Z osoby skrzywdzonej zrobiono ze mnie "mściwego pedała". Wreszcie zrozumiałem, że nie zmienię instytucji Kościoła - mówi były już dominikanin Marcin Mogielski.
- Z osoby skrzywdzonej zrobiono ze mnie "mściwego pedała". Wreszcie zrozumiałem, że nie zmienię instytucji Kościoła - mówi były już dominikanin Marcin Mogielski.
W święta dominikanin Marcin Mogielski poinformował, że odchodzi z zakonu i przechodzi do Kościoła ewangelickiego. Sprawę komentowali m.in. redaktor naczelny katolickiej "Więzi" Zbigniew Nosowski i katolicki publicysta Tomasz Terlikowski.
O. Marcin Mogielski odchodzi z zakonu dominikanów i przechodzi do Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Przez lata walczył o skrzywdzonych przez ks. Andrzeja Dymera, a także dominikanina Pawła M.
Dominikanin Marcin Mogielski na kazaniu domagał się wysłuchania ofiar w sprawie Jana Pawła II. - Kościołowi kompletnie nie zależy na wyjaśnianiu, docieraniu do poszkodowanych i zadośćuczynieniu im. Raczej zrobi wszystko, by zostawić je w ukryciu - mówi "Wyborczej'.
Dominikanin Paweł M., który we wrocławskim duszpasterstwie akademickim stworzył sektę, został prawomocnie skazany za zgwałcenie zakonnicy. Sąd zdecydował się obniżyć mu wyrok.
- Sprawa księdza Dymera obnażyła kolejne kłamstwa i obłudę Kościoła. Najwyższa pora skończyć z tym mafijnym układem, który chroni pedofilów - mówi o. Marcin Mogielski, dominikanin, który od blisko 30 lat walczył o prawdę dla ofiar. Sam również został przez Dymera skrzywdzony.
Dominikanin Paweł M., który przed laty stworzył we wrocławskim duszpasterstwie akademickim sektę, został nieprawomocnie skazany za zgwałcenie zakonnicy. Teraz do sądu wpłynęły dwie apelacje jego obrońców. Od wyroku odwołała się też prokuratura.
Dominikanin Paweł M. został nieprawomocnie skazany na cztery lata więzienia za zgwałcenie zakonnicy, ale jego ofiar było znacznie więcej. Mimo to sąd zgodził się, by do apelacji czekał na wolności.
O. Paweł M., dominikanin z Wrocławia, został nieprawomocnie skazany na cztery lata więzienia za gwałt na zakonnicy. Jego ofiar było jednak znacznie więcej.
"Ja i osoby skrzywdzone przez ks. Dymera oraz biskupów i kurię dajemy Wam szansę nawrócenia. Ignorowanie nas i milczenie jest podłe i bezbożne. To niszczy Kościół i sprawia, że ludzie Wami gardzą" - pisze w liście otwartym do kurii w Szczecinie dominikanin o. Marcin Mogielski.
Chociaż tradycyjnie kadencja przeora w klasztorze dominikanów trwa trzy lata, wrocławskich zakonników po roku sprawowania tego urzędu przez o. Łukasza Miśko znów czekają wybory.
- We Francji sprzedają majątek kościelny, jak trzeba będzie, to i my wszystko posprzedajemy - mówi dominikanin o. Marcin Mogielski, który uczestniczył w negocjacjach, dotyczących zadośćuczynień dla skrzywdzonych przez Pawła M.
- Kilka osób poszkodowanych przez dominikanina ojca Pawła M. podpisało już ugody z zakonem - poinformował katolicki portal "Więź". Finansowe zadośćuczynienia nie kończą jednak sprawy.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Pawłowi M., dominikaninowi, który pod pozorem pobożności gwałcił i dopuszczał się innych czynności seksualnych. - Życzył sobie seksu i przekonywał, że nie mogę odmówić Panu Bogu - zeznała jedna z ofiar zakonnika.
- Im więcej osób odważy się mówić o krzywdach, jakich doznały od duchownych, tym szybciej się z tym uporamy. Ten proces już się dokonuje. U mnie też dokonała się głęboka zmiana - przyznaje Tomasz Terlikowski, który kierował pracami niezależnej od Kościoła komisji ws. sekty u dominikanów.
Anna Morawiecka, Rafał Dutkiewicz, Stanisław Huskowski, Adam Lipiński apelują o umiar w ocenie dominikanina ojca Macieja Zięby: "Czynimy to, żeby przeciwstawić się jednostronnemu i negatywnemu wizerunkowi".
Siostra zakonna jest ostatnią znaną ofiarą dominikanina Pawła M., której zeznania pozwoliły go aresztować pod zarzutem gwałtów i innych czynności seksualnych. - Byłam przekonana, że skoro on twierdzi, że Pan Bóg tego chce, to może to jest jedyna droga, żeby wyjść z problemów - tłumaczy kobieta.
Dominikanin Paweł M. potrafił być czarujący, a jak się angażował, to na sto procent. Oplatał swoje ofiary siecią zależności, by - w imię Boga - manipulować, bić i gwałcić.
Wielogodzinne modlitwy, seanse bicia skórzanym pasem i okrutne gwałty. Taki obraz wyłania się z raportu komisji Tomasza Terlikowskiego, która została powołana do zbadania sprawy dominikanina Pawła M.
Do biografii opozycjonisty i intelektualisty trzeba dopisać rozkładanie parasola ochronnego nad gwałcicielem i pogardę dla jego ofiar. Ale to też nie koniec czarnych kart w życiu o. Macieja Zięby. Jego dawni podwładni z zakonu dominikanów mówią wprost: mobbingował nas.
Prace niezależnej komisji powołanej do zbadania sprawy o. Pawła, który w dominikańskim duszpasterstwie stworzył sektę, są już na ukończeniu. Raport o nadużyciach ma zostać upubliczniony w połowie września.
- Policzkiem dla ofiar była wycena gwałtu czy pobicia. "Dobrze" - powiedziała mi jedna z dziewczyn. "Jak chcą tak wyceniać, to ja im powiem, ile razy byłam zgwałcona, i oczy im wyjdą na wierzch. Niech pomnożą te kwoty razy 50" - opowiadają dominikanie z Wrocławia zaangażowani w pomoc ofiarom jednego ze współbraci.
Dominikanie zapewniali, że chcą pomóc skrzywdzonym przez ojca Pawła, ale zamiast tego znów ich krzywdzą.
Dominikanie zapewniali, że chcą pomóc poszkodowanym przez o. Pawła, który stosował przemoc psychiczną, fizyczną i seksualną. Jak mówią jednak teraz jego ofiary w katolickim portalu Więź - kontakt z władzami zakonu szybko się urwał, a zatrudnieni przez niego prawnicy przedstawili cennik, w ramach którego za krzywdy psychiczne należy się "przepraszam".
Prace niezależnej komisji powołanej do zbadania sprawy o. Pawła, który w dominikańskim duszpasterstwie stworzył sektę, miały zakończyć się w czerwcu. Na razie raportu jednak nie będzie.
Niezależna komisja pod przewodnictwem Tomasza Terlikowskiego bada sprawę o. Pawła, który w dominikańskim duszpasterstwie stworzył sektę. Raport ma powstać za niecałe trzy miesiące.
Dominikanie w swoim oświadczeniu napisali, że zakon nie zrobił wszystkiego, aby przynieść ulgę ofiarom i przywrócić im poczucie sprawiedliwości. Prawdziwsze byłoby jednak stwierdzenie, że nie zrobił praktycznie nic.
Najbardziej w tym wszystkim oburza postawa o. Pawła Kozackiego, który dopiero po 7 latach na urzędzie prowincjała polskich dominikanów zabiera się za wyjaśnienie sprawy. A w mediach kreuje się na osobę otwartą, postępową i gotową do współpracy - pisze Jacek, były dominikanin.
Gdy wydało się, że o. Paweł M. gwałcił studentki z duszpasterstwa, zakon nadal pozwalał mu spowiadać, czy prowadzić rekolekcje. Głosił na nich te same hasła, którymi mamił ofiary, o swym szczególnym posłannictwie.
Dominikanie powołali komisję, która ma zbadać sprawę o. Pawła M. Zakonnik w ramach prowadzonego przez siebie duszpasterstwa akademickiego stworzył sektę.
Dominikanin Paweł M. zostanie tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Sąd Okręgowy w Katowicach podjął prawomocną decyzję w tej sprawie.
Jeszcze zanim dominikanie wydali oświadczenie, że w ich zakonie dochodziło do nadużyć, do katowickiej prokuratury zgłosiła się kobieta, którą o. Paweł gwałcił w ostatnich latach.
- Ciągle poznajemy nowe fakty z przeszłości ojca Pawła M., dlatego wszcząłem kanoniczny proces karny, a zebrane dokumenty zostaną w trybie pilnym wysłane do Rzymu, do Kurii Generalnej Zakonu, a przez nią do Watykanu - poinformował o. Paweł Kozacki, prowincjał dominikanów.
Ojciec Paweł był jak drapieżnik, który w całym tym stadzie wyszukiwał osoby najbardziej wrażliwe, podatne - mówi o. Wojciech Delik, przeor wrocławskiego klasztoru Dominikanów, który ujawnił sprawę nadużyć, w tym seksualnych, jednego ze współbraci.
Przeprosiny dominikanów i obietnica pełnego wyjaśnienia sprawy sprzed 20 lat to nowa jakość w polskim Kościele. Byle tylko zakonnicy nie zboczyli z drogi, którą obrali.
- Charyzmatyczny - mówią o ojcu Pawle znający go zakonnicy oraz dawni podopieczni. Z ich opowieści wynika, że stworzył pod nosem dominikanów coś na wzór sekty, w której uzależniał od siebie i krzywdził, także seksualnie, studentki.
Wrocławscy dominikanie przeprosili w niedzielę za seksualne nadużycia, do których doszło ponad 20 lat temu w ich duszpasterstwie akademickim. Parafianie komentują: - To powinno wyjść na jaw już dawno temu. Ukrywanie sprawy przez lata jest przerażające.
Kilkanaście studentek potwierdziło, że zostało wykorzystanych seksualnie przez dominikanina z Wrocławia, który psychicznie uzależniał je od siebie. Mimo że zakon zarządził jego izolację, to ofiarami duchownego padły kolejne kobiety.
W wydanym w niedzielę oświadczeniu wrocławscy dominikanie przepraszają za nadużycia, do których miało dochodzić przed 20 laty. Przyznają, że ówczesny duszpasterz "wyrządził wielką krzywdę, stosując przemoc fizyczną, psychiczną, duchową, a nawet seksualną".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.