Gdy ktoś wchodzi z ulicy i nie wie, gdzie ma iść i co robić, zazwyczaj stara się w języku ukraińskim lub rosyjskim zapytać kogoś, kto stoi najbliżej do wejścia. Zawsze dostaje szybko odpowiedź. Wszyscy się wspierają, żywa kolejka działa sprawnie.
Po interwencji posłów Lewicy we Wrocławiu dzieci par jednopłciowych będą miały nadawane numery PESEL. - Właśnie takimi małymi krokami zdobywamy prawa człowieka - komentuje Krzysztof Śmiszek.
Kiedy już nawet wojewoda z PiS przyznaje, że trwa ustawowe szaleństwo, trudno nie bać się bałaganu, który nas czeka. I który już obserwujemy. Tymczasem rząd na głosy samorządowców wydaje się głuchy.
Od rana pod placówkami urzędu miejskiego we Wrocławiu uchodźcy z Ukrainy stali w długich kolejkach, by złożyć wnioski o nadanie numeru PESEL. "Nasza struktura jest już przeciążona, a zasoby - także ludzkie - nieprzygotowane na tak dużą skalę uchodźców" - napisał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
- Specustawa dotycząca pomocy uchodźcom z Ukrainy na pewno będzie wymagała poprawek. Została uchwalona ledwie w sobotę, a już powstają do niej rozporządzenia. Na razie więc mamy ustawowe szaleństwo - przyznał wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski.
Wrocław wstrzymał przyjmowanie wniosków o PESEL dla Ukraińców, a osoby, które już złożyły dokumenty, będą musiały zrobić to ponownie. Powodem zamieszania są zmiany w przepisach.
Azara w hiszpańskim akcie urodzenia wpisane ma nazwiska dwóch matek. Pomimo polskiego obywatelstwa nie posiada podstawowych dokumentów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.