Krzysztof Niziołek był zastępcą komendanta dolnośląskiej policji, gdy na wrocławskim komisariacie rażony paralizatorem zmarł Igor Stachowiak. Po opublikowaniu nagrań przez "Superwizjer" otrzymał dymisję. Teraz otrzymał dyrektorską posadę.
Przez rok ukrywano prawdę o śmierci Igora Stachowiaka. Dziś policjanci, którzy go przesłuchiwali, odpowiadają za znęcanie się i przekroczenie uprawnień, nie za spowodowanie śmierci.
Śledczy znów będą musieli zająć się sprawą zatrzymania przez policjantów dwóch mężczyzn, którzy nagrywali telefonami policyjną interwencję wobec Igora Stachowiaka na wrocławskim Rynku. W marcu Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła to śledztwo. Teraz sąd zdecydował, że sprawa powinna zostać ponownie zbadana.
Trwa proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. W piątek otworzono filmy z wizji lokalnej. Policjanci pokazują na nich, co działo się w Rynku i na komisariacie.
Czym jest excited delirium syndrom, jakie są jego objawy, czy jest wpisany do klasyfikacji schorzeń Światowej Organizacji Zdrowia - pytał dzisiaj biegłych z Łodzi mecenas Mikołaj Pietrzak, reprezentujący rodzinę zmarłego na komisariacie przy Trzemeskiej Igora Stachowiaka.
Dr n. med. Janusz Kołowski i lek. med. Karolina Pawlak w swojej opinii wskazali, że Igor Stachowiak miał przełamaną chrząstkę tarczowatą i podbiegnięcia krwawe w tchawicy. W piątek lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu zeznawali w procesie policjantów oskarżonych przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień i fizyczne oraz psychiczne znęcanie się nad 25-latkiem.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że podczas procesu policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem prokuratura nie jest zainteresowana ujawnieniem mechanizmów, które sprawiły, że możliwe było torturowanie na policji oraz doprowadzenie do śmierci zatrzymanego. A dla prowadzących sprawę wszystko zostało wyjaśnione w trakcie śledztwa.
Dariusz S. zeznawał w czwartek we wrocławskim sądzie w sprawie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. To jeden ze świadków, którzy jako ostatni widzieli 25-latka żywego.
Dr Jerzy Kawecki i dr Patryk Pilecki podtrzymali w sądzie opinię, że nie można jednoznacznie stwierdzić, co było przyczyną śmierci Igora Stachowiaka. 25-letni Stachowiak zmarł w komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej 15 maja 2016 roku. Rok później telewizja TVN ujawniła zdjęcia, na których widać, jak policjanci maltretują mężczyznę, m.in. rażąc go paralizatorem.
Dwóch biegłych z zakresu medycyny sądowej będzie dzisiaj zeznawać w sprawie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Jerzy Kawecki i Patryk Pilecki to lekarze, którzy wykonywali pierwszą sekcję zwłok 25-latka.
Ośmiu świadków - policjanci i były zastępca komendanta, miało dziś zeznawać w sprawie funkcjonariuszy oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Czterech z nich w sądzie się nie stawiło. Były zastępca komendanta Karol S. dużo nie pamięta, niewiele słyszał albo po prostu nie wie.
Niewiele pamiętał policjant, który zeznawał wczoraj w procesie kolegów oskarżonych o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. - To są dwa lata. Można nie pamiętać - tłumaczyła prokurator. - Chodzi o to, żeby nie pogrążać kolegów - komentował ojciec zmarłego.
Żaden z oskarżonych nie przyszedł na drugą rozprawę w procesie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Zeznawał natomiast biegły z zakresu informatyki. Który przyznał, że dwa z plików zapisanych na użytym podczas interwencji policjantów paralizatorze, ktoś próbował usunąć, a prokuratura nie dała mu do analizy samego urządzenia, a jedynie pliki z niego zgrane.
"Wyje...em na niego całą baterię" - miał usłyszeć jeden ze świadków, którzy przebywali w sali przesłuchań komisariatu przy ul. Trzemeskiej, na którym zginął Igor Stachowiak. Trwa proces policjantów ws. śmierci Igora Stachowiaka. We wtorek w sądzie zeznawać ma dwóch mężczyzn, którzy nagrywali telefonem interwencję funkcjonariuszy na wrocławskim Rynku.
Tylko jeden z oskarżonych Łukasz R. stawił się dzisiaj w sądzie na rozprawie dotyczącej znęcania się policjantów nad Igorem Stachowiakiem. Zgodnie z ustaleniami śledztwa to on kilkakrotnie użył paralizatora podczas zatrzymania 25-latka. Przyznał się dziś do tego, gdy przez kilka godzin wyjaśniał, jak przebiegała interwencja i w jaki sposób doszło do śmierci Igora Stachowiaka. Proces obserwują przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jako oskarżyciele posiłkowi zeznania złożą dziś też rodzice zmarłego 25-latka.
Czterej byli policjanci Adam W., Łukasz R., Paweł P. i Paweł G. odpowiedzą za przekroczenie uprawnień oraz psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Nie odpowiedzą za śmierć 25-latka, bo - według prokuratury - zebrany materiał dowodowy nie dawał podstaw do oskarżenia policjantów o jej nieumyślne spowodowanie. Oskarżeni podczas procesu nawet nie muszą być na sali sądowej.
Na czwartek zaplanowano pierwszą rozprawę w sprawie śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie. Czterech policjantów zostało oskarżonych o przekroczenie uprawnień. Sąd już zapowiedział, że relacjonowanie zeznań świadków nie będzie możliwe. Na razie nie wiadomo, czy zakaz będzie obejmował także zeznania oskarżonych i biegłych.
Do więzienia pójdzie jeden z kilkudziesięciu oskarżonych o czynną napaść na funkcjonariuszy i niszczenie policyjnego mienia podczas zamieszek, do których doszło po śmierci Igora Stachowiaka w 2016 r.
- Wiele wskazuje na to, że śmierć Igora Stachowiaka była wynikiem zabójstwa. To więcej niż przypuszczenie - ogłosili politycy PO po spotkaniu z ojcem chłopaka, który dwa lata temu zmarł w komisariacie przy ul. Trzemeskiej.
Biegłym badającym śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu nie udało się jednoznacznie ustalić przyczyny jego zgonu. Stwierdzili jednak "przełamaną chrząstkę tarczowatą i podbiegnięcia krwawe w tchawicy".
PiS robi wszystko, by uniemożliwić senatorom opozycji uzyskanie informacji o kulisach śmierci Igora Stachowiaka.
Już w lipcu rozpocznie się proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia wyznaczył terminy rozpraw.
Rok po śmierci Igora Stachowiaka szef polskiej policji zarzekał się, że szczegółów jego sprawy nie zna. Przeczą temu dokumenty. "Należy wykorzystać powyższy przypadek w procesie doskonalenia zawodowego policjantów" - napisał w raporcie dziewięć dni po tragedii.
W 2013 r. doniósł w prokuraturze, że podczas interwencji funkcjonariusz Adam W. miał go pobić, razić paralizatorem i zapowiedzieć, że "jeszcze się będą spotykać". W trakcie zdarzenia Igor Stachowiak był jednak agresywny i naćpany. Prokuratura umorzyła sprawę.
Sąd Rejonowy we Wrocławiu dysponuje aktami, z których wynika, że Igor Stachowiak miał trzy lata przed swoją śmiercią zatarg z jednym z policjantów, który jest teraz oskarżony ws. tego, co zdarzyło się na komisariacie przy Trzemeskiej - podaje Radio Wrocław.
Policjanci, którzy znęcali się nad Igorem Stachowiakiem, odpowiedzą przed sądem tylko za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad 25-latkiem. Przynajmniej na razie. Sąd odrzucił wniosek rodziny Igora o to, by sprawę prowadzono pod kątem zabójstwa w Sądzie Okręgowym.
Rodzina Igora Stachowiaka uważa, że policjanci z komisariatu przy Trzemeskiej powinni odpowiedzieć za zabójstwo, a nie jedynie za przekroczenie uprawnień oraz fizyczne i psychiczne znęcanie się nad 25-latkiem. Ich pełnomocnik złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu.
Sprawa czterech policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem nie jest na tyle zawiła, by zajął się nią sąd okręgowy. Pierwszą instancją będzie więc Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia. Postanowienie jest prawomocne.
Materiał dowodowy nie daje podstaw do oskarżenia policjantów o nieumyślne spowodowanie śmierci Igora Stachowiaka. - Nie odpuszczę, będę walczył, by wyjaśniono tę sprawę - komentuje decyzję prokuratury Maciej Stachowiak, ojciec Igora.
Adam W., były policjant z komisariatu przy Trzemeskiej, który jest podejrzany o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem, został wydalony z Żandarmerii Wojskowej.
Pięć lat więzienia grozi czwórce wrocławskich byłych już policjantów, którzy przesłuchiwali rażonego paralizatorem Igora Stachowiaka. Oprócz przekroczenia uprawnień dostali również zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad zatrzymanym.
Nie będzie ujawnienia materiałów ze śledztwa w sprawie śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie przy Trzemeskiej we Wrocławiu. Prokuratura dysponuje za to nową opinią biegłych, według której nie ma dowodów na to, że to zachowanie policjantów bezpośrednio przyczyniło się do śmierci Stachowiaka.
Wszystkich pięciu funkcjonariuszy, biorących udział w zatrzymaniu Igora Stachowiaka, który po rażeniu paralizatorem zmarł później w komendzie, zostało już wydalonych z policji. Dwóch z mundurem pożegnało się w ub. tygodniu, trzech kolejnych wydalonych zostało w piątek.
Policjant Łukasz R., który rok temu raził prądem Igora Stachowiaka, został wydalony ze służby. Trwają postępowania wobec innych funkcjonariuszy obecnych przy maltretowaniu 25-latka.
Nadkomisarz Zbigniew Raczak, kierujący dotychczas policją w Ostrowie Wielkopolskim, został pełniącym obowiązki komendanta miejskiego we Wrocławiu. - Po trzęsieniu ziemi związanym ze śmiercią Igora Stachowiaka nie ma zbyt wielu chętnych na to stanowisko - słychać nieoficjalnie w policji.
- Film z paralizatora, po rażeniu którym w komisariacie zmarł Igor Stachowiak, był znany policji co najmniej od 31 maja ubiegłego roku - oficjalnie przyznaje Komenda Główna Policji. Funkcjonariusz Łukasz R., który tasera używał, a którego wyrzucenie ze służby obiecywał komendant główny, jest wciąż na zwolnieniu lekarskim.
- Policja od początku miała wiedzę o tym, co dokładnie wydarzyło się na Trzemeskiej, tylko grała z nami w takie trzy małpki, z których jedna nie chce niczego widzieć, druga słyszeć, a trzecia o niczym mówić - komentuje sprawę śmierci Igora Stachowiaka Marta Lempart.
Posłowie PO Borys Budka i Andrzej Halicki odwiedzili we wtorek Oleśnicę, by zapytać o związki kierownictwa tamtejszej policji z szefową kancelarii premiera Beatą Kempą. Nikt nie chciał jednak z nimi rozmawiać.
Komendant wojewódzki zdecydował o całkowitym usunięciu ze służby pięciu policjantów, którzy brali udział w zatrzymaniu Igora Stachowiaka, który rok temu zmarł rażony paralizatorem w komisariacie przy ul. Trzemeskiej. Odwołane wcześniej kierownictwo wrocławskiej policji czeka postępowanie dyscyplinarne za brak nadzoru nad działaniami wyjaśniającymi śmierć Igora.
W Faktach po Faktach na antenie TVN24 pojawił się ojciec zmarłego przed rokiem 25-letniego Igora, Maciej Stachowiak. Wspominał m.in. o tym, jak dowiedział się o śmierci swojego syna i o konfrontacji z policjantami, którzy brali udział w zatrzymaniu 25-latka feralnego dnia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.