- Prosiłbym, żeby nie grać na emocjach straumatyzowanych powodzią ludzi ani nie szerzyć fałszywych informacji o zaniżaniu wartości szkód - mówi Artur Olech, prezes zarządu PZU. I zapewnia, że ubezpieczyciele chcą jak najlepiej wywiązać się z zawartych umów.
Przychodził człowiek, pokazywał zdjęcie swojego domu i miejsce, w którym tego domu już nie było. Trudno takiemu człowiekowi coś powiedzieć, pocieszyć go. To chwyta to za gardło, a my też jesteśmy ludźmi i wiemy, jaka to tragedia - o swojej pracy po powodzi opowiada nam pracownik mobilnego biura ubezpieczeń PZU.
Nie ma co czarować, jeśli pismo jest podpisane przez adwokata, to widzimy, że jest inne podejście do takiego klienta - mówi aplikant adwokacki Patryk Janczewski, który za darmo oferuje swoją pomoc w sprawach z ubezpieczycielami. Adwokatów, którzy chcą pomagać pro bono, jest cała lista
Gdy rzeczoznawca z PZU przyjechał ocenić szkody w domu po powodzi, powiedział: "Szkoda, że ten milion z polisy nie wystarczy, żeby to wszystko tutaj pokryć" - opowiada właścicielka domu pod Lądkiem-Zdrojem. Dostała jednak tylko 85 tys. zł. Ubezpieczyciel zapewnia, że oszacuje straty ponownie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.