Ratownik medyczny z Wrocławia ku przestrodze sprawdził, co dzieje się z człowiekiem w rozgrzanym aucie: zamknął się w nim na godzinę i monitorował reakcje organizmu. - Temperatura na zewnątrz wynosiła 26 stopni Celsjusza, tymczasem w samochodzie sięgnęła niemal 50 stopni - relacjonuje "Wyborczej" Jarosław Sowizdraniuk.
Małe dziecko w trakcie upału zamknięte w samochodzie przy ul. Hallera we Wrocławiu zauważyli przechodnie. Ojciec poszedł w tym czasie do sklepu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.