W poniedziałek do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął pozew przeciwko Paramount Pictures i osobom z produkcji "Mission: Impossible 7". Andrew Eksner żąda od nich pieniędzy za znalezienie do zdjęć filmowych mostu w Pilchowicach.
Producent filmowy chciał wysadzić most podpierając się sporządzoną na jego zamówienie opinią, w której przewidziano nierealne założenia, by udowodnić, że jego rozbiórka jest potrzebna. Potem na te ustalenia powoływali się przedstawiciele PKP i rządu.
"Wall Street Journal" jako kolejne zagraniczne medium zajęło się sprawą wyburzenia mostu przez ekipę Toma Cruise'a. Dziennikarze prezentują kolejne ustalenia dotyczące procesu zabiegania o zniszczenie zabytku.
Województwo dolnośląskie zgłosiło swoje propozycje dotyczące wykorzystania funduszy z uchwalonego przez Unię Europejską koronawirusowego planu odbudowy. Region chce m.in. mocno inwestować w kolej, ale też w rowery.
Dopóki decyzja o wpisie dolnośląskiego mostu do rejestru zabytków się nie uprawomocni, dopóty nadal niepokój będą budzić słowa reżysera filmu Christophera McQuarriego, który wciąż ma nadzieję przyjechać do Polski.
Robert Golba, prezes spółki Alex Stern, przekonuje, że ekipa filmowa "chciała renowacji linii kolejowej z mostem w Pilchowicach". Nie chce jednak odpowiedzieć na pytanie, czy byłaby to renowacja przez wyburzenie mostu.
Most w Pilchowicach zabytkiem był od dawna, jednakże obecnie został wpisany również do rejestru. Gdyby ktokolwiek próbował go wyburzać albo nawet pomagał w rozbiórce, powinien być ścigany przez prokuraturę i konserwatora zabytków.
Filmowcy wyjątkowo upodobali sobie wysadzenie mostu Pilchowickiego. Właśnie trwają zdjęcia do polskiej produkcji "Republika dzieci", gdzie most wybuchnie, ale za pomocą komputerowych efektów specjalnych.
Most Pilchowicki został dzisiaj wpisany do rejestru zabytków. PKP ma dwa tygodnie na odwołanie się od tej decyzji. Filmowcy "Mission: Impossible" złożyli wniosek, by to zablokować.
"Nie wiem czy nadal jesteście zainteresowani poszukiwaniami - sytuacja z mostem w Pilchowicach trochę się skomplikowała, więc być może udałoby się te zdjęcia z katastrofą pociągu zrealizować na nieczynnym moście w Stobnicy" - do maila o takiej treści wysłanego z PKP do filmowców Paramount Pictures dotarła "Wyborcza".
Fundacja Thesaurus wysłała zawiadomienie do prokuratury dotyczące łapówki, jaką prezes spółki Alex Stern miał proponować w zamian za przychylność w sprawie wysadzenia w powietrze mostu w Pilchowicach. A także o niedopełnieniu obowiązków przez wiceministra kultury i CBA.
Most w Pilchowicach jest ważnym zabytkiem nie tylko z regionalnego punktu widzenia - piszą w liście do polskiego premiera naukowcy z ośrodków europejskich i Kanady.
Andrew Eksner, producent filmowy opublikował list do reżysera "Mission: Impossible" Christophera McQuarriego. Odpowiada na jego zarzut torpedowania produkcji filmu w Polsce, m.in. zdjęć na moście Pilchowickim.
Pozwolimy wysadzić unikatowy zabytek, a potem będziemy liczyć, że ludzie przyjadą oglądać atrapę i resztki filmowej scenografii? To absurd! - mówi dr Piotr Gerber.
Pracownicy Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska przygotowali i rozwiesili kartki z informacją, że most Pilchowicki jest już pod ścisłą opieką prawną. Szybko ktoś wszystkie usunął.
Nie chcieliśmy zniszczyć zabytku, tylko pomóc wspaniałym ludziom z Polski pozbyć się mostu, który według inżynierów jest w złym stanie - ogłosił w czwartek reżyser 7. części "Mission: Impossible" Christopher McQuarrie.
Pomysł wysadzenia dla filmowego efektu zabytkowego mostu w Pilchowicach wywołał sprzeciw nie tylko okolicznych mieszkańców i miłośników zabytków, ale też samorządowców, polskich uczonych, naukowców z całej Europy, przedstawicieli branży filmowej, a nawet czołowych światowych mediów.
Christopher McQuarrie, reżyser siódmej części "Mission: Impossible" w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem mówi, że nie chciał wyburzać mostu w Pilchowicach. Tyle że w wydanym oświadczeniu potwierdza, że zniszczeniu miała ulec główna część - zabytkowa kratownica podtrzymująca tory.
Plany wysadzenia mostu w Pilchowicach wywołały sprzeciw nie tylko wśród samorządowców, naukowców i branży filmowej, ale też wielu obywateli. "Wyborcza" wspiera ich działania i zachęca do podpisywania petycji w obronie zabytkowego mostu
Jest obawa, że ekipa filmowa nie przejmie się wpisaniem mostu Pilchowickiego do rejestru zabytków. W Polsce kara za zniszczenie zabytku to maksymalnie pół miliona złotych, dla nich to śmiesznie mało - mówi Piotr Rachwalski, b. prezes Kolei Dolnośląskich.
Sprawa mostu pilchowickiego, który pomimo rosnącego sprzeciwu chcą wysadzić filmowcy Paramount Pictures, odbija się coraz większym echem w zagranicznych mediach.
"Zabytkowy most nad Jeziorem Pilchowickim służy walce z wykluczeniem komunikacyjnym wielu mieszkańców regionu. Plany zniszczenia go na potrzeby hollywoodzkiej produkcji filmowej są nie do przyjęcia" - czytamy w oświadczeniu wysłanym przez władze Dolnego Śląska do światowych mediów.
Wiceminister kultury Paweł Lewandowski przekonywał, że most kolejowy nad Bobrem nie jest zabytkiem i ekipa filmowa może go wysadzić. Wiceminister Magdalena Gawin, która pełni funkcję generalnego konserwatora zabytków, twierdzi jednak, że most będzie wpisany do rejestru zabytków, a obawy o jego los są bezprzedmiotowe.
Przeciwko zdewastowaniu zabytkowego mostu nad Jeziorem Pilchowickim występują nie tylko mieszkańcy i samorządowcy, ale również posłowie opozycji i osoby z branży filmowej. - Most jest potrzebny dla rozwoju turystyki i transportu, a do tego musimy chronić zabytki - przekonują.
- Most kolejowy w Pilchowicach nie jest ruiną. Szokuje mnie, że przedstawiciel ministerstwa kultury posługuje się tu kłamstwem. Chcemy wykorzystać most do otwarcia linii kolejowej - mówi Patryk Wild z Bezpartyjnych Samorządowców, współrządzących Dolnym Śląskiem z PiS.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.