Wrocławski sąd uniewinnił Jacka M. w sprawie kazania w katedrze w Białymstoku, uznając, że były już ksiądz równie źle, ale nie popełniając przestępstwa, postąpiłby nawiązając do historii porwania Stasia i Nel. Ale sąd drugiej instancji uchylił ten wyrok i nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę.
Jacek M. przeprosił pisemnie jednego z organizatorów Marszu Równości we Wrocławiu . - To wyraźny sygnał, że nie ma przyzwolenia na kłamliwą propagandę o społeczności osób LGBT+ - mówi Piotr Buśko z Kultury Równości.
Miasto Wrocław jest bodaj pierwszym samorządem, który w walce z nienawistnymi zgromadzeniami wziął na siebie rolę prokuratura i złożył akt oskarżenia przeciwko byłemu księdzu Jackowi M. Bo choć mówił o "niewdzięcznych Żydach", to prokuratorzy Ziobry uznali, że "wzmacniał postawy patriotyczne".
Były ksiądz Jacek M. w 2018 r. spalił portret Tadeusza Mazowieckiego i nazwał go "komunistycznym parchem". Teraz wrocławski sąd uznał, że Jacek M. jest winny znieważenia Wojciecha Mazowieckiego, syna byłego premiera.
Choć prokuratorzy Ziobry bronili narodowca Jacka Międlara, jak mogli, np. że wypowiada się jako teolog i publicysta, to Sąd Okręgowy we Wrocławiu utrzymał skazujący wyrok. Sędzia wypunktowała prokuraturę, przypominając, że "wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka".
Byłemu księdzu Jacekowi M. zarzucono, że podczas manifestacji we Wrocławiu znieważył Tadeusza Mazowieckiego słowami "ten komunistyczny parch". Ale powinien też odpowiedzieć za inne słowa nawołujące do nienawiści czy znieważenie Żydów.
Marsz zatytułowany "Polak w Polsce gospodarzem" przejdzie 11 listopada przez Wrocław pod wodzą skazanego za nawoływanie do nienawiści nacjonalisty Jacka Międlara. Były ksiądz już promuje go także innym hasłem: "Stop ukrainizacji Polski".
Dzięki determinacji Żydowskiego Stowarzyszenia B'nai B'rith były ksiądz Jacek M. został skazany na rok ograniczenia wolności za nawoływanie do nienawiści. Teraz w jego obronie staje prokuratura. Składa apelację, w której domaga się uniewinnienia.
Pomimo opieszałości prokuratury, a dzięki determinacji Żydowskiego Stowarzyszenia "B'nai B'rith" były ksiądz Jacek M. został skazany za nawoływanie do nienawiści. - Takie słowa jak m.in. talmudyczny okupant, robactwo, lewactwo, czy żydostwo zawierały silne nacechowanie negatywne - uzasadniała wyrok sędzia.
Parę lat zajęło postawienie byłego księdza Jacka M. przed sądem za to, że "pod pozorem krzewienia postaw patriotycznych" publicznie znieważał Żydów i Ukraińców. Prokuratorzy Ziobry próbowali go przed tym obronić, jednak w czwartek sąd ogłosi wyrok.
- Ze stwierdzeń wypowiadanych przez nacjonalistę Jacka M. można utkać wzór proputinowskiej propagandy - tak dr Anna Tatar ze stowarzyszenia "Nigdy więcej" komentuje dwie rozmowy z byłym księdzem, które pojawiły się na YouTube.
Działacz skrajnej prawicy Jacek M. przegrywa ostatnio procesy, wobec tego apeluje o interwencję prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Były ksiądz Jacek M. został prawomocnie skazany na rok ograniczenia wolności za to, że nawoływał do nienawiści podczas swojego przemówienia 11 listopada. A to nie koniec jego kłopotów z prawem.
Jacek M. spalił w 2018 r. portret Tadeusza Mazowieckiego i nazwał go "komunistycznym parchem". Sąd II instancji nie zgodził się na decyzję o umorzeniu sprawy o znieważenie.
Były ksiądz Jacek M. będzie musiał ponownie odpowiedzieć przed sądem za to, że obrażał uczestników Marszu Równości we Wrocławiu. Tak zdecydował sąd drugiej instancji.
Choć prokuratorzy Ziobry obronili narodowca Jacka M. i sprawę umorzyli, to były ksiądz i tak odpowiada przed sądem. Rozpoczął się proces o to, że pod pozorem krzewienia postaw patriotycznych publicznie znieważał Żydów i Ukraińców i nawoływał do nienawiści wobec nich.
Prokuratura oskarżyła byłego księdza Jacka M. o to, że w mediach społecznościowych znieważył sędzię. - Parasol ochronny, który był nad nim długo rozpostarty, najwyraźniej się zamknął - komentuje Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
11 listopada 2021 przez Wrocław przejdzie marsz pod hasłem "Polska antybanderowska", który organizuje znany antysemita, były ksiądz Jacek M. - Jeśli dojdzie do złamania prawa, pochód zostanie rozwiązany - zapowiada magistrat.
- "Auschwitz nie spadło z nieba" - cytowała byłego więźnia obozu sędzia Magdalena Gabriel, ogłaszając wyrok w sprawie Jacka M. Były ksiądz 20 października został uznany za winnego publicznego nawoływania do nienawiści wobec Żydów. Nazywał ich m.in. "politycznymi prostytutkami".
Sąd we Wrocławiu uznał, że były ksiądz Jacek M. nawoływał do nienawiści podczas przemówienia na tzw. marszu narodowców 11 listopada, na którym mówił m.in. o "żydowskiej hordzie".
- Mam nadzieję, że i w tej sprawie zainterweniuje Prokuratura Krajowa - tak były ksiądz Jacek M. zareagował na informację o uzupełnieniu jego aktu oskarżenia za wzywanie do nienawiści do Żydów. Za swoje obecne kłopoty obwinia nieżyjącego Lecha Kaczyńskiego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.