Za nami cztery festiwalowe dni wypełnione seansami filmowymi, wystawami, koncertami. Gorące dyskusje o najnowszych filmach Francoisa Ozona, Andrieja Zwiagincewa i Michaela Hanekego. Prawdziwe przeboje, opromienione wyróżnieniami na najważniejszych międzynarodowych festiwalach i całkiem świeżo odkryte znaleziska. Przed nami - cały nowohoryzontowy tydzień. Warto dać się porwać przygodzie i trochę poeksperymentować.
REKLAMA
You Tube
1 z 7
Kino protestu
Są tacy, którzy uważają, że nazwa tej sekcji powinna towarzyszyć całej tegorocznej edycji Nowych Horyzontów. I choć trudno byłoby ukuć tezę, że tym razem we Wrocławiu pojawiają się wyłącznie filmy twórców zaangażowanych, to z pewnością jest tak, że artyści, którzy ostentacyjnie stronią od politycznego i społecznego kontekstu wywołują u części widowni skrajną irytację. A choć falę protestów w obronie sądów mamy już za sobą, nie przestajemy spacerować także podczas festiwalu - choćby do Rynku, gdzie pokaz "Człowieka z żelaza" w reżyserii Andrzeja Wajdy zgromadził tłumy.
Część pokazów z sekcji "Kino protestu" już za nami, ale wciąż można zobaczyć m.in. dokument Timothy'ego George'a Kelly'ego "Brexitannia", w którym znajdziemy portret podzielonego kraju (czwartek, godz. 13.15),
"Fabrykę niczego" Pedra Pinho, w której żegnamy człowieka pracy (sobota, godz. 12.15),
czy "Daleko od Wietnamu" z 1967 roku, w którym nowofalowi twórcy zamiast transparentów używają kamer, żeby zaprotestować przeciwko wojnie (sobota, godz. 19). A chociaż spór dotyczący tego, czy kino jest w stanie zmieniać świat, czy też jedynie reaguje na zmiany, pozostanie chyba zawsze nierozstrzygnięty, warto przyglądać się tym, którzy nie poprzestają na diagnozie i próbują prowokować małe lub większe rewolucje.
YouTube
2 z 7
Nowohoryzontowy konkurs
Pokazy "Makali" Emmanuela Grasa, "Niesamowite, ale prawdziwe" Michela Lipkesa czy "Photonu" Normana Leto mamy już za sobą, ale jeśli ktoś ma jeszcze apetyt na kino, które przekracza granice, sięga za horyzont, nie boi się eksperymentu, wciąż ma w czym przebierać. Spośród 12 tytułów, które zakwalifikowały się do tegorocznego Międzynarodowego Konkursu Nowe Horyzonty, projekcje połowy wciąż jeszcze przed nami. Możemy zobaczyć ostatni filmu duetu Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze "Ptaki śpiewają w Kigali", opowieść o ludobójstwie w Rwandzie pokazaną z perspektywy kobiet (wtorek o 16.15 i środa o 19.15);
"Serce miłości" Łukasza Rotundy, czyli portret jednej z najciekawszych par polskiej sceny artystycznej - Zuzanny Bartoszek i Wojtka Bąkowskiego (środa o 16.15);
"Menashe" Joshuy Z. Weinsteina, czyli obraz środowiska nowojorskich chasydów (środa, 13.15 i czwartek, 16.15).
Przed nami projekcje "Obrazu niemożliwego" Sandry Wollner, gdzie życie wiedeńskiej rodziny poznajemy dzięki 13-letniej Johannie, która ją filmuje (czwartek, godz. 13.15 i piątek, 19.15); "Trzech kobiet" Sergia Floresa Thoriji, w których tytułowe bohaterki mijają się na ulicach Sarajewa, marząc o lepszym życiu (czwartek, godz. 10.15 i piątek, 16.15)
oraz "Zimowych braci" Hlynura Palmasona, surrealistycznej zimowej baśni o dwóch braciach z ukrytej w lesie osady (środa, 10.15 i czwartek, 19.15).
YouTube
3 z 7
Znane i nagradzane
Nowe Horyzonty pozwalają wyprzedzić czas - można tak ułożyć sobie plan projekcji, żeby skupić się przede wszystkim na tych tytułach, które będą święcić triumfy na ekranach polskich kin w przyszłym sezonie. Bo wbrew panującej opinii, że w nowohoryzontowym programie wyraźnie dominują tzw. snuje, czyli filmy długie, przeestetyzowane i - przynajmniej w teorii - o niczym, to jego istotną częścią są obrazy docenione i nagrodzone na najważniejszych filmowych festiwalach w Cannes czy Berlinie. To m.in. "120 uderzeń serca" Robina Campillo, zdobywca Grand Prix w Cannes, portret świata lat 90. ogarniętego epidemią AIDS (sobota o 9.45 i 18, niedziela o 12.45); to "Manifesto" Juliana Rosefeldta (piątek i sobota o 19), aktorski popis Cate Blanchett, która wciela się w 13 postaci, żeby wygłosić przed kamerą fragmenty słynnych artystycznych manifestów;
to nagrodzony Złotą Palmą w Cannes "The Square" Rubena Ostlunda, którego autor skutecznie ośmiesza polityczną poprawność (czwartek o 18.45 i piątek o 15.45);
to wreszcie - prezentowany w innej sekcji, "Sezon" - film Ildiko Enyedi "Dusza i ciało", zdobywca Złotego Niedźwiedzia w Berlinie, który w intrygujący sposób koresponduje z nagrodzonym tam również "Pokotem" Agnieszki Holland (sobota, 10.15).
HABIB MAJIDI
4 z 7
Kino w Rynku
Dziś letnie pokazy plenerowe opanowały cały Wrocław - organizuje się je na dachu Muzeum Współczesnego, w Zajezdni i na kilku osiedlach. Ale wszystko zaczęło się od Rynku i od Nowych Horyzontów. Tu nie obowiązują bilety ani karnety, warto jednak przyjść odpowiednio wcześniej i zająć sobie miejsce - znikają bardzo szybko. Program pokazów plenerowych to przede wszystkim przeboje mijającego sezonu - dlatego we wtorek Rynek opanuje "Mr Gaga", w środę będzie tam można w towarzystwie dwóch szalonych Włoszek "Zwariować ze szczęścia" , w piątek wstrząśnie nami "Klient" , w sobotę spotkamy się z Patersonem i jego poezją, a na finał Petr Zelenka pokaże w "Zgubionych", że zakręty historii potrafią być i zabawne, i niebezpieczne zarazem. Ale wyjątkowy wieczór czeka nas w czwartek - zobaczymy wówczas "Halkę" , film Konstantego Meglickiego na podstawie opery Stanisława Moniuszki. Zrealizowany w 1929 roku, w epoce kina niemego, w 1932 przemontowany i udźwiękowiony. Fragmenty tego archiwalnego dźwięku zostaną wykorzystane we współczesnej oprawie muzycznej - projekcji będzie towarzyszyła muzyka na żywo, opracowana przez Jerzego Rogiewicza.
ŁUKASZ GIZA
5 z 7
Teatr Polski w Podziemiu
- Odkąd scena przy Zapolskiej jest okupowana przez dyktaturę złego gustu, szukamy dla siebie innych miejsc - mówią twórcy Teatru Polskiego w Podziemiu. - Przy okazji Nowych Horyzontów będziemy widoczni, ale w ukryciu. Nasze działania zamknięte w kontenerze ustawionym w mieście będą transmitowane na żywo. Performanse odbędą się przede wszystkim na scenie naszego facebookowego profilu Teatr Polski - w podziemiu / Polski Theatre in the underground.
Najmłodsza wrocławska offowa scena, złożona z artystów związanych z Teatrem Polskim we Wrocławiu, powstała w reakcji na artystyczną mizerię, jaka go opanowała, odkąd dyrektorem został Cezary Morawski. Od początku roku teatralne podziemie, działając bez budżetu, opierając się przede wszystkim na dobrej woli wszystkich zaangażowanych w produkcję spektakli, przygotowało już kilka premier. Każda z nich odbywała się przy pełnej widowni. Krzysztof Garbaczewski, który w styczniu wyreżyserował debiutancki spektakl Teatru Polskiego w Podziemiu, "Tak zwaną ludzkość w obłędzie" na motywach niedokończonego dramatu Witkacego, zamyka pierwszy sezon tej sceny - we współpracy z Oskarem Sadowskim przygotowuje cztery przedstawienia, które w środę, czwartek i piątek o godz. 20 oraz w sobotę o 14 zostaną odegrane w kontenerze przy Arsenale. Dwa pierwsze, zatytułowane "Globus polski", przygotuje Oskar Sadowski, Garbaczewski natomiast wyreżyseruje "Lady Makbet". Wszystkie działania będą się mieścić w formule "silent theatre", czyli cichego teatru, a o tym, co się będzie działo wewnątrz kontenera, przekonamy się dzięki transmisji na Facebooku. W podziemnych performensach zobaczymy m.in. Martę Ziębę, Halinę Rasiakównę, Annę Ilczuk, Andrzeja Kłaka, Tomasza Lulka i Rafała Kronenbergera.
TOMASZ PIETRZYK
6 z 7
Diego i Frida
Lubicie ostre meksykańskie przyprawy? W holu kina Nowe Horyzonty dostaniecie maleńką dawkę, na zaostrzenie apetytu. Żeby go w pełni zaspokoić, trzeba wybrać się do Poznania, gdzie w Centrum Kultury Zamek pod koniec września zostanie otwarta wystawa "Frida Kahlo i Diego Riviera. Polski kontekst". Ale zanim staniemy oko w oko z tą orgią kolorów, dostajemy wybór 50 czarno-białych fotografii, dokumentujących życie obojga artystów, ich twórczy związek, a także środowiska, w jakich się obracali. Obok ich samych, na zdjęciach zobaczymy m.in. także Andre Bretona i Lwa Trockiego.
TOMASZ PIETRZYK
7 z 7
Wieczory w Arsenale
Te, jak wiadomo, kończą się bladym świtem. Bywalcy festiwalu wiedzą doskonale - każdy prędzej czy później musi tutaj trafić. Nie musimy się przejmować tym, że po pięciu seansach nie wystarcza nam już sił, żeby skakać pod sceną. Zawsze można dać się ukołysać elektronicznym beatom do drzemki w leżaku. Jest duża szansa, że przyśni nam się coś nowohoryzontowego.
Czym będzie nas kusił Arsenał do zakończenia festiwalu? We wtorek o 22 zagra tam Vitas Guerulaitis, bliski nurtowi dada punka, wykonywanego z histeryczną ekspresją. O 23.30 odezwie się Blood Sport i na pewno nie pozwoli nam zasnąć. Na oddech mamy szansę dopiero w okolicach 1 w nocy, kiedy na scenie pojawi się Xarah Dion z Kanady - jej specjalność to disco lat 80., indstrial i melodie, które łatwo wpadają w ucho. W kolejne wieczory czekają na nas m.in. Inga Copeland z Rosji, DJ LAG z RPA, wiolonczelistka i kompozytorka Resina i trójmiejsko-warszawski kwartet Enchantef Hunters. Bilety kosztują 25 zł (16 zł dla posiadaczy karnetów).
Wszystkie komentarze