Osiedla z wielkiej płyty powstawały w całej Europie. I u nas nie było jeszcze tak źle. Nasze osiedla w porównaniu z np. niemieckimi - monotonnymi i szarymi są na pewno ciekawsze. Ograniczała nas ciężka, radziecka technologia. Nie mieliśmy takich możliwości jak dzisiejsi architekci. Takie były czasy. Chodziło o to, żeby szybko budować dużo mieszkań. Uważano, że taka architektura jest bardzo nowoczesna i dynamiczna.
ZOBACZ TEŻ: Wrocławski raper nagrał piosenkę wyborczą dla Patryka Jakiego. W klipie Warszawę udaje... Wrocław
Dziś to się nie podoba, ale trzeba pamiętać, że ta prostota miała swoje korzenie w buncie przeciwko secesji i detalowi. Ale w tamtych czasach osiedla projektowano na małe miasta. By mieszkańcy mieli dostęp do szkół, przedszkoli, żłobków, gastronomii. Często inwestycje usługowe i komunikacyjne nie nadążały za realizacją budownictwa mieszkalnego. Zieleń, drogi i parkingi powstawały z opóźnieniem.
Blokowiska, niegdyś miejsca kradzieży lusterek, kołpaków i wszystkiego, co da się wyciągnąć z wnętrz samochodów, to już nie są szare przestrzenie, na których pije się tylko piwa siedząc pod trzepakiem.
Sposobem na zwiększenie rozmiarów budownictwa mieszkaniowego było zastosowanie technologii "wielkiej płyty". W tzw. fabrykach domów powstawały gotowe betonowe elementy, z których na terenie budowy montowano bloki mieszkalne. Pierwsze wytwórnie "wielkiej płyty" we Wrocławiu powstały w 1971 r. na ul. Borowskiej i na Popowicach. Trzy lata później rozpoczął swoją działalność zakład przy ul. Strzegomskiej. W 1972 r. we Wrocławiu oddano do użytku ponad 10 tys. izb mieszkalnych, a w rekordowym 1979 r. - aż 27 tys.
Iwona Borowik, socjolożka UWr: - W dyskursie publicznym bloki były synonimem PRL-owskiej przeszłości, masowego odhumanizowanego totalnego budownictwa, biedamodernizmu, szarzyzny, złego wykonania. Zarazem uznano, że to, co nowe, postmodernistyczne, jest i będzie lepsze, ładniejsze, zrobione z dobrych materiałów.Ludzie twierdzą, że są brzydkie, ale nie umieją za bardzo powiedzieć, co konkretnie im się nie podoba. Najczęściej przeszkadza im szarość i monotonia architektoniczna tych brył.
CZYTAJ TEŻ: Psie Pole jak miasto w mieście. Ciekawa historia, świetny dom kultury, tylko ta komunikacja...
Często lokatorzy przegłosowują pomalowanie bloków w jaskrawe kolory. Wydaje im się, że kolor wystarczy, żeby poprawić znacząco estetykę. On ma swój wydźwięk psychospołeczny, ale ważny jest też dobór kolorów, dopasowanie do architektury, otoczenia. Kolorowanie musi być przemyślane, a często nie jest, czego przykładem Kozanów, Zabobrze w Jeleniej Górze czy malowanie pojedynczych bloków. Kwestia różnorodnej kolorystyki pokazuje, że ludzie tę przestrzeń naznaczają po swojemu, że chcą choć zmiany, wyróżnienia się, zindywidualizowania swojego miejsca w masowej, jednolitej, monotonnej przestrzeni, budując swoje poczucie identyfikacji z miejscem zamieszkania.
Fot. Maciej Swierczynski / AG
Iwona Borowik: - Blokowiska trzymają się mocno, są zróżnicowane społecznie i dobrze zlokalizowane w przestrzeni miasta. Kilkanaście lat temu spadła na nie olbrzymia fala krytyki, ale dziś opinie na ich temat się zmieniają. Mieszkania w nich są często tańsze i w zakupie, i w wynajmie, więc korzystają z tego studenci. W blokach pojawia się nowe pokolenie mieszkańców. Zespoły mieszkaniowe są obecnie położone w śródmieściu i dobrze skomunikowane z centrum.
Po 20 latach suburbanizacji przestały już leżeć na peryferiach. Powstały też na nich lepsze przestrzenie publiczne - place zabaw, sklepy, targowiska, urosła zieleń. Przestrzeń stała się atrakcyjniejsza. Wzrasta komfort zamieszkania w blokach, które stają się konkretną alternatywą, szczególnie dla młodych ludzi o nieustabilizowanej jeszcze sytuacji zawodowej i rodzinnej. Blokowiska są dla nich dobrym miejscem do mieszkania - czas i tak głównie spędzają na uczelni, w pracy, konsumując kulturę w centrum miasta.
Budowa blokowisk zaczęła się w latach 80-tych. Wybudowano największą część osiedla w kwartale ulica Armii Krajowej, Bardzkiej, Świeradowskiej i Borowskiej oraz z przecinającymi go wewnątrz ulicami Orzechową i Krynicką. Dawniej w północnej części osiedla rozmieszczone były ogródki działkowe poprzecinane uliczkami o takich nazwach jak: Brzoskwiniowa, Działkowa, Jabłeczna czy Orzechowa. Osiedle przewidziano dla 26 tysięcy mieszkańców.
Przy budowie mieszkań zastosowano powszechną w owych czasach technologię wielkopłytową. Był to schyłkowy okres stosowania tej technologii w Polsce. Starano się zminimalizować wrażenie monotonii blokowiska, stosując nieszablonowy układ zabudowy wzdłuż łamanych linii. Między blokami znajdują się wypełnione zielenią wnętrza urbanistyczne z dostępem do usług i zieleni.
ZOBACZ TEŻ: Na Gądowie Małym było lotnisko, teraz marzą o domu kultury [WYBORCZA NA OSIEDLACH]
Co ciekawe, wybudowaniu pierwszych obiektów realizacja części południowej osiedla została wstrzymana z powodu protestów mieszkańców istniejącej zabudowy jednorodzinnej. Nie chcieli, by wysokie budynki ograniczały im dostęp do nasłonecznienia. Budowa większości wieżowców przypadła na okres najgłębszego kryzysu gospodarczego w PRL i początek transformacji ustrojowej.
źródło: Wrocław z lotu ptaka /1992/ Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Ossolineum Wrocław - Warszawa - Kraków 1992
Na początku lat 90-tych, wzdłuż ul. Armii Krajowej planowano dobudować kilka nowych budynków - punktowców. Tego nie zrealizowano, a w miejscu jednego z nich powstał McDonalds.
Przy ul. Świeradowskiej w latach 80-tych rozpoczęto budowę pawilonu, który miał być centrum usługowym na osiedlu. Budowa zaczęła się mniej więcej w tym samym czasie, co DH Astra na Gądowie. Po wykonaniu szkieletu i ścian prace stanęły i przez kolejne 20 lat pawilon stał nieużywany i niszczał strasząc przechodzących obok mieszkańców. W 2004 roku wznowiono tam prace. Ostatecznie pod koniec 2005 roku powstał tam sklep Ferio Gaj.
fotopolska.eu
W 2002 roku między ul. Żegiestowską, Orzechową i Krynicką na byłych ogródkach działkowych powstał Park Słoneczny. Urządzono tam tor rowerowy, rampę dla deskorolkarzy, boiska do siatkówki, koszykówki i piłki nożnej. Powstał tam również plac zabaw dla psów. Na budowę kompleksu wydano prawie 2,5 mln zł.
Osiedle Gaj kiedyś uchodziło za przygnębiające ze względu na szare blokowiska. Piętnaście lat temu mieszkańcy twierdzili, że osiedle jest depresyjne. Nie byli zadowoleni, że mieszkają w blokach, które były eksperymentem lat 80. Nieraz byli świadkami nieszczęśliwych wypadków, kiedy ktoś wypadł z okna czy balkonu.
CZYTAJ TEŻ: Gdzie bije serce Szczepina. Wrocławskie osiedle z bogatą historią, które odrodziło się z gruzów
Taki był tragiczny finał festynu na Gaju w 2004 roku. Z siódmego piętra bloku przy ul. Krynickiej wypadł 21-latek. Zginął na miejscu. Wokół tej tragedii narosły plotki i insynuację. Sprawa bardzo wstrząsnęła wrocławskim osiedlem. Jedni mówili, że to było samobójstwo ("tu w blokach na Krynickiej ludzie często skaczą z okien"). Inni twierdzili, że to był nieszczęśliwy wypadek.
Wrocław z lotu ptaka /1992/ Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Ossolineum Wrocław - Warszawa - Kraków 1992
W 2011 roku wrocławski muzyk i performer L.U.C, czyli Łukasz Rostkowski, który walczy o poprawę estetyki naszych osiedli, razem z grupą PER4M zmienił szarą fasadę bloku przy ul. Świeradowskiej w minikomiks. Zwierzęta wymalowane na bloku przemówiły.
- Nasze miasta cierpią na groźną chorobę. Z niewyjaśnionych przyczyn elewacje toczy kolorowy trąd, wyprysk zielonkawy, łojotoki skośne, różowe ropnie i wągry szare. To infekcja pstrokacizny i tandety. Trzeba wykurować zakompleksione domy! Zmieńmy osiedla w galerie obrazów - nawoływał pięć lat temu L.U.C.
Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Mieszkańcy blokowisk przez lata czekali na ocieplenie ścian z wielkiej płyty, które po założeniu izolacji, są na nowo tynkowane i malowane. Każdy budynek inaczej, według gustu władz spółdzielni. Nierzadko kolory sąsiadujących bloków gryzą się ze sobą. Bywa, że obok pomalowanego w kropki stoi inny - cały w paski.
Głównymi aktorami akcji były czapla, łoś i kogut, czyli zwierzęta namalowane na elewacji budynku. Dzięki zawieszeniu przygotowanych wcześniej banerów zaczęły wypowiadać się w komiksowych dymkach. Czapla zapraszała na stronę: "pospoliteruszenie.com", łoś dopowiadał: "dziękuje za...", a kogut dodawał: "cud". Słowa układały się w hasło reklamowe strony, która ma być platformą dyskusji o chorobie polskich osiedli.
Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
O co chodziło L.U.C-owi? By kurować nasze osiedla i powiedzieć stanowcze "nie" malowaniu jak popadnie, bez koncepcji i pomysłu.
Kozanów najbardziej słynie z satelitarnych zdjęć pokazywanych w całej Polsce, kiedy to w 1997 roku miała miejsce powódź tysiąclecia. Wśród blokowisk, które zamieniły się w miejski zalew, można było w tych latach napotkać mieszkańców pływających na pontonach i łódkach.
Podczas powodzi to właśnie Kozanów stał się jednym wielkim jeziorem zalanym z dwóch stron przez Odrę i Ślęzę. Powódź dotknęła osiedle także trzynaście lat później. Mimo że jej skala była mniejsza, nie obyło się bez dramatycznych scen.
Fot. Mieczysław Michalak/ AG
Tragedia nie powinna się powtórzyć. Osiedle chroni nowy wał, który przebiega od mostu Maślickiego wzdłuż ul. Nadrzecznej, Gwareckiej, Ignuta do Połbina. Zbudowany jest z zapasem, gotowy na odparcie większej wody niż ta, która uderzyła w 1997 r.
CZYTAJ TEŻ: Opowieści z Różanej Doliny. Kiedyś peryferia Wrocławia, dziś prawie centrum [ZDJĘCIA]
Kozanów jest blokowiskiem wyjątkowym ze względu na dużą ilość terenów zielonych. Osiedle otoczone jest Parkiem Zachodnim i Lasem Pilczyckim. Wśród bloków można odpocząć na wielu skwerach i placach zabaw. Poranni i wieczorni biegacze mają na osiedlu całe kilometry przyjemnych i ciekawych tras do przemierzania.
źródło: Wrocław z lotu ptaka /1992/ Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Ossolineum Wrocław - Warszawa - Kraków 1992
Osiedle wyróżnia się również tym, że w porównaniu z innymi wrocławskimi blokowiskami nie jest tak gęsto rozbudowane. Nie trzeba martwić się, że natłok bloków przyprawi nas o utratę orientacji w terenie. Ogromne bloki pomieszane są z mniejszymi więc spacer po Kozanowie nikomu nie wyda się monotonny.
Blokowiska zaczęły się rozrastać na Kozanowie w latach 70-tych. Do tego czasu osiedle było bardzo słabo zamieszkanym rejonem miasta. Pojedyncze zabudowania rozciągały się wzdłuż ul. Sielskiej. Osiedle powstawało w dwóch etapach. Pierwszy zrealizowano w latach 1979-1986, a drugi od 1983 do 1992. Często mówi się o starym i nowym Kozanowie. Decyzja o lokalizacji blokowisk budzi kontrowersje. Wszystko dlatego, że na wielu poniemieckich planach tereny były określone jako obszar zalewowy.
ZOBACZ TEŻ: Karłowice, czyli wrocławskie miasto-ogród. Piękne, ale niedoinwestowane [ZDJĘCIA]
Ówcześni architekci bez cienia lęku zaprojektowali tam wielkie blokowisko. Różniło się od innych, które wznoszono 10 lat wcześniej. Bloki nie mają tej samej wysokości i są rozbudowane w swobodnym, niezdyscyplinowanym rozrzucie. Urozmaicenie tworzą balkony, loggie, tarasy oraz mieszczące się na parterach lokale usługowe. Wysokie budynki koegzystują z niskimi, stare z nowymi, wielorodzinne z jednorodzinnymi. Mieszkańcy jednak nie przypuszczali, że mieszkają na tykającej bombie wodnej.
Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Kolory elewacji blokowisk nie są jednolite. Ale zdaniem niektórych mieszkańców otoczenie nie przytłacza. Na jednym podwórku przy ul. Kozanowskiej można natrafić na nietypową drewnianą rzeźbę matki trzymającej niemowlę.
Na osiedlowych podwórkach jest ich więcej. Stoją na placach zabaw, co niektórych może dziwić. Innym pewnie służy za niezbędny element architektoniczny. Skąd się wzięły? O to dopytują się nawzajem blogerzy i forumowicze.
fotopolska.eu
- Wszyscy do nich przywykli. Jak byłam mała, to nie zwracałam na nie uwagi. wtapiają się w tło. Teraz mi się podobają. Chociaż kiedy przechodzę tamtędy w nocy, to trochę się ich obawiam. Nie mam pojęcia, co oznaczają. Są jak ze snu - opowiada Maja, mieszkanka Kozanowa.
Osiedle przed wojną nie były zasiedlane w swej nadodrzańskiej części. Domy budowano wzdłuż dzisiejszej Legnickiej i na południe od niej. W czasie powodzi 1997 roku niektóre budynki osiedla zostały zalane. Popowice zostały zaprojektowane u schyłku lat 60-tych. Styl osiedla był nowatorski. Wielką płytę urozmaicono w tzw. trójkątny łącznik, dzięki któremu połączono sekcje budynków.
Bloki zostały zaprojektowane w takim układzie, by ich mieszkańcy mieli dostęp do placów zabaw i przydomowej zieleni rekreacyjnej. Popowice są bardzo dobrze skomunikowane z centrum miasta. Mieszkania są dobrze nasłonecznione, bo od strony południowej budynki mają 4 piętra, a od północy 11. Jego budowa zaczęła się w 1971 roku i skończyła 8 lat później. Osiedle ma swój oryginalny wygląd.
Zbudowane bloki mają charakterystyczne balkony, które nadają elewacjom "falującą" linię. Osiedle na Popowicach było przedmiotem dumy rządzących miastem.
źródło: Wrocław Krajobraz i Architekura Wydawnictwo Arkady Warszawa 1976
Pomysł na modernizację kompleksu budynków powstał w spółdzielni mieszkaniowej o tej samej nazwie. Na kilku popowickich blokach pojawiły się czarne sylwetki żubra i bobra na blokach przy ul. Żubrzej i Bobrzej, symbol drzewa przy ul. Białowieskiej i duże czarne kropki przy ul. Popowickiej.
CZYTAJ TEŻ: Kiedyś pasły się tam krowy, dziś są wieżowce. Jak zmieniła się Różanka
Bloki zaprojektowano w kolorach jasnoszarym, ciemnoszarym i czerwonym. Wygląd budynków jednak się zmienił. Pojawiła się pomarańcz, żółć, jasna zieleń i czerwień. O to, by budynki powróciły do pierwotnego wyglądu życzyło sobie Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia i Fundacja Promocji Sztuki Transformator, a także grono wrocławian, którzy nie chcieli mieć kolejnego pstrokatego osiedla w swoim mieście.
Fot. Marta Gołębiowska
Co ciekawe w latach 1972-1975 na blokowiskowym osiedlu działało studyjne kino Studio prowadzone przez Ryszarda Mergiesa, zlikwidowane szesnaście lat temu. Wrocławianie mogli czerpać kulturę pełnymi garściami.
Formalnie jako administracyjna część Wrocławia osiedle Kosmonautów nie istnieje. Jedni mieszkańcy kwartału ulic: Lotniczej, Metalowców, Bystrzyckiej i na Ostatnim Groszu mówią, że mieszkają na Kosmosie inni, że na Gądowie. Wiadomo, że najwięcej jest tu ulic związanych z lotnictwem.
Bo dawniej znajdowało się tu lotnisko, wszak pierwsze samoloty startowały już w 1910 roku - początkowo wojskowe, a od lat 20-tych również cywilne.
źródło: Repozytorium Cyfrowe Instytutów Naukowych / fotopolska.eu
Współczesny Gądów jest jednym z najmłodszych i ciągle rozbudowywanych osiedli. Nie ma jednolitego charakteru. Powstawało w wyniku kilku różnych projektów, różnego autorstwa i realizowanych w różnych okresach, czyli od lat 60 do 70- tych. Budynki różnią się gabarytami, wysokością od czterech do szesnastu kondygnacji oraz kolorystyką, w której dominuje granat, zieleń, brąz i biel.
Zabudowa wielkiej płyty skończyła się w drugiej połowie lat 70-tych. Początkowo osiedle było przeznaczone dla 36 tys. mieszkańców. Z blokami sąsiadują rozległe tereny sportowo-rekreacyjne oraz wielki Park Zachodni i cmentarz Gminy Żydowskiej.
źródło: Wrocław z lotu ptaka /1992/ Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Ossolineum Wrocław - Warszawa - Kraków 1992 / fotopolska.eu
Trzy lata temu na budynku na skrzyżowaniu ulic Bajana i Szybowcowej można podziwiać mural obrazujący lecącą rakietę w kosmos. Powstał na zlecenie spółdzielni mieszkaniowej Piast. Zaprojektował go dolnośląski artysta Piotr Kapłański.
Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
Symboliką nawiązuje do nazwy osiedla. Malowidło powstało w ramach ocieplenia budynku i kosztowało kilkadziesiąt tys. zł.
W 2000 roku wrocławskim osiedlem wstrząsnął potężny wybuch. Ktoś podłożył bombę w małym grill-barze Petra, który znajdował się w parterowych budynkach przy ul. Małopanewskiej. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
CZYTAJ TEŻ: Zeszliśmy do krypty Wirtembergów. Od kilkuset lat spoczywają tu wybitni władcy Oleśnicy [MACIEJEWSKA]
Od wybuchu ucierpiały wszystkie sąsiadujące z Petrą sklepy i zaparkowane w pobliżu samochody. Efektem eksplozji były powybijane szyby, uszkodzone karoserie aut, zniszczone witryny i kompletnie zdemolowana mała bliskowschodnia restauracyjka.
źródło: Wrocław z lotu ptaka /1992/ Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Ossolineum Wrocław - Warszawa - Kraków 1992 / fotopolska.eu
W zimie rok później doszło do kolejnej eksplozji. Tym razem na dachu ośmiopiętrowego budynku przy Bulwarze Ikara. Porzucona przez kogoś bomba zabiła człowieka. Był to czterdziestoletni pracownik firmy zajmującej się naprawą i konserwacją zbiorczych anten telewizyjnych.
W tym dniu około godz. 12 z kolegą kończył pracę na dachu budynku. Jeden z nich zszedł na strych, kiedy usłyszał potężną eksplozję. Pracownik musiał znaleźć schowaną przez kogoś na dachu reklamówkę. Prawdopodobnie chciał sprawdzić, co jest w torbie. Bomba mogła należeć do jednego z wrocławskich gangsterów. Mieszkańcy do dziś pamiętają eksplozję, niektórzy widzieli na ulicy kawałki ciała.
Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa. Prowadzi je Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu.
Szczepin, to dawne Przedmieście Mikołajskie, które do Wrocławia zostało włączone 200 lat temu. Przez lata dzielnica miała charakter robotniczo-przemysłowy. Ale to było stylowe osiedle, z równą, rzędową zabudową, brukowanymi uliczkami i eleganckimi witrynami sklepowymi. Wyjątkowe osiedle zostało niemal całkowicie zniszczone podczas II wojnie światowej. Zdjęcia to wszystko, co po nim zostało. Zachowały się resztki osiedla Siedlung Westend przy ul. Słubickiej zaprojektowanego w latach 20. przez Theo Effenbergera.
autor nieznany / fotopolska.eu
Po wojnie aż do lat 60. spore obszary Szczepina zajmowały sterty gruzu i ruiny. W latach 60. i 70. powstało osiedle wielorodzinnych bloków 5 i 11 kondygnacyjnych z wielkiej płyty o łącznej liczbie około 23 tys. mieszkań. Budowa bloków była przemyślana. Ustawiono je w uporządkowanej formie. Budynki mają przestronne dziedzińce wypełnione rekreacyjną zielenią, co wyróżnia je spośród wielu innych, gęsto zabudowanych osiedli wielkiej płyty. Te spore miejsca dały szansę tej części Wrocławia na drugie życie.
W 1997 w trakcie powodzi tysiąclecia osiedle położone na wysokości 116 m n.p.m. zalała woda, miejscami sięgająca dwóch metrów.
Wszystkie komentarze