Wiele wskazuje na to, że czaszki, które znaleziono we Wrocławiu po wojnie, a po odzyskaniu niepodległości pochowano w Sanktuarium Golgoty Wschodu jako katyńskie, to w rzeczywistości szczątki więźniów z Gross-Rosen.
Zostało po niej tylko kilka zdjęć. W kombinezonie lotniczym. Z ojcem, gdy podlewa kwiaty w ogrodzie. Na łódce. I mały samolocik, który stał u niej na radiu.
Osoba prywatna zorganizowała przemarsz ku pamięci ofiar zbrodni katyńskiej, a miasto dało na niego pozwolenie. Według zapowiedzi miało w nim wziąć udział dwa tysiące ludzi. Na miejscu pojawiło się ponad 200 osób, czyli dziesięciokrotnie mniej
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.