Polskie metropolie chcą, by pasażerowie jeździli po miastach pociągiem, który jest często najszybszym środkiem transportu. Kluczem jest jednak infrastruktura, a zwłaszcza dodatkowe tory.
Dolny Śląsk jest bogaty w malowniczo położone górskie linie kolejowe. Część z nich zamknięto, niektóre zostały przywrócone do ruchu, a inne czekają na remont.
10 lat temu, 14 grudnia 2014 roku pierwsi pasażerowie wsiedli do pociągu Pendolino. Ale nowoczesne składy nie bez trudu wjechały na nasze tory.
- Na razie we Wrocławiu nie ma kolei miejskiej i jest problem z infrastrukturą. Uruchomienie Dworca Świebodzkiego może pozwolić na uruchomienie linii np. na Leśnicę - mówili uczestnicy kolejowej debaty "Gazety Wyborczej".
Koleje Dolnośląskie stały się symbolem regionu, a do kolejnych miejscowości w Sudetach wracają połączenia kolejowe. W planach jest uruchomienie pociągów do Karpacza czy Lądka-Zdroju.
Trzy województwa w Polsce postanowiły rozwiązać problem wykluczenia transportowego i same zorganizować transport autobusowy. Niestety, ustawodawca nie ułatwia integracji pociągów i autobusów, która jest oczywistością w zachodniej Europie.
Pociągi nie będą się spóźniać, jeśli zaczniemy inwestować w kolej i realizować plany, które są od lat, np. w przypadku linii z Wrocławia do Warszawy - mówi Jakub Janas, radny komisji transportu wrocławskiej rady miejskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.