Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu odpowiedział na interwencję senatora KO Krzysztofa Brejzy dotyczącą działań ws. katastrofy ekologicznej na Odrze. Przy okazji okazało się, że wiele wskazuje na to, iż źródło zatrucia Odry znajduje się poza Dolnym Śląskiem.
- Stoimy w symbolicznym miejscu: między rzeką a urzędem wojewódzkim. Ta władza nas zawiodła. To nie jest tylko katastrofa ekologiczna, to też katastrofa państwa polskiego - mówił ekolog Krzysztof Smolnicki podczas protestu "ODRAtujmy nasze rzeki".
Parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej przeprowadzają kontrole poselskie w instytucjach, które podejmowały działania ws. katastrofy ekologicznej na Odrze, w tym w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. Wojewoda Obremski dokumenty udostępnił, ale nie znalazł czasu na spotkanie.
Z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wyciekły dane obywateli, którzy chcieli pomóc w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze, dzieląc się swoimi podejrzeniami. Ich nazwiska, adresy zamieszkania czy numery telefonów urzędnicy rozesłali mailami.
- Może ktoś kogoś wprowadził w błąd - mówił na czwartkowym briefingu wojewoda Jarosław Obremski, polemizując z zarzutami prokuratora generalnego ws. bezczynności służb wojewody. Odniósł się także do doniesień, że KGHM zrzucił w ostatnim czasie do Odry duże ilości słonej wody.
Zatruta Odra. - Obecnie w Odrze w okolicach Wrocławia nie ma śniętych ryb, na Dolnym Śląsku rzeka jest czysta - twierdzi Mariusz Przybylski, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - Nie kupujemy tej śpiewki "Polacy, nic się nie stało" - odpowiedział mu radny dolnośląskiego sejmiku.
Mieszkańcy protestujący pod Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu nie kryli rozgoryczenia tragiczną sytuacją na Odrze. Domagają się natychmiastowych dymisji wojewodów i dyrektorów urzędów.
Wody Polskie prowadzą kontrolę wylotów odprowadzających ścieki i wody opadowe do polskich rzek. "Rzeczpospolita" dotarła do pierwszych wyników. W samym dorzeczu Odry naliczono prawie 6 tys. urządzeń, które wylewały ścieki do rzeki nielegalnie.
- Biorąc pod uwagę, że badania były wykonywane stanowczo zbyt późno, to mamy raczej nikłe szanse na ustalenie, co tak naprawdę zatruło rzekę - mówi prof. Tomasz Kowalczyk, ekspert od ochrony środowiska z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Zatruta Odra. - Nie pozwolę, aby Oława była utożsamiana z przyczyną tej katastrofy - ogłosił na konferencji burmistrz Oławy Tomasz Frischmann, a o tym, jak skontroluje spółkę Jack-Pol, nawet nie wspomniał. Tymczasem mieszkańcy pytają, gdzie był, gdy w Oławie zaczynała się katastrofa.
Powstała grupa "Eksperci dla Odry". Przekonują, że samorządy nie czekając na rząd, same badały stan wód na swoim terenie, bo jest duże zagrożenie przedostania się zanieczyszczeń do wód gruntowych. I chcą im w tych badaniach pomóc.
- Homo sapiens funkcjonuje w otoczeniu rzeki bardzo agresywnie. Duża liczba beach barów w ciągu kilku lat wyparła miejsca lęgowe dla ptaków. Drinki nam smakują, ale wyparliśmy ptactwo wodne (...). Ornitolodzy mówią, że z centrum miasta zniknęły. Przywrócenie rzeki ich właściwym mieszkańcom to proces bardzo długi - mówi Kamil Zaremba, założyciel Fundacji OnWater, mieszkaniec Domu na Wodzie.
Zatruta Odra. Jeden z mieszkańców Kozanowa przyłapał firmę Park-M, jak pobierała wodę z Odry. Woda miała być wykorzystana do podlewania wrocławskiej zieleni. - Zapewniam, że nie została użyta i znajduje się na terenie bazy sprzętowej - pisze prezes Park-M.
Zatruta Odra. - Od pierwszego zbierania mieliśmy kombinezony i odpowiednie zabezpieczenie. Do tej pory przecież nie wiadomo, co zabija, a pierwsze ryby były w takim rozkładzie, że uciekały przez podbierak. Niektórych nie udało się podebrać w ogóle - opowiadają strażacy ochotnicy z Jelcza-Laskowic, którzy od wielu dni pracują na Odrze.
Powinniśmy zaraz po pierwszych doniesieniach uruchomić system zbiorników retencyjnych, uwolnić z nich wodę i zalać Odrę. To dałoby nam szansę na rozcieńczenie wody w rzece i, być może, uratowanie ekosystemu, w tym większości ryb. Ale przez dwa tygodnie sprawę ukrywano - żałuje prof. Marcin Drąg, wybitny chemik i zapalony wędkarz.
Zatruta Odra. Minister Anna Moskwa podkreśla, że do tej pory w Odrze nie wykryto substancji toksycznych, a obecnie analizowane są warianty związane z wysoką temperaturą czy ściekami przemysłowymi. Zapowiedziała też budowę nowego systemu monitoringu rzek w Polsce.
Zatruta Odra. We wrocławskiej Fosie Miejskiej wciąż pływają martwe ryby
Premier Mateusz Morawiecki odwiedził Uraz nad Odrą. Podczas konferencji mówił, że wciąż ma zaufanie do "wszystkich swoich urzędników", a także "oczekuje z niecierpliwością" wyników badań rzeki.
Zatruta Odra. Kontrolę poselską we wrocławskim zarządzie Wód Polskich przeprowadził w piątek poseł Krzysztof Mieszkowski (Koalicja Obywatelska). Nie otrzymał jednak dokumentów, o które prosił.
Z Odry wyłowiono już przeszło 40 ton nieżywych ryb - to dane z niedzielnego popołudnia podane na posiedzeniu rządowego sztabu kryzysowego. Wciąż nie wiadomo, co zabiło życie w Odrze.
Kryzysową sytuację na Odrze omówili w Szczecinie polscy i niemieccy politycy odpowiedzialni za ochronę środowiska. - Nie wykluczamy wypuszczenia substancji toksycznej do rzeki. Zależy nam na szybkiej identyfikacji potencjalnego sprawcy. Prowadzimy kontrole zakładów prowadzących działalność gospodarczą wzdłuż rzeki - ogłosiła po zakończeniu spotkania minister Anna Moskwa.
40 kg martwych ryb wyłowiono w niedzielę 14 sierpnia ze stawu we wrocławskim parku Szczytnickim. Od rana sprzątanie trwa też na zalewie Bajkał w podwrocławskiej gminie Czernica. Tam wyłowiono już 250 kg ryb.
Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że premier Mateusz Morawiecki w końcu musiał zabrać głos. I przyznać, że w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze popełniono masę błędów. Oto najważniejsze informacje w tej sprawie
W sobotę 13 sierpnia poznaliśmy pierwsze wyniki badań toksykologicznych siedmiu gatunków ryb z Odry. Kolejne wyniki badań mogą być znane w niedzielę - dowiadujemy się nieoficjalnie. Prokuratura powołała zaś specjalną grupę śledczych.
Minister Anna Moskwa podała za stroną niemiecką, że to wysoki poziom zasolenia, a nie rtęć jest przyczyną wymierania ryb w zatrutej Odrze. Niemcy podkreślają jednak, że rtęć może mieć długofalowe skutki.
Po zatruciu Odry władze zajęły się zbadaniem zrzutów ścieków do rzeki z firmy Jack-Pol z Oławy. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska czeka na wyniki badań, a prezes spółki grozi procesami za pomówienia.
Nieświadomy właściciel pozwolił psu na kąpiel w Odrze, zanim rząd ostrzegł mieszkańców przed zatrutą rzeką. - Przyjechał silnie odwodniony, z biegunką - mówi weterynarz, który zlecił badanie zwierzęcia na obecność rtęci.
Choć pierwsze przypadki śniętych ryb wykryto na Dolnym Śląsku, mieszkańcy dopiero w piątek, po dwóch innych województwach i po dwóch tygodniach od wykrycia pierwszych śniętych ryb, otrzymali ostrzeżenie przed zatrutą Odrą. Wojewoda Jarosław Obremski nie wnioskował bowiem o alert.
Przybywający na urlopie prezydent Wrocławia Jacek Sutryk stale dzielił się z internautami wrażeniami z wakacji na Mazurach. Przez długi czas nie wspomniał o zatruciu Odry, o którym mówi się od dwóch tygodni.
- Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski nie zawnioskował o SMS-owe ostrzeżenia mieszkańców przed skażoną Odrą - dowiadujemy się z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Dlatego na Dolnym Śląsku dalej nie ma alertu w tej sprawie.
Zatruta Odra. - Bez dokładnych badań mamy tylko teorie, a przyczyn śnięcia ryb może być kilka. Ale jeśli w wodzie jest rtęć, to jestem w szoku, bo nie wiem, jak przeoczyły ją polskie laboratoria. To jedna z najprostszych rzeczy do wykrycia - mówi Maciej Modzel z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zatruta Odra. - Jeśli takie masy wody jak w Odrze nie są w stanie rozcieńczyć jakiejś substancji, żeby nie była groźna dla ryb, to proszę sobie wyobrazić, jak duża może być skala zanieczyszczenia - mówi ekspert ds. ochrony środowiska Piotr Nieznański z WWF.
Do końca września na dolnośląskim odcinku Odry obowiązuje zakaz połowu ryb z uwagi na katastrofę ekologiczną. Taką decyzję podjęły władze województwa: "Ma ona chronić ludzi przed możliwym niebezpieczeństwem"
Są doniesienia do prokuratury we Wrocławiu i w Oławie ws. katastrofy ekologicznej na Odrze. Premier Mateusz Morawiecki po niemal dwóch tygodniach zabrał głos. Dlaczego teraz wykluczany jako sprawca zanieczyszczenia jest mezytylen?
"Jack-Pol truje", "Oława Miastem Trucicieli Rzeki Odry" - pisały od miesięcy media w Oławie, zamieszczając filmiki, jak do rzeki wpływają szkodliwe ścieki z zakładu papierniczego. Żadna z powiadamianych instytucji nie zareagowała. Aż do teraz.
Już w lipcu pierwsi wędkarze ostrzegali: "W ostatnich dniach obserwowaliśmy śnięcia ryb na rzece Odra, pierwsze pojedyncze przypadki miały miejsce w godzinach wieczornych we wtorek (...). Z każdym dniem zjawisko śnięcia ryb przybiera większą skalę". Tydzień temu, gdy na Dolnym Śląsku wyłowiono 8 ton śniętych ryb, o sprawie rząd informowali Zieloni. Teraz katastrofa ekologiczna obejmuje kilka województw.
- Mimo naszych alarmów o katastrofie ekologicznej na Odrze instytucje rządowe nawet nie ostrzegły mieszkańców, że nie powinni przebywać nad rzeką. System alertów RCB nie działa - mówi posłanka Małgorzata Tracz z Partii Zielonych.
Tony martwych ryb płyną Odrą przez Dolny Śląsk, Lubuskie, Zachodniopomorskie. Są zawiadomienia do prokuratury o przestępstwie przeciw środowisku. - Ale obecnie już nic z tym zanieczyszczeniem nie możemy zrobić - przyznaje ekspertka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Wrocławska policja i WOPR przy pomocy sonaru przeczesały węzeł wodny na Odrze w centrum miasta. Sprawdzano, czy nie znajduje się tam ciało zaginionego w 2020 r. Włada Szczura (Vlada Schura). Rodzina wciąż ma nadzieję, że mężczyzna żyje.
Wrocławianie niepokoją się, bo w fosie miejskiej widać śnięte ryby. To już kolejny taki przypadek w regionie. Ostatnio podobny problem zaobserwowano na Odrze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.