Dziecko z Wrocławia, które miało błonicę, czuje się lepiej. - Jest w dobrym stanie, jest kontaktowe, wydolne krążeniowo i oddechowo - mówi rzeczniczka szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu, w którym od 14 marca leczony jest 6-latek. Na razie zostanie pod obserwacją lekarzy.
Dzieckiem chorym na błonicę opiekowali się we Wrocławiu lekarze, z których część nie była zabezpieczona dawką przypominającą. Zaszczepili się dopiero po kontakcie z zakażonym pacjentem, a najbardziej narażeni przyjęli chemioprofilaktykę.
Lekarze ze szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu poinformowali, że na oddziale znajduje się druga osoba z objawami błonicy. Dorosły miał kontakt z dzieckiem, które zaraziło się chorobą na Zanzibarze.
- Jakby błonica była błahą chorobą, nie znalazłaby się w programie szczepień ochronnych wspieranych powagą państwa - podkreśla Robert Susło, epidemiolog z Wrocławia. - Nie wymyślamy tego jako środowisko lekarskie. To wynika z ciężkich doświadczeń historycznych.
Lekarze potwierdzili we Wrocławiu przypadek błonicy u dziecka. Ta zakaźna choroba gardła i krtani dzięki szczepieniom została wyeliminowana w populacji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.