Były senator PO, dziś biznesmen Tomasz Misiak przyznaje, że był w dobrych relacjach z rektorem Collegium Humanum Pawłem Cz. i że w rozmowach z nim pojawiły się wątek studiów Szymona Hołowni.
Były senator Tomasz Misiak i trzy inne osoby podejrzane o wyłudzanie pieniędzy z ZUS i PFRON nie pójdą do aresztu, ale muszą wpłacić po 200 tys. zł kaucji.
Prokuratura w Szczecinie odwołała się od decyzji odmawiającej aresztowania byłego senatora Tomasza Misiaka i trzech innych osób, związanych kiedyś z wrocławską firmą Work Service, podejrzanych o wyłudzanie pieniędzy z ZUS i PFRON.
Fundacja, z którą związany był Mateusz Morawiecki, pojawia się w aktach śledztwa przeciwko byłemu senatorowi PO Tomaszowi Misiakowi - dowiedziała się "Wyborcza". Za jej pośrednictwem - zdaniem prokuratury - miały być wyprowadzane pieniądze, wyłudzone z PFRON.
Prokuratura upiera się, że ma mocne dowody na milionowe wyłudzenia dokonane przez Tomasza Misiaka i jego współpracowników. - Trzeba byłoby zamknąć wszystkich biznesmenów w Polsce, gdyby traktować jako przestępstwo to, co mu zarzucają - słyszymy od obrony.
Szczecińska Prokuratura Regionalna upiera się, że są mocne dowody winy byłego senatora Tomasza Misiaka i innych osób podejrzanych o wyłudzanie milionów złotych z ZUS i PFRON. Obrońcy przekonują, że to materiał co najwyżej dla sądu cywilnego, a nie dowód na oszustwo.
Sąd we Wrocławiu zdecydował w piątek późnym wieczorem, że były senator PO Tomasz Misiak, zatrzymany przez CBŚP i CBA pod zarzutem wielomilionowego wyłudzenia z ZUS i PFRON, nie zostanie aresztowany. Podobnie, jak zatrzymany z nim szef Lewiatana oraz dwoje innych osób.
Zatrzymanie jako podejrzanych o wyłudzenie milionów z ZUS i PFRON byłego senatora Tomasza Misiaka i szefa Konfederacji Pracodawców Lewiatan Macieja W. może mieć związek z polityczną wojną w rządzie i jest wymierzone w premiera Mateusza Morawieckiego - spekulują media.
Będzie wniosek o aresztowanie Tomasza Misiaka - poinformował "Wyborczą" po godzinie 20.30 w czwartek 13 października obrońca byłego senatora, mecenas Maciej Zaborowski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.