W większości dolnośląskich miast obecni prezydenci mogą spokojnie planować kampanię przed następnymi wyborami. Ale są też tacy, dla których widmo porażki jest całkiem realne - wynika z prognozy wyborczej.
Drogą S3 można już jeździć na całej długości od granicy z Czechami do Szczecina. Na tę wiadomość kierowcy czekali sześć lat. Od środy, 10 listopada przejezdny jest ostatni odcinek między Polkowicami a Lubinem.
Na mecz w Lubinie kibole z Krakowa wieźli dwa pojemniki z gazem pieprzowym, siekierę, dwie maczety i sześć metrowych ocynkowanych rurek. Wpadli podczas kontroli drogowej.
Sąd w Lubinie na pięć miesięcy więzienia skazał mężczyznę, który wystawił psa za okno. Wyrok na razie nie jest prawomocny.
Będzie sejmowa debata o czarnym tygodniu dolnośląskiej policji - śmierci trzech osób podczas policyjnych interwencji lub niedługo po nich. Tak zdecydowała we wtorek 12 października Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych po trzygodzinnej dyskusji i dwóch głosowaniach.
Śmierć Bartosza Sokołowskiego. Będzie jeszcze jedno śledztwo w sprawie tragicznej śmierci Bartosza Sokołowskiego w Lubinie. Szczecińska Prokuratura Regionalna oceni okoliczności najścia policjantów na dom Bartosza i zabieranie jego bliskim telefonu z nagraniem zajścia, po którym 34-latek zmarł.
Lista nieścisłości, manipulacji i półprawd, przekazywanych przez policję i prokuraturę w sprawach śmierci Bartosza Sokołowskiego i Łukasza Łągiewki, jest długa.
W czwartek, 30 września, rano przy Przedszkolu Miejskim nr 1 w Lubinie policja zatrzymała mężczyznę. Próbował uciekać, padły strzały ostrzegawcze. Jak się dowiadujemy, była to akcja poznańskich policjantów wspieranych przez antyterrorystów z Wrocławia.
Prawnicy rodziny Bartosza Sokołowskiego ujawnili wyniki prywatnej sekcji zwłok, w której biegli z Czech wykluczyli, by przedawkowanie narkotyków było przyczyną śmierci. W organizmie Bartosza stwierdzono natomiast obrażenia, które wskazują na to, że był duszony.
Wyniki z prywatnej sekcji zwłok Bartosza Sokołowskiego z Lubina, przeprowadzonej w Czechach na zlecenie jego rodziny, mają dowodzić, że mężczyzna został uduszony, a na jego szyi znaleziono ślady obrażeń. Tego oficjalna sekcja nie wykazała.
Policjanci próbują zrzucić winę za śmierć Bartosza z Lubina na ratowników pogotowia. - W ich zeznaniach przewija się opowieść o gazie, kładzionej na usta Bartka już w karetce, po tym jak zabrano go z interwencji - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.
Interwencja policji w Lubinie. Prawnicy rodziny Bartosza S. na zwołanej w środę, 1 września konferencji prasowej odnieśli się do najnowszych ustaleń śledztwa ws. tragicznej śmierci 34-latka.
Pełnomocnik rodziny Bartosza S. z Lubina podczas specjalnej konferencji zorganizowanej w piątek 27 sierpnia ujawnił, że prokuratura w Łodzi nie dostała zeznań jednego ze świadków. - Zaginęło nagranie - poinformował.
- Oszuści niemal codziennie dzwonią do starszych osób - ostrzega wrocławska policja. Ostatnio próbują wyłudzić pieniądze "na prokuratora".
Ratowniczka legnickiego pogotowia, która udzieliła wstrząsającego wywiadu na temat okoliczności śmierci Bartosza S. z Lubina, w czwartek rano złożyła wypowiedzenie z pracy. Tymczasem wychodzą na jaw kolejne szokujące informacje - nieżyjącemu mężczyźnie zrobiono EKG.
Bartosz S. z Lubina zmarł w czasie policyjnej interwencji, a nie później - wynika z relacji ratowniczki medycznej, z którą rozmawiali dziennikarze telewizyjnego programu Polsat Interwencje. Podważa to policyjną wersję zdarzenia.
Sprawa tragicznej śmierci Bartosza S. z Lubina wymaga dokładnego wyjaśnienia przez prokuraturę. Ale równie ważna jest odpowiedź na pytanie, czy policja - ostrzegana przez lekarzy już sześć lat temu - zrobiła wszystko, co możliwe, by ludzie nie umierali w takich okolicznościach.
Rodzina Bartosza S. z Lubina chce przeprowadzić prywatną sekcję zwłok, i to za granicą. - Chcemy, żeby w tej sprawie została zachowana pełna rzetelność i obiektywizm - mówi nam jeden z pełnomocników bliskich tragicznie zmarłego mężczyzny.
Fakty są takie: nie żyje 34-letni Bartosz S. z Lubina. Był pod wpływem narkotyków, kiedy przyjechała po niego policja. W czasie interwencji - lub tuż po niej - zmarł.
Po śmierci Bartka z Lubina pod komendą policji zebrali się działacze Partii Razem. Według nich policja wielokrotnie w ostatnim czasie przekracza swoje uprawnienia, a tragiczne wydarzenia powinny wzbudzić masowe protesty.
Wśród zatrzymanych przez policję po niedzielnych zamieszkach pod komendą w Lubinie były nastolatki oraz chłopak chorujący na częściowe, dziecięce porażenie mózgowe. Psycholożka Agnieszka Jastrzębska tłumaczyła na antenie TOK FM, jakie konsekwencje dla psychiki młodych ludzi mogą się z tym wiązać.
Większości z blisko 60 osób, które zostały zatrzymane po zamieszkach pod komendą policji w Lubinie, postawiono już zarzuty. Tymczasem w internecie pojawiły się zdjęcia i nagrania z protestu, na których widać dzieci klęczące pod murem z podniesionymi rękami.
- Zdarzenia w Lubinie wymagają wyjaśnienia, co jest w interesie samej policji. Tymczasem niestety wydaje się, że nie próbuje ona rozjaśnić obrazu - mówi Hanna Machińska, zastępczyni rzecznika praw obywatelskich.
Pełnomocnicy rodziny i najbliżsi 34-letniego Bartosza S. zorganizowali w czwartek, 12 sierpnia, pod Prokuraturą Rejonową w Lubinie konferencję prasową. Pokazali na niej pośmiertne zdjęcia ciała Bartka. - Czy to są zadrapania, jak to określili śledczy? - pytali.
"Podczas interwencji bezwzględnie zakazane powinno być uciskanie szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców" - instruowali w grudniu 2015 roku Komendę Główną Policji eksperci. W Lubinie funkcjonariusze to zlekceważyli.
Lubin. Marcin, który po śmierci 34-letniego Bartka zachęcał do udziału w demonstracji pod komendą policji, usłyszał zarzuty. - Kuriozalne. Tak jakby co najmniej zachęcał wszystkich do rzucania cegłówkami w komendę - ocenia jego obrońca.
Rzecznik Praw Obywatelskich interesuje się już nie tylko sprawą śmierci 34-letniego Bartka z Lubina, ale także tym, jak policja potraktowała zatrzymanych po niedzielnych zamieszkach. Jedna z osób miała zostać kilkakrotnie kopnięta przez policjanta w głowę, inna miała usłyszeć: "Jesteś śmieciem".
Prokuratura Krajowa zdecydowała, że śledztwo w sprawie tragedii w Lubinie, trafi do Łodzi, do tamtejszej Prokuratury Okręgowej. To tu badane będą okoliczności śmierci 34-letniego Bartosza S., który zmarł w miniony piątek w trakcie albo tuż po policyjnej interwencji.
Policjanci z Lubina. Czy doszło do próby utrudniania śledztwa i zacierania śladów w sprawie tragicznej śmierci Bartosza S. z Lubina? Dlaczego na miejscu tragedii nie pojawił się prokurator z fachowcami z policyjnej grupy dochodzeniowo śledczej? Policja na te pytania nie odpowiada.
Mężczyzna, który po śmierci 34-letniego Bartka z Lubina zachęcał na Facebooku do udziału w demonstracji pod komendą, został zatrzymany przez policję. - To kuriozum. Nie mam informacji, co dzieje się z moim klientem - mówi jego prawnik mec. Radosz Pawlikowski.
Są już wstępne wyniki sekcji zwłok Bartosza S. z Lubina. Co wynika z sekcji? Prokuratura mówi o nieznanej przyczynie zgonu. Przedstawiciel rodziny z kolei, że było nią złamanie krtani. Co odpowiada na to prokuratura?
Lubin. "Według ratownika medycznego 34-letni Bartek umarł na ulicy Traugutta przed przyjazdem pogotowia, obok komisariatu policji" - twierdzi poseł Piotr Borys i publikuje pismo prokuratora przekazane rodzinie.
Interwencja w Lubinie i śmierć 34-letniego Bartka to kolejna sytuacja, w której bezpośrednio po podjęciu przez funkcjonariuszy czynności wobec osób zatrzymanych nastąpiła ich śmierć - czytamy w oświadczeniu przekazanym przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Lubin. Na nowym nagraniu z interwencji policji widać, że aż czterech funkcjonariuszy przyciska do ziemi Bartka. Nie widać żadnej agresji ze strony zatrzymanego.
Lubin. Prokuratura Rejonowa prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 34-letniego Bartka, który zmarł po interwencji policji. Śledczy badają, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień i nieumyślnego powodowania śmierci.
Gdy policja w Lubinie dowiaduje się, że matka Bartosza, zmarłego po interwencji funkcjonariuszy, wszystko nagrywała telefonem, wysyła od razu do jej domu kilku policjantów. Dochodzi do szarpaniny i dziwnych zabiegów z nagraniem.
Manifestacja pod Komendą Powiatową Policji w Lubinie w niedzielę, 8 sierpnia przerodziła się w zamieszki. Protestujący rzucali w policjantów i w budynek kamieniami, butelkami, cegłówkami, a nawet koktajlami Mołotowa. Podpalili kontener ze śmieciami. Policja użyła gazu. Ponad 40 osób zostało zatrzymanych.
Policja w Lubinie. Siedmiominutowy film opublikowany w sieci pokazuje tylko fragment akcji. Wszystko trwało ok. 30 minut. Na filmie z monitoringu widać, jak dwaj, czasami trzej policjanci klęczą na leżącym na ziemi mężczyźnie. Jeden na jego podkulonych nogach, drugi na plecach albo szyi.
W Lubinie po interwencji policji zmarł młody mężczyzna - 32-letni Bartek. Dolnośląskie Centrum Praw Człowieka skierowało do prokuratury pismo o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy. A poseł Piotr Borys informuje: "Nie jest prawdą komunikat Policji Wojewódzkiej we Wrocławiu". I pyta: "Dlaczego nie podjęto reanimacji, nie zastosowano kajdanek, wielokrotnie przyduszano Bartka?".
Czterech policjantów próbowało obezwładnić jednego mężczyznę na ul. Traugutta w Lubinie. Na filmie, który obiegł internet widać, jak policjanci szarpią się z nim i jak w pewnym momencie mężczyzna charczy i traci przytomność. Policja informuje, że mężczyzna był agresywny i że zmarł w szpitalu. Poseł Piotr Borys: To nieprawda, zmarł w karetce.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.