"25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" - to tytuł filmu o mężczyźnie skazanym niesłusznie za zabójstwo w Miłoszycach. - To opowieść o opresyjnym i bezdusznym systemie, przeciwko któremu jednostka nie ma szans - opowiadał o nim reżyser.
Józef R. z tamtego dnia zapamiętał śnieg zmieszany z krwią i ciało dziewczyny, takie poskręcane, koło stodoły. Na prośbę śledczych ułożył manekin w miejscu, w którym ponad 20 lat temu znalazł zwłoki 15-letniej Małgosi.
- Włosy miała bardzo jasne, jakby siwe. Ale to był szron, całe ciało miała oszronione - mówiła przed sądem Katarzyna C., na której podwórku brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię. A gdy pokazano jej portret pamięciowy sprawcy, stwierdziła, że przypomina jej ówczesnego chłopaka.
Świadkowi zarzucił składanie fałszywych zeznań, a służbie więziennej - złe traktowanie. O sobie powtarza: - Jestem niewinny jak Tomasz Komenda.
- Kiedy przyszedłem na dyskotekę w Miłoszycach, Małgosia nie była już w pełni świadoma, co się wokół niej dzieje - mówił Grzegorz Z., znajomy dziewczyny z podwórka.
- Na dyskotece pilnowałem, czy nikt nie śpi pijany na stole, czy nikt się nie szarpie - mówił przed sądem Paweł O., świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej. W czasie imprezy sylwestrowej, podczas której brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię, był ochroniarzem, a także bliskim przyjacielem oskarżonego o tę zbrodnię Norberta Basiury.
Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, chciał odroczenia sprawy. - Jak mam się bronić, kiedy tuż przed wyjściem do sądu, funkcjonariusze zrobili mi w celi kipisz - mówił na sądowej sali.
- Szedłem do domu. Zawołał mnie: "Widziałeś? Chodź". Zaprowadził na swój ogród i pokazał ciało Małgosi. Leżała odwrócona plecami - zeznawał w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu Kazimierz K. To kolejny świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Jeden z dwóch przesłuchanych we wtorek w sądzie.
Ojciec zamordowanej w Miłoszycach 15-latki oraz adwokaci oskarżonych o jej zabójstwo wystąpili o przesłuchanie przed sądem Tomasza Komendy, który niewinnie przesiedział 18 lat w więzieniu.
Mieszkańcy Miłoszyc nic nie wiedzieli i nie słyszeli, gdy skazywano Tomasza Komendę. I teraz milczą albo zasłaniają się niepamięcią. Mówią, że nikt latami nie rozmawiał o brutalnym zabójstwie 15-latki.
- Tomasza Komendę ewidentnie wrobiono, to nie był żaden błąd, a działanie z premedytacją - mówi "Wyborczej" Jan Holoubek, reżyser filmu o Tomaszu Komendzie, skazanym niesłusznie za gwałt i morderstwo, który spędził w więzieniu 18 lat.
Krzysztof K. był przesłuchiwany w sądzie już po raz piąty, wcześniej składał także zeznania przed prokuraturą. Ale dopiero teraz przyznał się, że na pytania odpowiadał pod wpływem leków psychotropowych. Tabletki łykał także w czasie rozprawy.
- Zniszczyłeś mi życie - krzyczał Krzysztof K. do Tomasza Komendy na sali sądowej. Teraz świadek prosił o możliwość zeznawania bez obecności mediów. Sąd na to się jednak nie zgodził.
Głównym dowodem, który doprowadził do skazania Tomasza Komendy, był odcisk szczęki na ciele ofiary. Przed laty biegli nie mieli wątpliwości, że to ślad jego zębów. Teraz prokuratura sprawdza, jakiego rodzaju nieprawidłowości dopuścili się w tej sprawie.
- On słyszał, jak Małgosia wołała "mamo", ale jej nie pomógł. Od 23 lat tylko kłamie i kręci - mówiła do świadka w sprawie zbrodni miłoszyckiej mama zamordowanej 15-latki. A gdy stwierdziła, że powinien siedzieć w więzieniu, on pod nosem mruknął: - Ma pani rację.
- Byłem wyzywany od morderców. Jak policjantom coś nie pasowało, uderzali mnie w twarz - mówił przed sądem Krzysztof K., jeden z głównych świadków w sprawie zabójstwa Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię był skazany Tomasz Komenda. Ze względu na jego zły stan psychiczny i ciągłe zmienianie zeznań sąd zdecydował, że kolejne przesłuchania będą odbywały się w obecności psychologa
Przed laty Krzysztof K. długo był w kręgu podejrzanych, w pewnym momencie przyznał się nawet do zgwałcenia Małgosi w Miłoszycach. Teraz przed sądem zeznawał jako świadek: - Opiekowałem się nią, bo była pijana, a koleżanki zostawiły ją samą.
"Nie pamiętam, minęło ponad 20 lat" - to chyba najczęściej powtarzająca się odpowiedź oskarżonych o brutalny gwałt i bestialskie morderstwo Małgosi w Miłoszycach. I że są niewinni, a ktoś ich wrabia.
Tomasz Komenda domaga się blisko 19 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za 18 lat spędzonych niesłusznie w więzieniu. - Najprawdopodobniej zbliżamy się do końca procesu - mówi jego pełnomocnik prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
- Do ostatniej chwili wierzyliśmy z panią Jadwigą, że uda jej się złożyć zeznania. To jednak okazało się zbyt trudne - tłumaczył przed sądem pełnomocnik rodziny Małgorzaty zamordowanej w Miłoszycach. Przed laty, w czasie procesu Tomasza Komendy, również nie była w stanie opowiadać o córce przed sądem.
- Córkę chowałem dwa razy, 20 lat temu i teraz, po ekshumacji. Po tym drugim pogrzebie ksiądz powiedział tylko: jak wy możecie to wytrzymać - mówił przed sądem pan Krzysztof, ojciec Małgosi, która została brutalnie zgwałcona i zamordowana w czasie imprezy sylwestrowej w Miłoszycach. Przed laty za tą zbrodnię skazano Tomasza Komendę, teraz na ławie oskarżonych siedzą Ireneusz M. i Norbert Basiura.
- Z takim ochroniarzem, powiem wprost, wiele dziewczyn chciało się przytulać i całować - mówił o sobie Norbert Basiura, oskarżony o brutalny gwałt i zabójstwo Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Tomasz Komenda domaga się blisko 19 mln zł odszkodowania za 18 lat spędzonych niesłusznie w więzieniu. - Mam nadzieję, że moja noga tu już więcej nie postanie - mówił pod Sądem Okręgowym w Opolu, w którym toczy się rozprawa.
Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla Tomasza Komendy, który domaga się od skarbu państwa blisko 19 mln zł. Został niesłusznie skazany za gwałt i morderstwo. - Mój klient był w więzieniu traktowany jak śmieć - mówił przed sądem mec. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Komendy.
To już ostatni etap śledztwa w sprawie niesłusznego skazania Tomasza Komendy. - Pod koniec września zdecydowana większość czynności powinna być już za nami - mówi Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi to postępowanie.
- Prokuratorzy powiedzieli mi, że nigdy nie wrócę do domu i nie zobaczę dzieci. Jak mnie przesłuchiwali, byłem tak zdenerwowany, że nie myślałem logicznie - mówił przed sądem Norbert Basiura, oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgorzaty w sylwestra 1996/1997 w Miłoszycach. I przekonywał: - Ja czuję się bohaterem.
- Ani za cycka, ani za dupę nikogo nawet nie złapałem na tej imprezie sylwestrowej. Seks uprawiałem, ale rano z żoną - mówił Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach. Tylko z żoną seks uprawiał także drugi oskarżony, Norbert Basiura. A prokurator wyliczał ślady biologiczne zabezpieczone na majtkach, biustonoszu i sukience dziewczyny, które świadczą przeciwko nim.
- To, co się stało, już się nie odstanie. Ona nie żyje. Ale dlaczego ktoś niewinny ma za to siedzieć - mówił prokuraturze Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Sąd Okręgowy w Opolu, a nie we Wrocławiu rozpatrzy wniosek o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla Tomasza Komendy. Niesłusznie skazany za morderstwo Małgosi w Miłoszycach chce blisko 19 mln zł za 18 lat w więzieniu.
22 lata temu Ireneusz M. twierdził, że widział dziewczynę w białych skarpetkach z kolorowymi paskami. Zgwałcona i zamordowana Małgorzata właśnie takie skarpetki miała założone pod rajstopami i widzieć mógł je tylko morderca. Teraz Ireneusz M. broni się w sądzie: - Dziewczyna, o której mówiłem, miała jasne włosy.
Ani Norbert Basiura, ani Ireneusz M. nie przyznają się do brutalnego gwałtu i morderstwa 15-letniej Małgorzaty w Miłoszycach. Prokuratura nie ma wątpliwości: W porozumieniu podali jej substancję, która doprowadziła do utraty świadomości, wyprowadzili z dyskoteki, brutalnie zgwałcili i zostawili, by zamarzła. Ireneusz M. przekonywał na pierwszej rozprawie: - Kiedyś wrobiono Tomasza Komendę, teraz wrabiają mnie.
We Wrocławiu rozpoczął się proces domniemanych morderców z Miłoszyc. Chodzi o bestialskie zgwałcenie i zamordowanie 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej - tej, za którą odsiadywał wyrok Tomasz Komenda. Dziewczyna tydzień musiała prosić rodziców, by pozwolili jej pojechać na sylwestra do Miłoszyc. Bardzo lubiła dyskoteki.
Rodzice zamordowanej Małgosi, mama i bracia Tomasza Komendy i tłum dziennikarzy pojawili się na pierwszej rozprawie w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Ta jednak musiała zostać przełożona, bo obrońca oskarżonego zorientował się, że prowadzi sprawę ławniczki w innym sądzie.
7 maja odbędzie się pierwsza rozprawa w sprawie oskarżonych o zabójstwo Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Obrona już zapowiada, że będzie wnioskowała o przeprowadzanie kolejnych badań DNA. Prokuratura zgromadzonych dowodów na razie komentować nie chce. - Poczekajmy na akt oskarżenia - mówi prokurator Dariusz Sobieski.
Tomasz Komenda i jego pełnomocnik prof. Zbigniew Ćwiąkalski wniosek o odszkodowanie i zadośćuczynienie złożyli w ubiegłym tygodniu. Chcą blisko 19 mln zł za 18 lat, które Komenda niesłusznie spędził w więzieniu. Wrocławski Sąd Okręgowy nie chce rozpatrywać tej sprawy.
Prokurator Stanisław O., który postawił zarzuty Tomaszowi Komendzie, oraz policjant Bogusław R., który miał go przesłuchiwać, mają zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej - dowiedziała się nieoficjalnie "Wyborcza".
W środę Tomasz Komenda razem ze swoim pełnomocnikiem prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim złożyli wniosek o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Chcą blisko 19 mln zł za 18 lat, które niesłusznie skazany mężczyzna spędził w więzieniu.
- Tomasz Komenda boi się znów stawać przed sądem i opowiadać o tym, co go spotkało. Dlatego wystąpimy o wyłączenie jawności postępowania - mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Komendy, który najprawdopodobniej 10 kwietnia złoży wniosek o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla swojego klienta.
Prokuratura z Łodzi, która prowadzi śledztwo w sprawie niesłusznego skazania Tomasza Komendy, chciała przeprowadzić okazanie mu osób związanych ze sprawą. Odmówił jednak ze względu na zły stan zdrowia psychicznego. Najnowsze badania przeprowadzone przez psychiatrów wskazują jednak, że będzie mógł wziąć udział w śledztwie.
Pierwsza rozprawa w sprawie oskarżonych o zabójstwo Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę, odbędzie się 7 maja. - Chcemy, by w miesiącu odbywały się przynajmniej trzy posiedzenia - mówi sędzia Marek Poteralski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.