Nowy komisariat przy Trzemeskiej we Wrocławiu ma powstać za około 3 lata. Jego budowa zostanie dofinansowana z rządowego programu dotyczącego modernizacji policji i innych służb mundurowych.
Kolejne konsekwencje zagubienia lub kradzieży tajnej teczki z komisariatu Wrocław Stare Miasto. Dwaj policjanci z wydziału kryminalnego zostali odesłani - jeden do drogówki, drugi do służby patrolowej. Jak się dowiedzieliśmy, to kara za żarty z afery ze zgubioną teczką tajnego informatora.
Student z Niemiec zatrzymany przez policjantów we Wrocławiu w liście do sądu: "Zostałem zabrany do zaciemnionego pomieszczenia. Grożono mi bronią. Kazano rozebrać się do naga i kilkakrotnie przykucnąć z wyciągniętymi rękami. Odmawiano tłumacza i kazano podpisywać pisma, których nie rozumiałem".
Partia Razem zorganizowała protest pod komisariatem Wrocław - Stare Miasto. Działacze domagali się wyjaśnienia sprawy Igora Stachowiaka i zmian w policji.
Śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka przez policjantów zostało umorzone. Wrocławianie planują więc protest pod komisariatem.
Od czterech lat próbują dotrzeć do prawdy o tym, jak zginął katowany przez policjantów Igor Stachowiak. - Byłem właśnie u syna na cmentarzu. Powiedziałem mu, że nie odpuszczę tej sprawy i walczę dalej - mówi jego ojciec.
Dwóch biegłych z zakresu medycyny sądowej będzie dzisiaj zeznawać w sprawie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Jerzy Kawecki i Patryk Pilecki to lekarze, którzy wykonywali pierwszą sekcję zwłok 25-latka.
Niewiele pamiętał policjant, który zeznawał wczoraj w procesie kolegów oskarżonych o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. - To są dwa lata. Można nie pamiętać - tłumaczyła prokurator. - Chodzi o to, żeby nie pogrążać kolegów - komentował ojciec zmarłego.
Żaden z oskarżonych nie przyszedł na drugą rozprawę w procesie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Zeznawał natomiast biegły z zakresu informatyki. Który przyznał, że dwa z plików zapisanych na użytym podczas interwencji policjantów paralizatorze, ktoś próbował usunąć, a prokuratura nie dała mu do analizy samego urządzenia, a jedynie pliki z niego zgrane.
Czterej byli policjanci Adam W., Łukasz R., Paweł P. i Paweł G. odpowiedzą za przekroczenie uprawnień oraz psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Nie odpowiedzą za śmierć 25-latka, bo - według prokuratury - zebrany materiał dowodowy nie dawał podstaw do oskarżenia policjantów o jej nieumyślne spowodowanie. Oskarżeni podczas procesu nawet nie muszą być na sali sądowej.
Do więzienia pójdzie jeden z kilkudziesięciu oskarżonych o czynną napaść na funkcjonariuszy i niszczenie policyjnego mienia podczas zamieszek, do których doszło po śmierci Igora Stachowiaka w 2016 r.
Już w lipcu rozpocznie się proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia wyznaczył terminy rozpraw.
Rodzina Igora Stachowiaka uważa, że policjanci z komisariatu przy Trzemeskiej powinni odpowiedzieć za zabójstwo, a nie jedynie za przekroczenie uprawnień oraz fizyczne i psychiczne znęcanie się nad 25-latkiem. Ich pełnomocnik złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu.
We wtorek rozpoczął się kolejny proces Izabeli Witowskiej z Obywateli RP. Oskarżyciel posiłkowy, którym jest policja, zarzuca jej zorganizowanie zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia.
Sprawa czterech policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem nie jest na tyle zawiła, by zajął się nią sąd okręgowy. Pierwszą instancją będzie więc Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia. Postanowienie jest prawomocne.
- Policja od początku miała wiedzę o tym, co dokładnie wydarzyło się na Trzemeskiej, tylko grała z nami w takie trzy małpki, z których jedna nie chce niczego widzieć, druga słyszeć, a trzecia o niczym mówić - komentuje sprawę śmierci Igora Stachowiaka Marta Lempart.
Trójka uczestników majowych zamieszek przed komisariatem na Trzemeskiej spędzi w więzieniu od 3 do 4,5 lat. Sąd Okręgowy we Wrocławiu w dwóch przypadkach podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji dotyczącą długości kary. Tylko jeden ze skazanych spędzi mniej czasu w więzieniu - trzy lata zamiast czterech.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.