Rocznik 1986. Urodzony w Przemyślu, do Wrocławia trafił sześć lat temu. Jest doktorantem na Wydziale Filologicznym UWr, gdzie wcześniej skończył dziennikarstwo i komunikację społeczną oraz creative writing. Jego praca doktorska będzie poświęcona obrazowi Ukrainy w najnowszej polskiej prozie.
Zadebiutował sześć lat temu na łamach 'Lampy', opowiadania, szkice i recenzje publikuje m.in. w 'Studium', 'Toposie', 'Tygodniku Powszechnym'. Nominowany za 'Galicyjskość', swoją pierwszą powieść. To wycieczka w okolice Przemyśla, do Galicji uwikłanej w skomplikowaną historię, rozgrywającej się między Polakami i Ukraińcami, Niemcami i Żydami.
- Mam wrażenie, że w Przemyślu ta wielokulturowość wciąż jest traktowana raczej jako powód do wstydu niż do dumy - mówi Saturczak. - A Wrocław, który według mnie ma mniej powodów, żeby się do niej przyznawać, chwali się nią na każdym kroku, zrobił z niej wręcz hasło reklamowe. Galicja jest bardziej zamknięta, niechętna obcym.
Karol Maliszewski o 'Galicyjskości' Saturczaka pisze: 'Świat Józków Howańców i przycupniętych przy granicy Łopuszek odszedł w zapomnienie. Ale czy nie jest tak, że po kilku pokoleniach zawsze znajduje się jakiś nowy Vincenz, który próbuje odgrzebać i zrekonstruować niezwykłe życie wielokulturowej wspólnoty'.
- Łukasz Saturczak napisał powieść delikatną, czułą, niekonieczną, a przez to wzruszającą i jakoś piękną - dodaje Agnieszka Wolny-Hamkało. - Trochę bildungsroman, trochę literatura małych ojczyzn. Z wyjątkowym narratorem bohaterem, który nie wstydzi się być wrażliwy, subtelny.
'Galicyjskością' Saturczak żegna się z Przemyślem - akcja jego nowej książki ma toczyć się we Wrocławiu.
Wszystkie komentarze