- Nie ma tu sprawiedliwości - denerwuje się po wyroku Sądu Najwyższego mama Małgosi, czekająca od blisko 27 lat na ukaranie sprawców, którzy brutalnie zgwałcili i zamordowali jej córkę w trakcie imprezy sylwestrowej w Miłoszycach.
- Musimy wierzyć, że po kasacji Norbert wyjdzie. Chociaż jak się popatrzy na wyroki pierwszej i drugiej instancji, to ręce można załamać. Ale mam nadzieję, że są jeszcze sędziowie, którzy nie podejdą tak stronniczo jak do tej pory - mówi Kamila Basiura, żona skazanego za zabójstwo Małgosi w Miłoszycach.
Obrona Norberta Basiury, prawomocnie skazanego za zbrodnię miłoszycką, złożyła w Sądzie Najwyższym skargę kasacyjną. Podkreśla w niej m.in. upolitycznienie KRS, która nominowała dwóch orzekających w tej sprawie sędziów.
Prokurator generalny złożył kasację do kontrowersyjnego wyroku. Wrocławski sąd uznał, że gwałtu nie było, i skazał jej dalekiego krewnego jedynie za seks z małoletnią, bo 14-letnia dziewczynka nie krzyczała.
Był niezwykle brutalny, siał postrach w Wałbrzychu. W areszcie uznano go za więźnia niebezpiecznego. Teraz Sąd Najwyższy zdecyduje, czy 15 lat dla Azada za skatowanie człowieka to wystarczająca kara.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.