeziorze w Mietkowie koło Wrocławia podał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk na posiedzeniu sztabu kryzysowego w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim w środę 17 września po południu. To oznaczałoby poważne zagrożenie zalaniem zachodu Wrocławia. Szybko okazało się, że doszło do pomyłki. Chodzi o wał, ale we wsi w gminie Mietków, a nie na zalewie.
- O północy przyszli do nas ze sztabu przeciwpowodziowego, że jest niekontrolowany zrzut wody ze zbiornika w Mietkowie. Ostrzegli: Macie 2 godziny, by się ewakuować - mówi mieszkanka wrocławskich Marszowic. - Noc jakoś jednak przetrwaliśmy. Prezydent Sutryk mówi, że jest spokojnie. Ja już im nie wierzę.
Do powiatu kłodzkiego jadą żołnierze, ale też strażacy i policjanci, żeby pomóc w sprzątaniu po powodzi, ale też zabezpieczać pozostawiony przez powodzian majątek. Wojsko ma też przygotować tymczasowe przeprawy przez rzeki tam, gdzie powódź zniszczyła mosty.
Nawet jak pan premier ogłosi klęskę żywiołową i będzie nas chciał na siłę wyciągnąć, to nie da rady - mówią mieszkańcy wsi Stary Górnik na terenie polderu Oława-Lipki. Na miejscu stawiają wały, przenoszą się na wyższe piętra. Pomaga im wójt Artur Piotrowski i wicemarszałek wojwództwa Michał Rado.
- Gdy zamykam oczy, widzę rzekę i słyszę ten szum wody. Przypomina mi się, jak wielka woda zbliża się do nas i zalewa wszystko - mówi Ilona, mieszkanka Stronia Śląskiego. Razem patrzymy na budynki przy rzece, z których zostały już tylko mury.
Powrócił temat rozwoju sieci kolejowej w Zagłębiu Miedziowym, a docelowo stworzenia tu kolei aglomeracyjnej. - Jeżeli porozumienie, które podpisaliśmy, będzie realizowane, to można przyjąć, że w 2027 roku pociągi z Chocianowa pojadą przez Przemków do Głogowa - mówi Tymoteusz Myrda, radny województwa.
Koniec utrudnień na autostradzie A4 w okolicy miejscowości Oleśnica Mała (woj. dolnośląskie). Tam na pas awaryjny wlewała się rzeka Gnojna (dopływ Odry). - Obecnie wszystkie autostrady i drogi ekspresowe są przejezdne - informuje GDDKiA. Wciąż jednak nieprzejezdnych jest 11 dróg krajowych.
Kiedy woda opadła, na ulice Kłodzka wyszli szabrownicy. Kamil Siekierka widział, jak okradają stację benzynową na ul. Moniuszki: - Zaczęli uciekać, gdy podjechała policja. Jednego pomogłem złapać, potem wskazałem drugiego.
Przy ul. Głównej na wrocławskich Marszowicach kilkudziesięciu strażaków sypie piasek do worków w pobliżu mostu. Mieszkańcy uważają jednak, że fala powodziowa na Bystrzycy z Zapory Mietków przyjdzie z innej strony.
- Szokująca informacja - tak Donald Tusk skomentował decyzję koncernu energetycznego Tauron, który w nocy zrzucił wodę ze zbiornika Lubachów. Z Mietkowa popłynęła Bystrzycą do Wrocławia.
Holiday Park&Resort w Cieplicach to 214 domków na wynajem, basen i plac zabaw. Inwestycja została wybudowana na terenach zalewowych i teraz boryka się z powodzią. Wg mieszkańców Jeleniej Góry jej właściciel zdecydował o przekopaniu grobli i spuszczeniu wody na ulice miasta, by ratować swój biznes. Prokuratura wszczęła śledztwo
- Zbieramy informacje o stratach, ale do wielu miejsc nie możemy jeszcze dotrzeć - mówi dolnośląski wojewódzki konserwator, Daniel Gibski. - Sytuacja jest dramatyczna, potrzebne będą duże środki na ratowanie zniszczonych zabytków. Wysłałem już wstępny raport wojewodzie i premierowi.
Woda w zalanych miastach w Kotlinie Kłodzkiej zaczyna powoli opadać, pokazując skalę zniszczeń. Wciąż część mieszkańców jest odcięta od świata, nie ma dostępu do bieżącej wody i prądu, nie wie, co się dzieje z ich bliskimi. Trwa walka z żywiołem w Nysie, Wrocławiowi zagraża Bystrzyca, zbliża się też fala kulminacyjna na Odrze. Podsumowujemy, co wydarzyło się przez ostatnią dobę.
Jedne miasta na południu Polski już sprzątają po powodzi, w innych - jak we Wrocławiu i w Oławie - umacnianie i podnoszenie wałów trwa. Wieczorem zamieszanie wywołała informacja prezydenta Sutryka o pęknięciu wału zbiornika w Mietkowie, co oznaczałoby zagrożenie dla zachodniej części Wrocławia. Na szczęście okazała się fałszywa. Informacje dobre - o sukcesach w walce z powodzią, mieszają się ze złymi, a nawet szokującymi. Jak z tą, że opuszczone przez mieszkańców tereny plądrują szabrownicy. Policja podała, że w powodzi straciło życie siedem osób. Reporterzy "Wyborczej" są na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie oraz w Lubuskiem.
- Fala kulminacyjna, która miała przyjść do Wrocławia w środę, pojawi się później, w czwartek i piątek - informuje Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia i podkreśla, że miasto w maksymalny sposób się na to przygotowuje.
Prognozowana wysokość fali kulminacyjnej na Odrze w Oławie ma wynieść nawet 770 centymetrów, a więc prawie tyle, ile podczas powodzi w 1997 roku. Ludzie przygotowują się do obrony miasta. Otwarto też polder zalewowy Oława - Lipki.
Wały w Łanach są już zaminowane, w Kamieńcu Wrocławskim i w Gajkowie też mają być wysadzone - głosi plotka, która wywołała panikę wśród mieszkańców gminy Czernica i poleciała w Polskę. Wójt zaprzecza, rząd uspokaja, ale ludzie i tak pilnują wałów.
Program tramwajowy został ostatnio poszerzony i to dobrze. Nadal jednak potrzebujemy przyspieszenia w projektowaniu nowych tras, jeśli ma być zrealizowany w terminie - mówi Jakub Nowotarski, przewodniczący komisji transportu w radzie miejskiej.
Zbiornik przy zaporze Pilchowickiej jest niemal pełen. Do przelania wody brakuje mniej niż pół metra. Mimo to, przy zaporze jest dużo osób. Są pewni, że tama utrzyma napór wody.
Pojawiły się plotki, że w niektórych miejscach saperzy będą wysadzali wały przeciwpowodziowe, aby przed zalaniem uratować m.in. Wrocław i Opole. Rząd zaprzecza. - Celem tej dezinformacji jest sianie paniki przez wrogie nam służby - podkreślał wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz podczas powodziowego sztabu kryzysowego.
Wezbrana Biała Lądecka w rejonie Stronia Śląskiego odcięła od świata kilka górskich wsi. Uwięzieni w nich mieszkańcy i turyści nie mają łączności, prądu i kończy im się jedzenie. Niektórzy planują wyruszyć przez góry do miejsc, w których znajdą pomoc.
Przy budynku ZDIUM we Wrocławiu uruchomiono punkt, w którym mieszkańcy mogą zaopatrzyć się w worki z piaskiem. Chętnych jest tak wielu, że będzie czynny dłużej.
W Jeleniej Górze fala powodziowa była o metr wyższa niż w 1997 roku. W krytycznych miejscach przykrywała samochody po dach.
Wrocław jest bezpieczny, choć magistrat szykuje się na czarny scenariusz - zapewniał w poniedziałek 16 września przed południem prezydent Jacek Sutryk. Z tego co mówił i co prognozuje IMGW, wynika, że najgorszy dla miasta może być środowy wieczór i noc ze środy na czwartek.
Po ogłoszeniu przez prezydenta Wrocławia alarmu przeciwpowodziowego mieszkańcy miasta robią zapasy żywności i masowo wykupują m.in. wodę w butelkach. Władze Wrocławia uspokajają, że kranówka wciąż jest zdatna do picia.
Wielu wrocławian boi się powtórki z powodzi na taką skalę, jak w 1997 r. Prezydent miasta Jacek Sutryk zapewnia, że tym razem miasto jest lepiej przygotowane na nadejście żywiołu. Powstał m.in. zbiornik w Raciborzu i przebudowany został Wrocławski Węzeł Wodny.
W nocy z niedzieli na poniedziałek we Wrocławiu i Opolu ogłoszono alarmy przeciwpowodziowe, bo stan Odry i jej dopływów jest już wysoki i ma trend rosnący.
Ogłoszenie alarmu powodziowego we Wrocławiu oznacza, że każdy z nas powinien być na standbay'u - mówił prezydent Jacek Sutryk. - Nie należy jednak panikować. W mediach jest dużo nieprawdziwych informacji, co sabotuje nasze działania. Nie chcę mówić o ich źródle.
Woda na południu Dolnego Śląska zaczęła powoli opadać, pokazując ogromne zniszczenia. Najtrudniejsza sytuacja jest wciąż w powiatach: kłodzkim, kłodzkim, karkonoskim, ząbkowickim, wałbrzyskim wraz z miastem i kamiennogórskim, a także w Jeleniej Górze.
Na dwóch suchych zbiornikach Sobieszów i Cieplice powoli opada i woda się już nie przelewa. Opadają też wody na rzekach, szczególnie na Bobrze - mówił po spotkaniu zespołu zarządzania kryzysowego w Jeleniej Górze prezydent Jerzy Łużniak. Wszystko wskazuje na to, że miasto poradziło sobie z falą powodziową, choć jeszcze kilkanaście godzin może potrwać, aż woda zniknie z zalanych obszarów
Stan klęski żywiołowej został wprowadzony na terenach objętych powodzią, do 16 października - wynika z rozporządzenia Rady Ministrów. To pierwszy taki przypadek od czasu wprowadzenia ustawy o stanach nadzwyczajnych. Wprowadzenie stanu klęski daje rządowi specjalne uprawnienia, ale też daje też szansę na odszkodowanie od państwa i unijną pomoc.
Jeszcze w sobotę koło południa w Kłodzku można było swobodnie przejść przez słynny Żelazny Most. Kilka godzin później wezbrane wody Nysy Kłodzkiej zalały ulice miasta. - Panie kochany, to pieprznęło w takim tempie, że szkoda gadać.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.