Policja chciała ukarania Franka Brody i kilkorga aktywistów za łamanie przepisów koronawirusowych, po tym jak protestowali w obronie Margot. Sąd umorzył postępowanie. - Ta decyzja dodaje otuchy - komentuje siostrzeniec Morawieckiego.
Nawet około czterech tysięcy osób - głównie ludzi młodych - przyszło na wrocławską demonstrację "Solidarni z Margot". "Państwo tworzy z nas wrogów publicznych", "Życie osób LGBT w Polsce jest piekłem" - mówili zgromadzeni pod wrocławską komendą wojewódzką i podkreślali: "Wszystkich nas nie zamkniecie".
"Kaczyński, idź na dołek" - m.in. z takim transparentem przyszedł przed komisariat Franek Broda, siostrzeniec premiera Morawieckiego. Razem ze znajomymi został spisany przez policję, straszono ich także sądem. A to nie jedyny "spacer", jaki zorganizowano we Wrocławiu w geście solidarności z Margot.
Nie tylko Margot, ale też 48 osób zostało zatrzymanych przez policję w Warszawie. Poseł Krzysztof Śmiszek ocenia: - To był pokaz siły, by zastraszyć społeczeństwo.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.