- Policjanci zachowali się jak zwykli oprawcy i bandyci. Przed wejściem na teren posesji jednego psa zabili, strzelając mu prosto w serce, a drugiemu przestrzelili pysk i nie udzielili pomocy - informuje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt, opisując interwencję pod Legnicą. Policja tłumaczy: psy były agresywne.
Liczne krwiaki, stare i świeże, miała na ciele około dwuletnia suczka, którą właściciel najprawdopodobniej regularnie katował. Mężczyzna nie przyznaje się do bicia psa. Twierdzi, że zwierzę rozpędziło się w kawalerce i uderzyło w kaloryfer. Co innego wynika z sekcji.
Była nauczycielka biologii skazana za znęcanie się nad zwierzętami. - Wyrok łagodny, ale rozumiemy intencje sądu - mówi Konrad Kuźmiński, przedstawiciel Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
O przeraźliwym fetorze amoniaku i odchodów oraz skrajnie zlęknionych i odwodnionych zwierzętach poinformował prokuraturę w Jeleniej Górze Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Ta po kilku miesiącach śledztwa umorzyła postępowanie.
Tofik został odebrany interwencyjnie pod koniec września z posesji w miejscowości Wojcieszów w powiecie złotoryjskim. Pies najprawdopodobniej został skatowany. Właściciele, zamiast zawieźć zwierzę do weterynarza, zamknęli je w komórce.
W styczniu pisaliśmy o bezrobotnym właścicielu suczki owczarka niemieckiego, który wykorzystywał zwierzę do zarabiania pieniędzy. Żył ze sprzedaży szczeniąt, ale o suczkę nie dbał. Teraz w sądzie w Głogowie zapadł wyrok w tej sprawie.
Wnyki zmiażdżyły łapę kotu. Zwierzę wpadło w nie w miejscowości Karpniki koło Karpacza. Unieruchomiony kot był skrajnie odwodniony, a jego ciało pokrywały larwy much.
Dwa kuce odebrali niedawno Inspektorzy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Zwierzęta miały zdeformowane kopyta, wymagały interwencji chirurgicznej i kowalskiej. Wciąż czekają na pomoc.
12-letni labrador Nestor ma problemy z tylnymi łapami przez zwyrodnienie stawów. Wolontariusze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zbierają pieniądze na jego leczenie. I szukają mu stałego domu.
Bezrobotny właściciel suczki owczarka niemieckiego wykorzystywał ją do zarabiania pieniędzy. Żył ze sprzedaży szczeniąt, ale o suczkę nie dbał. Wychudzone, zapchlone i chore zwierzę odebrali inspektorzy DIOZ-u.
Piski i straszny skowyt psów zaniepokoiły mieszkańców ulicy Gdańskiej w Bolesławcu. Okazało się, że ich sąsiedzi od kilku dni znęcają się nad swoimi psami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.