Nie ma co czarować, jeśli pismo jest podpisane przez adwokata, to widzimy, że jest inne podejście do takiego klienta - mówi aplikant adwokacki Patryk Janczewski, który za darmo oferuje swoją pomoc w sprawach z ubezpieczycielami. Adwokatów, którzy chcą pomagać pro bono, jest cała lista
Gdy rzeczoznawca z PZU przyjechał ocenić szkody w domu po powodzi, powiedział: "Szkoda, że ten milion z polisy nie wystarczy, żeby to wszystko tutaj pokryć" - opowiada właścicielka domu pod Lądkiem-Zdrojem. Dostała jednak tylko 85 tys. zł. Ubezpieczyciel zapewnia, że oszacuje straty ponownie.
- Radziłbym nie ruszać się teraz zbyt daleko od domu. Może się zdarzyć, że tą samą drogą nie da się wrócić, bo będzie zalana czy zamknięta - mówi Maciej Awiżeń.
W wyniku intensywnych opadów deszczu wprowadzono zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Tylko wieczorem i nocą we Wrocławiu mogło spaść 40 litrów wody na metr kwadratowy.
Po nawałnicy, jaka przeszła w czwartek, 17 sierpnia nad Jelenią Górą, woda zalała wiele ulic. Ulewa trwała kilkadziesiąt minut. Radomierka - potok będącym prawym dopływem Bobru - wylała z brzegów.
Od soboty 5 sierpnia na terenie całego województwa dolnośląskiego występują obfite opady deszczu, powodujące lokalne podtopienia. Tylko w niedzielę w regionie strażacy interweniowali 111 razy, a wojewoda dolnośląski wystosował ostrzeżenie hydrologiczne.
Czarna Woda - niewielka rzeka będąca dopływem Bystrzycy - w środę 24 sierpnia przelała się przez wały w miejscowości Gniechowice na Dolnym Śląsku. Strażacy i mieszkańcy ratowali domy i gospodarstwa, układając worki z piaskiem.
Hydrolodzy ostrzegają, że w ujściowym odcinku Czarnej Wody stany wody będą jeszcze się podnosić. Na miejscu w Sobótce strażacy nadal walczą ze skutkami podtopień i przygotowują się na kolejne. Podobnie jest w Marcinowicach koło Świdnicy.
Ulewa we Wrocławiu spowodowała, że ulice na Psim Polu znalazły się pod wodą. Zalane zostały samochody na parkingach, a piesi musieli brodzić w deszczówce po kolana. W innych częściach miasta opady też spowodowały utrudnienia. Tramwaje w wielu miejscach stanęły.
- To, co się stało, to cud - opowiada wrocławski adwokat Jakub Gerus. Kilka dni temu w Darłówku nad morzem uratował dwie tonące kobiety i sam mało co nie utonął. Cud to fala, która popchnęła w stronę plaży jego i jedną z kobiet, którą holował na brzeg. Gdyby nie ta fala, kobieta poszłaby na dno.
Burza, która w środę wieczorem przeszła nad Dolnym Śląskiem, spowodowała sporo podtopień i powodzi. Ucierpiały m.in. powiaty lwówecki i bolesławiecki. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej znów ostrzega przed burzami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.