Rosjanin Mikołaj Jerofiejew uciekł z fermy drobiu w podwrocławskich Lisowicach po 23 latach pracy w nieludzkich warunkach. Jego pełnomocnik oczekiwał od drobiarki po milionie złotych za każdy rok, ale sąd był dla niej o wiele bardziej łaskawy.
Tysiące zagłodzonych kur, które nie miały siły nawet podejść do wody, pomiędzy tysiącami martwych - taki widok zastali działacze Otwartych Klatek na fermie w Lisowicach. Po dwóch latach od ujawnienia tragicznej sytuacji zwierząt, sąd wydał prawomocny wyrok.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.