W niedzielę we wrocławskim oknie życia siostry zakonne znalazły 1,5-miesięczną dziewczynkę. Przy dziecku był list od matki.
W "oknie życia" we Wrocławiu siostry boromeuszki znalazły kilkumiesięcznego chłopca. Dziecko jest zdrowe, ma od 4 do 5 miesięcy. Ale jego sytuacja prawna nie jest najlepsza.
Alarm w oknie życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu odezwał się w niedzielę 9 stycznia około godz. 21.45. Boromeuszka, siostra Macieja, od razu tam pobiegła. Już po drodze słyszała płacz dziecka.
Pijany 20-latek, który znalazł się we wrocławskim oknie życia, usłyszał zarzut zniszczenia mienia. Za takie wykroczenie grozi nawet 5 lat więzienia.
W nocy z piątku na sobotę dzwonek poderwał na nogi siostry boromeuszki, które przy ul. Rydygiera we Wrocławiu prowadzą okno życia. Jednak zamiast niemowlaka znalazły tam 20-letniego mężczyznę.
Kilkudniowy, zdrowy chłopiec trafił do okna życia w Świdnicy. To pierwsze zostawione tam dziecko od początku istnienia okna.
Siedem psów, w tym cztery szczeniaki, trafiły już do okna życia dla zwierząt, które w piątek otworzyła pani Katarzyna Chruściel. Dlatego apeluje, by z tej opcji korzystali ludzie, którzy naprawdę nie mają innej alternatywy.
W sobotę po południu w legnickim oknie życia znów rozległ się dzwonek. Tym razem siostry znalazły w nim około dwutygodniowego chłopca. To drugie dziecko pozostawione w Legnicy w ciągu niespełna dwóch tygodni.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.