Nocny zakaz sprzedaży alkoholu, obowiązujący na kilku osiedlach we Wrocławiu, może zostać rozszerzony na całe miasto. - Bardzo mi on pasuje. Wcześniej często do końca pracy użerałem się z podpitymi gośćmi i bywało nieprzyjemnie - mówi "Wyborczej" pracownik sklepu w rejonie objętym nocną prohibicją.
- Przez tydzień nie mogę sprzedać nawet skrzynki piwa, bo największe obroty były w nocy - żalą się sklepikarze z centrum Wrocławia. Tłumaczą, że ponoszą duże straty z powodu obowiązującego w nocy zakazu sprzedaży napojów alkoholowych.
Ograniczeniem sprzedaży wódki i wina w centrum miasta zajmie się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Taką decyzję w czwartek na sesji poparło 22 radnych, a 14 było przeciwnych.
Lokalne przepisy o ograniczeniu liczby punktów sprzedających wysokoprocentowe alkohole zostały zakwestionowane w poniedziałek przez wojewodę dolnośląskiego Tomasza Smolarza. Uznał, że są niezgodne z ustawą o wychowaniu w trzeźwości.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.