By Śląsk się rozwijał, a inne kluby nie upadały
Największym sportowym wyzwaniem dla nowych władz miasta będzie znalezienie sposobu na to, by przy harmonijnym rozwoju piłkarskiego Śląska nie upadały inne wrocławskie kluby.
Piłkarski Śląsk jest w tym momencie klubem dla miasta najważniejszym i to raczej nie zmieni się także w przyszłej kadencji. Wówczas bowiem wyzwania związana ze Śląskiem jeszcze wzrosną, a największym z nich będzie zapełnienie 40?tysięcznego stadionu na Maślicach. Zadanie to arcytrudne, bo na razie we Wrocławiu na mecze ekstraklasy przychodzi średnio 8 tys. ludzi i aż trudno uwierzyć, by ta liczba miała szybko ulec podwojeniu czy potrojeniu.
Bez tego nowoczesny kolos będzie jednak świecił pustkami, a przy dużych opłatach za jego użytkowanie Śląskowi gra na nim może się po prostu przestać opłacać. Wówczas spełniłby się największy koszmar sportowego Wrocławia ? czyli stadion gigant stojący odłogiem.
Nowe władze miasta muszą, więc dołożyć wszelkich starań by do takiej sytuacji nie dopuścić. Będą zresztą do tego zobligowane także dlatego, że Wrocław jest Śląska współwłaścicielem i o jego rozwój dbać musi. Partnera do tworzenia potęgi miasto ma jednak wprost wymarzonego, bowiem większość udziałów w klubie ma grupa Polsat, o której potencjale medialnym i biznesowym nie warto nawet przypominać.
Z drugiej strony nowe władze miasta muszą zadbać o to, by przy rozwoju piłkarskiego Śląska nie upadały inne kluby sportowe. Na razie bowiem Wrocław to miejsce bez przeciętnego choćby klubu męskiej koszykówki, siatkówki czy piłki ręcznej. Biorąc pod uwagę potencjał miasta, obiekty i tradycje w tych dyscyplinach, jest to zjawisko bardzo wstydliwe.
Dodatkowo władze Wrocławia muszą zadbać o to, by pomagać tym, którzy do tej pory radzili sobie sami, a kryzysy miewają okresowo. Chodzi tu oczywiście głównie o żużlowców WTS Betardu Sparty Wrocław czy siatkarki Impelu Gwardii. Bez takich ekip sportowy obraz Wrocławia będzie wyglądał przygnębiająco, a nie zmienią tego organizowane od czasu do czasu wydarzenia rangi ogólnopolskiej czy nawet ogólnoeuropejskiej. Na nie kibice przyjdą raz, ale rozgrywkami ligowymi i występami swoich drużyn chcieliby żyć na co dzień.
Michał Karbowiak
Wszystkie komentarze