Unia Europejska po katastrofie na Odrze zmienia przepisy. Będzie trzeba nie tylko informować o zanieczyszczeniu wód obywateli i państwa, które leżą w dole rzeki, lecz także bardziej dbać o to, co wylewane jest do rzeki.
Badania na Odrze przeprowadzone przez polsko-niemiecki zespół z Greenpeace'u jednoznacznie wskazują, że tam, gdzie do rzeki są odprowadzane poprzemysłowe ścieki, głównie z kopalń, zasolenie wody jest bardzo wysokie.
- Odra nie jest własnością zakładów przemysłowych, firm i instytucji, które traktują ją jak ściek - podkreślają artyści, pisarze i aktywiści ekologiczni, którzy apelują o uznanie rzeki za osobę prawną, aby ją chronić.
Problem ze ściekami, które zatruwają rzeki, od lat pozostaje w Polsce nierozwiązany. Komisja Europejska zapowiedziała skargę na nasz kraj do TSUE, co grozi gigantyczną karą finansową. A rozwiązanie tych kłopotów rząd przerzucił na samorządy.
Zatruta Odra. - Jeśli takie masy wody jak w Odrze nie są w stanie rozcieńczyć jakiejś substancji, żeby nie była groźna dla ryb, to proszę sobie wyobrazić, jak duża może być skala zanieczyszczenia - mówi ekspert ds. ochrony środowiska Piotr Nieznański z WWF.
- Kanał Miejski po każdym cieplejszym weekendzie wygląda jak dzikie wysypisko śmieci - alarmuje mieszkanka wrocławskiego Kleczkowa. Za teren odpowiedzialne są Wody Polskie, ale nie dbają tam o porządek.
Lodówka, pralki, opony - takie odpady znajdują wolontariusze, którzy od miesiąca sprzątają rzekę przepływającą przez ziemię kłodzką. - Ludzie zabrali się za porządki w pandemii i zrobili z rzeki wysypisko - komentują.
- Nad stawy leśnickie regularnie przyjeżdżają terenówki i rozjeżdżają pobliskie obszary. Szlabany dla kierowców problemem nie są - skarżą się mieszkańcy. Kierowcy je omijają i nagminnie niszczą oznakowania zakazujące wjazdu. - Będą dodatkowe zapory - zapewnia Zarząd Zieleni Miejskiej.
Stawy milickie. Od kilku dni rzeka Barycz jest czarna jak smoła. Wszystkie ryby w niej pozdychały. Wiemy już, czym zanieczyszczona jest woda.
Trwa ustalanie przyczyny skażenia rzeki Barycz w rezerwacie przyrody. Wszystkie ryby w niej pozdychały, bo tlenu w niej już prawie nie ma.
Gdy włączają światło w największej w Europie szklarni w Siechnicach, widok jest apokaliptyczny. Z nocy robi się jasny dzień, a wielką łunę widać z najdalszych krańców regionu. Mimo że to bardzo niebezpieczne dla mieszkańców, wielu z nich nie jest tego świadomych. A państwo nic nie robi w ich obronie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.