W czwartek, 30 września, rano przy Przedszkolu Miejskim nr 1 w Lubinie policja zatrzymała mężczyznę. Próbował uciekać, padły strzały ostrzegawcze. Jak się dowiadujemy, była to akcja poznańskich policjantów wspieranych przez antyterrorystów z Wrocławia.
Prawnicy rodziny Bartosza Sokołowskiego ujawnili wyniki prywatnej sekcji zwłok, w której biegli z Czech wykluczyli, by przedawkowanie narkotyków było przyczyną śmierci. W organizmie Bartosza stwierdzono natomiast obrażenia, które wskazują na to, że był duszony.
Wyniki z prywatnej sekcji zwłok Bartosza Sokołowskiego z Lubina, przeprowadzonej w Czechach na zlecenie jego rodziny, mają dowodzić, że mężczyzna został uduszony, a na jego szyi znaleziono ślady obrażeń. Tego oficjalna sekcja nie wykazała.
Policjanci próbują zrzucić winę za śmierć Bartosza z Lubina na ratowników pogotowia. - W ich zeznaniach przewija się opowieść o gazie, kładzionej na usta Bartka już w karetce, po tym jak zabrano go z interwencji - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.
Interwencja policji w Lubinie. Prawnicy rodziny Bartosza S. na zwołanej w środę, 1 września konferencji prasowej odnieśli się do najnowszych ustaleń śledztwa ws. tragicznej śmierci 34-latka.
Pełnomocnik rodziny Bartosza S. z Lubina podczas specjalnej konferencji zorganizowanej w piątek 27 sierpnia ujawnił, że prokuratura w Łodzi nie dostała zeznań jednego ze świadków. - Zaginęło nagranie - poinformował.
- Oszuści niemal codziennie dzwonią do starszych osób - ostrzega wrocławska policja. Ostatnio próbują wyłudzić pieniądze "na prokuratora".
Ratowniczka legnickiego pogotowia, która udzieliła wstrząsającego wywiadu na temat okoliczności śmierci Bartosza S. z Lubina, w czwartek rano złożyła wypowiedzenie z pracy. Tymczasem wychodzą na jaw kolejne szokujące informacje - nieżyjącemu mężczyźnie zrobiono EKG.
Bartosz S. z Lubina zmarł w czasie policyjnej interwencji, a nie później - wynika z relacji ratowniczki medycznej, z którą rozmawiali dziennikarze telewizyjnego programu Polsat Interwencje. Podważa to policyjną wersję zdarzenia.
Sprawa tragicznej śmierci Bartosza S. z Lubina wymaga dokładnego wyjaśnienia przez prokuraturę. Ale równie ważna jest odpowiedź na pytanie, czy policja - ostrzegana przez lekarzy już sześć lat temu - zrobiła wszystko, co możliwe, by ludzie nie umierali w takich okolicznościach.
Rodzina Bartosza S. z Lubina chce przeprowadzić prywatną sekcję zwłok, i to za granicą. - Chcemy, żeby w tej sprawie została zachowana pełna rzetelność i obiektywizm - mówi nam jeden z pełnomocników bliskich tragicznie zmarłego mężczyzny.
Fakty są takie: nie żyje 34-letni Bartosz S. z Lubina. Był pod wpływem narkotyków, kiedy przyjechała po niego policja. W czasie interwencji - lub tuż po niej - zmarł.
Po śmierci Bartka z Lubina pod komendą policji zebrali się działacze Partii Razem. Według nich policja wielokrotnie w ostatnim czasie przekracza swoje uprawnienia, a tragiczne wydarzenia powinny wzbudzić masowe protesty.
Wśród zatrzymanych przez policję po niedzielnych zamieszkach pod komendą w Lubinie były nastolatki oraz chłopak chorujący na częściowe, dziecięce porażenie mózgowe. Psycholożka Agnieszka Jastrzębska tłumaczyła na antenie TOK FM, jakie konsekwencje dla psychiki młodych ludzi mogą się z tym wiązać.
Większości z blisko 60 osób, które zostały zatrzymane po zamieszkach pod komendą policji w Lubinie, postawiono już zarzuty. Tymczasem w internecie pojawiły się zdjęcia i nagrania z protestu, na których widać dzieci klęczące pod murem z podniesionymi rękami.
- Zdarzenia w Lubinie wymagają wyjaśnienia, co jest w interesie samej policji. Tymczasem niestety wydaje się, że nie próbuje ona rozjaśnić obrazu - mówi Hanna Machińska, zastępczyni rzecznika praw obywatelskich.
Pełnomocnicy rodziny i najbliżsi 34-letniego Bartosza S. zorganizowali w czwartek, 12 sierpnia, pod Prokuraturą Rejonową w Lubinie konferencję prasową. Pokazali na niej pośmiertne zdjęcia ciała Bartka. - Czy to są zadrapania, jak to określili śledczy? - pytali.
"Podczas interwencji bezwzględnie zakazane powinno być uciskanie szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców" - instruowali w grudniu 2015 roku Komendę Główną Policji eksperci. W Lubinie funkcjonariusze to zlekceważyli.
Lubin. Marcin, który po śmierci 34-letniego Bartka zachęcał do udziału w demonstracji pod komendą policji, usłyszał zarzuty. - Kuriozalne. Tak jakby co najmniej zachęcał wszystkich do rzucania cegłówkami w komendę - ocenia jego obrońca.
Rzecznik Praw Obywatelskich interesuje się już nie tylko sprawą śmierci 34-letniego Bartka z Lubina, ale także tym, jak policja potraktowała zatrzymanych po niedzielnych zamieszkach. Jedna z osób miała zostać kilkakrotnie kopnięta przez policjanta w głowę, inna miała usłyszeć: "Jesteś śmieciem".
Prokuratura Krajowa zdecydowała, że śledztwo w sprawie tragedii w Lubinie, trafi do Łodzi, do tamtejszej Prokuratury Okręgowej. To tu badane będą okoliczności śmierci 34-letniego Bartosza S., który zmarł w miniony piątek w trakcie albo tuż po policyjnej interwencji.
Policjanci z Lubina. Czy doszło do próby utrudniania śledztwa i zacierania śladów w sprawie tragicznej śmierci Bartosza S. z Lubina? Dlaczego na miejscu tragedii nie pojawił się prokurator z fachowcami z policyjnej grupy dochodzeniowo śledczej? Policja na te pytania nie odpowiada.
Mężczyzna, który po śmierci 34-letniego Bartka z Lubina zachęcał na Facebooku do udziału w demonstracji pod komendą, został zatrzymany przez policję. - To kuriozum. Nie mam informacji, co dzieje się z moim klientem - mówi jego prawnik mec. Radosz Pawlikowski.
Są już wstępne wyniki sekcji zwłok Bartosza S. z Lubina. Co wynika z sekcji? Prokuratura mówi o nieznanej przyczynie zgonu. Przedstawiciel rodziny z kolei, że było nią złamanie krtani. Co odpowiada na to prokuratura?
Lubin. "Według ratownika medycznego 34-letni Bartek umarł na ulicy Traugutta przed przyjazdem pogotowia, obok komisariatu policji" - twierdzi poseł Piotr Borys i publikuje pismo prokuratora przekazane rodzinie.
Interwencja w Lubinie i śmierć 34-letniego Bartka to kolejna sytuacja, w której bezpośrednio po podjęciu przez funkcjonariuszy czynności wobec osób zatrzymanych nastąpiła ich śmierć - czytamy w oświadczeniu przekazanym przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Lubin. Na nowym nagraniu z interwencji policji widać, że aż czterech funkcjonariuszy przyciska do ziemi Bartka. Nie widać żadnej agresji ze strony zatrzymanego.
Lubin. Prokuratura Rejonowa prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 34-letniego Bartka, który zmarł po interwencji policji. Śledczy badają, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień i nieumyślnego powodowania śmierci.
Gdy policja w Lubinie dowiaduje się, że matka Bartosza, zmarłego po interwencji funkcjonariuszy, wszystko nagrywała telefonem, wysyła od razu do jej domu kilku policjantów. Dochodzi do szarpaniny i dziwnych zabiegów z nagraniem.
Manifestacja pod Komendą Powiatową Policji w Lubinie w niedzielę, 8 sierpnia przerodziła się w zamieszki. Protestujący rzucali w policjantów i w budynek kamieniami, butelkami, cegłówkami, a nawet koktajlami Mołotowa. Podpalili kontener ze śmieciami. Policja użyła gazu. Ponad 40 osób zostało zatrzymanych.
Policja w Lubinie. Siedmiominutowy film opublikowany w sieci pokazuje tylko fragment akcji. Wszystko trwało ok. 30 minut. Na filmie z monitoringu widać, jak dwaj, czasami trzej policjanci klęczą na leżącym na ziemi mężczyźnie. Jeden na jego podkulonych nogach, drugi na plecach albo szyi.
W Lubinie po interwencji policji zmarł młody mężczyzna - 32-letni Bartek. Dolnośląskie Centrum Praw Człowieka skierowało do prokuratury pismo o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy. A poseł Piotr Borys informuje: "Nie jest prawdą komunikat Policji Wojewódzkiej we Wrocławiu". I pyta: "Dlaczego nie podjęto reanimacji, nie zastosowano kajdanek, wielokrotnie przyduszano Bartka?".
Czterech policjantów próbowało obezwładnić jednego mężczyznę na ul. Traugutta w Lubinie. Na filmie, który obiegł internet widać, jak policjanci szarpią się z nim i jak w pewnym momencie mężczyzna charczy i traci przytomność. Policja informuje, że mężczyzna był agresywny i że zmarł w szpitalu. Poseł Piotr Borys: To nieprawda, zmarł w karetce.
Od czwartku wielkie zmiany organizacyjne na budowanej S3 koło Lubina. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ostrzega: "GPS może tego nie pokazać".
Kobieta przewróciła się na rowerze, bo musiała ostro hamować. Rowerzysta, który jechał pod prąd, nie zatrzymał się, choć z daleka na niego dzwoniła.
Lubin. W środę doszło do zabójstwa 48-letniej kobiety. O zbrodnię śledczy podejrzewali jej byłego męża. Mężczyzna ukrywał się w piwnicy jednego z budynków mieszkalnych.
Do zbrodni doszło w środę rano w Lubinie. Rannej kobiety pomimo reanimacji nie udało się jej uratować. Śledczy poszukują Dariusza K., który jest podejrzany o zabójstwo swojej byłej żony.
Do zdarzenia doszło we wtorek w Lubinie. Chłopiec był na spacerze z mamą i dziadkiem. Oddalił się od nich i wpadł pod samochód.
Trzy lata temu w Lubinie Natalia W. postanowiła zabić swoje córki, a później odebrać sobie życie. Zaczęła od 12-letniej Emilii, by ta nie broniła swojej rocznej siostry. Zadała 12-latce około 50 ciosów nożem. Teraz wrocławski sąd apelacyjny zdecydował, że 25 lat więzienia to nie jest wystarczająca kara.
Rany dziecka były tak poważne, że ojciec bał się, że syn się wykrwawi, nim uda się go dowieźć do szpitala. Nie wiedział, czy przebije się przez korki. Poprosił o eskortę policyjnych radiowozów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.