[Enzo] przygotował dziś wyjątkowo kuskus z ośmioma gatunkami ryby, ale wyłącznie dla wybranych klientów. Zaliczał do nich naturalnie komisarza, a komisarz, kiedy poczuł przed sobą pełen talerz i wciągnął zapach w nozdrza, poczuł się po prostu uszczęśliwiony. Enzo to dostrzegł, ale dyskretnie nie skomentował. (...) Pochłonął dwie porcje. Potem okazał się jeszcze na tyle bezczelny, że spytał, czy w kuchni nie ocalała przypadkiem jakaś barwena, boby mu na niej zależało. Przechadzka do latarni morskiej stała się po takim obiedzie siłą rzeczy konieczna, musiał bowiem jeszcze zadbać o trawienie.
Rzecz nawet nie w tym, że Livia radzi sobie w kuchni beznadziejnie, nie, tak źle nie jest, ale wszystko, co gotuje, jest niedosolone, lekko przyprawione, zawsze leciutkie, jak najlżejsze, prawdę mówiąc, całkiem bez smaku. To nie jest dobra kuchnia: to namiastka dobrej kuchni.
Pani Angela Zarco, milcząca, jasna aż po korzonki włosów blondynka, podała domowy makaron z sosem pomidorowym, a na drugie wczorajszego królika w kwaśno-słodkiej zalewie. Przygotoać królika w takiej zalewie to prawdziwa sztuka, ponieważ o wszystkim rozstrzygają proporcje octu i miodu oraz właściwe przemieszanie kawałków królika z jarzynami, w których mięso ma się dusić. Pani Zarco znała się na kuchni i dla lepszego smaku posypała danie serem z utartymi migdałami. Poza tym wiadomo, że królik w kwaśno-słodkiej zalewie inaczej smakuje, kiedy je się go zaraz po przyrządzeniu, a inaczej dzień później, bo wtedy zyskuje na smaku i aromacie. Jednym słowem, Montalbano był zachwycony.
Zanim pojechał do domu, wstąpił do sklepu, w którym już kiedyś kupował sobie coś co jedzenia. Tym razem poprosił o zielone oliwki, świeże figi, owczy ser, świeży chleb posypany ziarnem sezamowym i słoik zielonego sosu z Trapani. (...) Przestał jeść. Nagle ogarnął go posępny nastrój, który pozwolił mu tylko na szklankę wina i chleb posypany sezamem. Komisarz odłamał kawałek, ugryzł, długo obracał kęs w ustach, w końcu popił go winem, jednocześnie cały czas szukając palcem na stole ziarenka sezamu, które odkruszyło się ze skórki. Znalazł je, przycisnął do obrusu, a kiedy przylgnęło mu do palca, włożył je do ust.
tłum. Stanisław Kasprzysiak
Wszystkie komentarze