Plany rewitalizacji Portu Miejskiego we Wrocławiu wzbudzają dużo emocji. - Jedni patrzą na inwestycję jak na dewastację zabytku, drudzy kibicują i cieszą się, że coś się dzieje - mówi Paweł Kleszcz, przedstawiciel inwestora, który po długim milczeniu pokazał najnowsze wizualizacje.
Ministerstwo Kultury kazało wstrzymać prace budowlane w Porcie Miejskim. Wszczęło też postępowanie "w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji prezydenta Wrocławia". Chodzi o zezwolenie na "przebudowę, rozbudowę i nadbudowę" cennych zabytków.
Cukrownię Klecina wyburzono, bo śmierdziała, rzeźnię - bo się kojarzyła z Oświęcimiem, a Port Miejski jest teraz niszczony, bo to ruina, a może być jak w Barcelonie. Od trzydziestu lat ciągle słyszę tę samą śpiewkę.
Giną najcenniejsze obiekty Portu Miejskiego we Wrocławiu - alarmuje prof. Piotr Gerber, szef Polskiego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego. Śladem po jednym magazynie jest dziura w ziemi, z drugiego zostały tylko ściany.
Wrocławską przepompownię przez 70 powojennych lat oglądało tylko kilkudziesięciu pracowników. A jest to miejsce, którym Wrocław może się chwalić. Wreszcie mamy szansę przyjrzeć się jej z bliska.
Spółka RCI podpisała wstępną umowę sprzedaży Portu Miejskiego. Nie wiadomo na razie, kto zapłaci 54 mln zł za ostatni skarb wrocławskiej architektury przemysłowej, ale wiadomo, że port nie jest bezpieczny.
Sietra z Polkowic to fan urbex (urban exploration), czyli pokazywania niedostępnych miejsc i obiektów na terenie miasta. Tym razem wybrał się do zabytkowego elewatora w porcie przy ul. Kleczkowskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.