Mieszkańcy będą mieli wpływ m.in. na planowane wycinki lasów, choć sprzeciwiali się temu leśnicy. - Ci, którzy przez osiem lat siedzieli cicho pod butem ziobrystów i skrzętnie korzystali z finansowych benefitów, dzisiaj odważnie podnoszą głowę przeciwko zmianom i społeczeństwu obywatelskiemu - mówi Robert Suligowski, radny Wrocławia.
Leśnicy protestują przeciwko "destrukcji polskiego leśnictwa". Ich niesmak budzi udział strony społecznej, czyli organizacji, które mają mieć głos w sprawie m.in. planowanych wycinek. - W innym przypadku doprowadzimy do sytuacji, w której leśnicy będą rozmawiać sami ze sobą - komentują społecznicy.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała w poniedziałek ograniczenie wycinki drzew na wybranych obszarach Polski. Wśród tych terenów są też lasy na Dolnym Śląsku, w tym także w samym Wrocławiu.
Mieszkańcy Dolnego Śląska nadsyłają zdjęcia wycinek na obszarach chronionych. - Piękny dukt nagle zmienia się w poligon. Błoto jest takie, że nie można przejść dalej i zobaczyć, co się tam wyczynia. A to wszystko rozpoczęte już po wyborach - mówią.
Mieszkańcy protestują przeciwko wycince wzdłuż Towarowej Obwodnicy Wrocławia. Zadrzewiona daje "możliwość oddychania czystszym powietrzem, co jest istotne przy liczbie samochodów wjeżdżających od południowej strony miasta" - argumentują. PKP wyjaśniają, że chodzi o bezpieczeństwo pasażerów.
Po wycince na obszarze Natura 2000 w gminie Długołęka pod Wrocławiem mieszkańcy bacznie pilnują lasu. Do "Wyborczej" zgłosił się czytelnik, który sfotografował świeżo wykarczowane zbocza. Nadleśnictwo zapewnia, że tym razem nie robiło niczego wbrew woli mieszkańców.
- Drzewa kolidowały z inwestycją - tłumaczą urzędnicy, którzy zdecydowali się wyciąć szpaler przy ul. Asfaltowej, gdzie niedawno otwarto szkołę. Zdaniem aktywistów to efekt braku kontroli nad rozwijającymi się osiedlami.
Kasztanowiec stojący na dziedzińcu Ossolineum musi zostać wycięty. - Coś się kończy, ale też coś się zaczyna. Tak jak ponad sto lat temu ktoś posadził to drzewo, abyśmy mogli się nim długo cieszyć, dzisiaj nasza kolej - mówi Łukasz Kamiński, dyrektor Ossolineum.
Lasy Państwowe w sezonie lęgowym niedaleko Stawów Milickich, blisko rezerwatu przyrody, w parku krajobrazowym i obszarze Natura 2000, wycięły ponad 120-letnie dęby. Nadleśnictwo Żmigród twierdzi, że "wycinka jest prowadzona zgodnie z prawem". "Uwłaszczyliście się na wspólnym dobru i niszczycie je bezpowrotnie" - ripostuje dolnośląski przyrodnik.
- Czyje interesy państwo reprezentują: wyborców czy nadleśnictwa? - pytają radnych mieszkańcy broniący Lasu Mrozowskiego. Radę miejska odrzuciła ich prośbę, aby w apelu do Lasów Państwowych zwrócić się o ograniczenie trwającej tam wielkiej wycinki, a podczas dyskusji padł nawet argument o rozwoju branży meblarskiej i tanich meblach.
Z "Wyborczą" skontaktował się czytelnik zaniepokojony wycinką drzew przy kościele w podmilickiej wsi. - Mnie zaś niepokoiły spróchniałe gałęzie, które w każdej chwili mogły runąć komuś na głowę - odpowiada proboszcz parafii.
Wrocławianie i aktywiści przekonali Lasy Państwowe, by nie wycinały wszystkich cennych drzew w Praczach Odrzańskich. Po wizji lokalnej w terenie udało się i nie wszystkie pójdą pod topór.
Nie 25, a łącznie 47 drzew nielegalnie wykarczowano na wrocławskich Partynicach. - Przyszły dwie osoby, które wcześniej poinformowały gospodarza ogródka o cięciu bez żadnych kosztów - zdradza nowe fakty przedstawiciel działkowców.
Mieszkańcy okolic Lasu Mrozowskiego zanieśli do Nadleśnictwa Miękinia petycję o zmianę planów wycinki, pod którą podpisało się ponad cztery tys. osób. Teraz ruch jest po stronie leśników.
Działkowcy umówili się z sąsiadującym Wrocławskim Torem Wyścigowym Partynice na przycięcie gałęzi drzew od ich strony. Pod topór poszły całe drzewa. - Nie podpisywaliśmy żadnej umowy. Uznalibyśmy to za stosowne, gdyby prace były prowadzone na naszym terenie, a takiej zgody nie było - mówi przedstawiciel WTWK.
Mieszkańcy załamani stanem Lasu Mrozowskiego starają się powstrzymać trwającą tam wycinkę. Utworzyli już Komitet Obrony Lasu, a ich petycja ma kilka tysięcy podpisów. Jednak ze stanowiska leśników wynika, że nie zamierzają zmieniać planów.
Zabierajcie swoje piły! - protestowali wrocławianie pod siedzibą Lasów Państwowych. Ich głosy były tak donośne, że przedstawiciel dyrekcji zszedł na dół. Tłumaczył, że wycinki nie są przypadkowe, ale mieszkańcy dobrze przygotowali się do dyskusji.
Mieszkańcy podwrocławskich miejscowości organizują się, aby powstrzymać trwającą w Lesie Mrozowskim wycinkę drzew. - Las po prostu znika na naszych oczach. Mieszkam tu 24 lata i nigdy czegoś takiego nie widziałam - mówi mieszkanka Mrozowa.
- Na naszym skwerze są wycinane duże, zdrowe drzewa - zaalarmowała nas czytelniczka, która mieszka koło ul. Gajowej we Wrocławiu. - To cztery chore, łamliwe i zagrażające bezpieczeństwu ludzi topole - tłumaczy Zarząd Zieleni Miejskiej.
W Miękini pod Wrocławiem wycięto las starych drzew. - Ten piękny naturalny las, który przeżył dwie wojny światowe i PRL, zapewne nie przetrwa władzy PiS - mówi biolog. Nadleśnictwo twierdzi, że działa zgodnie z planem uwzględniającym ochronę środowiska takich terenów.
Prawie codziennie chodziliśmy leśnymi drogami, ale musieliśmy zrezygnować. Ścieżki są rozjeżdżone przez traktory, wycinane są wielkie i zdrowe drzewa - opowiada o pogromie drzew pod Lubaniem częsty bywalec lasu.
Pod XIV LO we Wrocławiu trwa przycinanie starych drzew. - Rozumiemy, że dyrekcja szkoły odpowiada za wypadki, apelujemy jednak o minimalizację cięć - protestują uczniowie i aktywiści. Szkoła powołuje się na opinię dendrologa.
- Czołg nie narobiłby tutaj takiego bałaganu - mówi mieszkaniec podwrocławskiego Mrozowa, zdenerwowany tym, co zastał w lesie, w którym od września słychać dźwięk pił.
Wielka wycinka drzew w lasach pod Wrocławiem. "Niemożliwe jest bieganie po lesie, chodzenie z kijami, o spacerze z dziećmi w wózkach w ogóle nie ma co marzyć" - pisze oburzona Czytelniczka "Wyborczej".
Głębokie koleiny, zniszczona ścieżka, odsłonięte i naruszone korzenie drzew - tak wygląda ponad sto metrów jednego z popularnych górskich szlaków na Dolnym Śląsku niedaleko Lądka-Zdroju. Prowadzące wycinkę drzew nadleśnictwo deklaruje, że szkody będą naprawione, a stan szlaku przywrócony do tego "sprzed rozpoczęcia pozyskania drewna".
Mieszkańcy wsi Wierzbice zaprotestowali przeciwko wycince starej alei lipowej, bo na ich miejscu gmina chciała zbudować chodnik. W reakcji na protesty urzędnicy poszukają rozwiązania, które nie zaszkodzi drzewom.
- Drzewa znikają z naszego miasta, a one chronią nas przed upałem i powodziami - mówią aktywiści. Dlatego chcą chronić te najcenniejsze okazy, przez ogłaszanie ich pomnikami przyrody.
Las Mokrzański, największy las Wrocławia, przez dziesięciolecia był traktowany jak gospodarczy. Tymczasem okazało się, że jest to mekka ptaków leśnych, w tym bardzo cennych.
- Przy starej drodze krajowej nr 8 robotnicy oznaczyli drzewa. Chcą je wyciąć, a przecież takich prac nie można prowadzić w okresie lęgowym - niepokoi się pani Magda, która mieszka w okolicy.
- Stare dęby należy przede wszystkim próbować ratować, zawsze można je oznaczyć i zabezpieczyć. Niestety idziemy w kierunku wycinek, a nie pielęgnacji drzew - komentują działacze Zielonych.
Aktywiści stworzyli mapę, na której zaznaczyli planowane wycinki w Polsce. Lasy Państwowe oskarżają twórców o manipulację. Tymczasem to ich własne dane posłużyły do opracowania mapy.
W Dzień Lasów wrocławianie przypominają o tym, że drzewa to wspólna sprawa. Mieszkańców z okolic Lasu Mokrzańskiego połączyła nie tylko miłość do natury, ale i walka o nią.
Mieszkańcy sprzeciwiają się wielkiej wycince drzew w rejonie dolnośląskiej Trzebnicy. Leśnicy zapewniają, że nie chodzi w niej o sprzedaż drewna, a o zmianę struktury lasu. Na razie udało się wstrzymać wycinkę.
Las Mokrzański we Wrocławiu. Mieszkańcy chcą zahamować wycinkę największego lasu w granicach Wrocławia. Po rozmowach z Lasami Państwowymi padły pierwsze deklaracje. Jednak liczba drzew zaplanowanych do wycinki w 2021 r. się nie zmieni.
Intensywna wycinka drzew w Lesie Mokrzańskim wzburzyła nie tylko ekologów i aktywistów. Przebudziła się lokalna społeczność, która chce uratować zielone płuca Wrocławia. Mieszkańcom póki co udało się wstrzymać wycinkę, jednak to dopiero początek walki.
W Lesie Mokrzańskim we Wrocławiu pod topór poszły hektary drzew. Mieszkańcy błyskawicznie utworzyli komitet obrony, który wstrzymał wycinkę. Nie wiadomo jednak, na jak długo.
Na terenie Lasu Mokrzańskiego we Wrocławiu trwa wycinka drzew. "Z jednej strony mówią, że trzeba likwidować piece węglowe, a z drugiej strony tną nasze zielone płuca" - denerwują się mieszkańcy.
Około 200 zmarnowanych drzew w jednym miejscu - taki widok można zastać przy obwodnicy Leśnicy we Wrocławiu. Nasadzenia miały być rekompensatą za wycinkę przy budowie drogi.
Rok temu rada miejska we Wrocławiu ogłosiła alarm klimatyczny. Zdaniem aktywistów ekologicznych sytuacja w mieście jednak nie uległa zmianie. We wtorek zaprotestują przeciwko wycinkom drzew przy planowanych inwestycjach.
Aby zbudować aleję Stabłowicką, trzeba będzie wyciąć blisko 150 drzew. Mieszkańcy chcą zablokować inwestycję i wskazują alternatywną trasę dla przebiegu drogi. W sprawę zaangażowali się Zieloni.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.