Na Dolnym Śląsku nawet 22 minuty zajmuje dojazd karetki do wypadku poza miastem - to najgorszy wynik w Polsce. Jednak statystki dotyczące innych regionów są równie niepokojące - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Wypadek na pl. Jana Pawła II we Wrocławiu. W piątek, 3 lutego zderzyły się tam karetka pogotowia i samochód osobowy marki Mazda. Były utrudnienia - tramwaje jechały objazdem.
Dolnośląski Szpital Specjalistyczny im. T. Marciniaka - Centrum Medycyny Ratunkowej otrzymał w listopadzie nowy ambulans specjalistyczny "S". Kosztował 620 tys. zł.
Choć przed dworcem Wrocław Główny całodobowo stoi karetka, to po pomoc trzeba i tak dzwonić pod numer alarmowy i czekać aż przyjedzie z lekarzem druga. Wojewoda: - W galeriach handlowych też nie ma lekarzy, bo a nuż ktoś będzie miał zawał serca.
Karetki z wyposażeniem medycznym i darami dla szpitali wyjadą z Wrocławia m.in. do placówek medycznych we Lwowie i Tarnopolu.
W środę 1 grudnia na pl. Kościuszki we Wrocławiu doszło do wypadku. Karetka pogotowia ratunkowego zderzyła się z osobową mazdą.
Zespołów ratowniczych brakuje już tak bardzo, że kiedy ostatnio zaczynałem dyżur o godz. 19, to na zrealizowanie oczekiwały jeszcze wyjazdy karetek z godz. 7 i 10 rano - mówi operator numeru alarmowego z Wrocławia.
Na dwa alarmujące zgłoszenia jednego dnia ratownicy nie dali rady zareagować na czas i dotarli za późno do potrzebujących pomocy. Pogotowie tłumaczy, że to wynik dużej liczby zgłoszeń związanych z pandemią.
W Głogowie zmarło roczne dziecko. Chłopiec przestał oddychać, na pomoc musieli pospieszyć strażacy, bo przez pandemię wszystkie karetki były zajęte. Sprawę obecnie bada prokuratura.
W Głogowie zmarło roczne dziecko. Gdy matka zauważyła, że przestało oddychać, zadzwoniła po pogotowie. W pobliżu nie było jednak wolnej karetki.
Śmierć w karetce wrocławskiego pogotowia ratunkowego zbada prokuratura. Medyczny ratownik - zamiast przy pacjentce, miał siedzieć obok kierowcy, przez co nie zauważył zatrzymania akcji serca.
- Zbieram ekipę na wyjazd do białego miasteczka w Warszawie. Nie wiem, czy ktoś z wrocławskiego pogotowia się przyłączy, bo tam ludzie nie wierzą już w protest, są pogrążeni w stagnacji. Czwarta fala epidemii może jednak przelać czarę goryczy - mówi Michał Hoszowski, pełnomocnik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych
Po tym, jak sanitariusz pod wpływem amfetaminy woził karetką po Wrocławiu martwą pacjentkę, Uniwersytecki Szpital Kliniczny wszczął wewnętrzne dochodzenie. Są już znane jego wyniki.
Ciało mężczyzny leżało kilka godzin pod oknami kamienicy w dzielnicy Nowe Miasto w Wałbrzychu. Przez przewidziane w pandemii procedury, których nie można ominąć.
Jeden z internautów opublikował dramatyczne nagranie, na którym widać przypadkowego przechodnia próbującego reanimować mężczyznę. Świadkowie twierdzą, że nieprzytomna osoba na przyjazd karetki czekała godzinę, leżąc na śniegu.
W poniedziałek wieczorem doszło do pożaru garaży na terenie stacji oleśnickiego pogotowia ratunkowego. Spłonęła jedna karetka, straty oszacowano na 100 tys. zł.
Rząd chciał przeznaczać środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 na maszty z państwowymi flagami. Inny przykład daje Świdnica. Miasto zaoszczędziło na wywieszaniu flag państwowych i dzięki temu kupiło sprzęt usprawniający pracę pogotowia ratunkowego.
Normalnie w takiej sytuacji zespół karetki mógłby poprosić o pomoc któregoś z przejeżdżających kierowców. Ratownicy nie mogli jednak narażać nikogo na zakażenie.
Telewizja TVN24 dotarła do nagrań rozmów ratowników medycznych ze szpitalami. - Nie mamy miejsc - słyszą raz po raz pracownicy karetek, gdy próbują dostarczyć pacjenta do wskazanej przez dyspozytora placówki.
Miasto Wrocław sfinansowało zakup nowoczesnej karetki za ponad milion złotych dla Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. - To prawdziwa sala intensywnej terapii na czterech kółkach - podkreśla prezydent Jacek Sutryk. Ma ratować życie m.in. pacjentom chorym na COVID-19.
Po tekstach "Wyborczej" rzecznik praw pacjenta zajmie się sprawą pacjentki wrocławskiego szpitala. Została wypisana z oddziału bez wiedzy rodziny i zmarła w karetce pod swoim domem.
Pacjentka szpitala przy ul. Fieldorfa we Wrocławiu została wypisana z oddziału bez wiedzy rodziny i zmarła w karetce pod swoim domem.
Z prywatnej karetki przejeżdżającej przez skrzyżowanie ulic Legnickiej i Nabycińskiej wypadły nosze - wprost na tory tramwajowe.
Zdarzenie miało miejsce pod Świdnicą. 53-latek przewożony karetką nagle wypadł z niej i został potrącony przez jadące za pogotowiem auto dostawcze. Mężczyzna nie żyje.
Pędzący buspasem taksówkarz jednej z wrocławskich korporacji blokował przejazd jadącej na sygnale karetce wiozącej pacjenta.
Ponad 80 minut czekał na przyjazd karetki jeden z mieszkańców Wrocławia, u którego stwierdzono później pęknięcie tętniaka aorty brzusznej. Pogotowie: - Czas oczekiwania uzależniony jest od liczby zgłoszeń.
Wrocławscy policjanci zatrzymali pijanego 61-latka, który uszkodził karetkę pod jednym z wrocławskich szpitali. Tłumaczył, że to ze zdenerwowania.
Przed południem w wiadukt kolejowy w centrum Świdnicy uderzył autokar wiozący dzieci. 33 osoby zostały ranne. Z poważnymi obrażeniami do szpitala trafiło trzech dorosłych i 13-letni chłopiec. Kierowca był trzeźwy.
Po godz. 12 u zbiegu ul. Wyszyńskiego i Sienkiewicza karetka pogotowia zderzyła się z samochodem osobowym i przewróciła na bok. Przed godz. 13 strażakom udało się postawić karetkę blokującą torowisko.
W spokojne sobotnie południe z leniwego letargu w domowych pieleszach wyrywa mnie telefon od mojej przyjaciółki. Ledwie udaje się jej do mnie dodzwonić, bo bardzo źle się czuje. Prosi mnie o szybki przyjazd - pisze na Alert24 internautka Samochodziara z Wrocławia. - Z tonu głosu wnioskuję, że jest kiepsko i potrzebuje mojej natychmiastowej pomocy.
Około 50-letni mężczyzna zginął we wtorek na ul. Trzebnickiej potrącony przez ciężarówkę. Na przykryte workiem zwłoki najechała erka. - Zmiażdżyła ciało tego człowieka na oczach kilkudziesięciu gapiów - opowiada świadek
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.