Czerwiec 1929, "Schlesische Zeitung" pisze o budującej się wystawie WUWA: "Jaskrawa biel kanciastych, geometrycznych, niskich i wysokich murów. Rozrzutne zastosowanie najszerszych powierzchni szklanych w olbrzymich otworach okiennych, w ?świetlistych murach? ze szklanej cegły. Kontrast pomiędzy zielenią, drzewami a oszczędnymi, funkcjonalnymi formami nowoczesnej architektury. Wszędzie uwidacznia się dążenie do tego, aby nowymi środkami odpowiedzieć na potrzeby nowoczesnych ludzi".
Podstawową potrzebą nowoczesnych ludzi było mieszkanie. Problem miała cała Europa, ale we Wrocławiu, najbardziej przeludnionym mieście Niemiec, okazał się on wyjątkowo dotkliwy. 130 tys. wrocławian mieszkało w ciasnocie urągającej najbardziej elementarnym wymaganiom zdrowotnym. Te elementarne wymagania oznaczały wtedy osiem metrów kwadratowych powierzchni na dorosłego mieszkańca.
Rep. za : J. Urbanik, Wrocławska wystawa Werkbundu WUWA 1929, Wrocław 2002
Potrzebne były mieszkania tanie i funkcjonalne, dostępne dla masowego klienta. A także trochę inaczej zaplanowane, bo niemiecka Hausfrau stawała się kobietą pracującą i oczekiwała udogodnień w łączeniu tych dwóch ról. Ciepłej wody, centralnego ogrzewania, dobrze urządzonej kuchni, okien łatwych do umycia, placu zabaw i przedszkola na osiedlu.
Do akcji przystąpił więc Werkbund - organizacja będąca miejscem spotkań architektów, projektantów współpracujących z przemysłem i producentów. Zaproponowali zorganizowanie w Stuttgarcie Międzynarodowej Wystawy Mieszkaniowej "Współczesne Mieszkanie" ("Die Wohnung"). Zaprosili najlepszych architektów, pokazali najnowsze trendy w budownictwie mieszkaniowym, ale nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, jak budować tanio.
Dwa lata później do tej dyskusji włączył się Wrocław. I okazał się świetnie przygotowany. - W przygranicznym rejonie Niemiec, z dala od wiodących ośrodków nowoczesnej architektury, wybudowano osiedle będące eksperymentem architektonicznym i technologicznym - mówiła dr Jadwiga Urbanik z Politechniki Wrocławskiej, autorka monografii WUWY. - Pokazano zarówno domy luksusowe, jak i mieszkania przeznaczone dla rodzin o niskich dochodach. Na uwagę zasługuje dom-wspólnota Adolfa Radinga (dziś akademik Pancernik), którego mieszkańcy mieli żyć w kolektywie, oraz dom dla osób samotnych i bezdzietnych małżeństw Hansa Scharouna (dziś hotel przy ul. Kopernika). Tylko wrocławscy architekci zdecydowali się przedstawić tak kontrowersyjne propozycje. Poza tym pokazano przedszkole i miejsca pracy, a tego w Stuttgarcie nie było.
Spośród domów jednorodzinnych najbardziej wyróżniał się dom zaprojektowany przez Lauterbacha (dziś ul. Zielonego Dębu 17) o powierzchni 180 metrów kwadratowych. Po prawej stronie od wejścia znajdował się ciąg pomieszczeń gospodarczych, kuchnia i jadalnia. Ta część domu - źródło hałasu czy zapachów - oddzielona była od części mieszkalnej. Dwie sypialnie dla rodziców połączone zostały wspólną łazienką, a szerokie przejście do zadaszonego tarasu stanowiło rodzaj pokoju dziennego dla dzieci. W środku była sień i pokój dzienny, który można było połączyć z jadalnią. Ściana od ulicy wzniesiona została z ciemnych, przepuszczających światło luksferów. Na dachu zaprojektowano ogródek.
Wzorcowe osiedle miało jednak wady. Po pierwsze - zbyt wysokie ceny mieszkań. Po drugie - usterki budowlane: zawilgocenia, odpadające tynki, źle osadzone okna, pękające dachy. Mimo to WUWA odbiła się głośnym echem w Europie, pokazała aspiracje Wrocławia do bycia kulturalną metropolią i chęć zabrania głosu w wielkiej międzynarodowej dyskusji, jak zapewnić ludziom godne życie.
Wszystkie komentarze