Wystające zęby, rozświetlone oczodoły bez źrenic, widoczne włókna mięśniowe czy fragmenty kości, wykrzywiona w agresywnym grymasie twarz - oto Eddie, zwany też Eddie the Head, maskotka Iron Maiden. Zaprojektował go brytyjski grafik Derek Riggs, po raz pierwszy oficjalnie Eddie pojawił się w 1980 roku na okładce pierwszego singla zespołu zatytułowanego "Running Free". Stoi w tle, nie widać jego twarzy.
Kilka miesięcy później wyszedł z cienia i zaprezentował się fanom na okładce debiutanckiego albumu grupy. Od tego czasu towarzyszy zespołowi Eddie, w różnych postaciach, pojawiał się na prawie wszystkich okładkach albumów i singli Iron Maiden. Był na nich motocyklistą, faraonem, DJ-em, królem, kosiarzem, kosmitą, pilotem myśliwca, basistą, wokalistą, cyborgiem, pół-diabłem i angielskim żołnierzem z XIX wieku. Walczył z potworem, latał w przestworzach z miotaczem ognia, pozował z karabinem na tle grzyba atomowego, palił telewizory, dusił ludzi, przebijał trójzębem wokalistę Bruce'a Dickinsona, siedział na krześle elektrycznym, był torturowany, grał w kości, płonął, rozkopywał groby... Na plakacie promującym trwające właśnie tournee Eddie trzyma wycięte nożem własne serce. Stał się też stałym elementem koncertowej scenografii: raz jest jako plakat, kiedy indziej jako trójwymiarowa postać, ożywał, "grał" z muzykami. Jednym z pierwszych, który nakładał na siebie strój Eddiego był Rod Smallwood, menedżer grupy.
Przerażający, ale budzący ciekawość - wiele osób sięgnęło po płyty Iron Maiden, bo spodobał im się właśnie ten koleżka z okładki. Dziś to jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów graficznych heavymetalowego świata, podobnie jak samo logo zespołu.
Wszystkie komentarze