Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 9
Weszliśmy za kulisy
W poniedziałek, kiedy Rotunda Panoramy jest niedostępna dla zwykłej publiczności zrobiono wyjątek dla grupki miłośników sztuki najnowszej. Z okazji przygotowanej przez Muzeum Współczesne Wrocław akcji Olgi Lewickiej - artystki inspirującej się w swojej twórczości wrocławskim panoramicznym obrazem - umożliwiono kilkudziesięciu osobom zwiedzanie zwykle niedostępnych miejsc.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
2 z 9
Zobaczyliśmy zakamarki
Publiczność, która przyszła do panoramy, nie tylko wysłuchała opowieści o malowidle, oraz poświęconej mu książce artystycznej Lewickiej, ale też oprowadzona została po zakamarkach rotundy. I choć na co dzień obowiązuje tu kategoryczny zakaz robienia zdjęć, tym razem można było fotografować, a nawet filmować.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 9
Niezwykła technika
Romuald Nowak, szef Panoramy Racławickiej: - To nie tylko malarstwo historyczne, ale znak czasu. Zarówno tego, w którym ją tworzono - i nie chodzi tu jedynie o jego wydźwięk propagandowy, ale również o ówczesną siłę iluzji malarskiej.
Na przełomie wieków rzesze zgłodniałych wrażeń widzów milionami odwiedzały Panoramę, bo była obrazkową lekcją historii, ale też atrakcją wizualną, dającą wrażenie trójwymiarowości, prawdziwości nierzeczywistego obrazu. Tę magię iluzji z czasem zaczęło dostarczać publiczności kino, ale czar panoramy nie minął - do dziś porusza wyobraźnię oglądających ją osób. Tak niezwykłych efektów nie gwarantują nawet techniki komputerowe, a tu przecież wszystko zostało namalowanie ludzką ręką, wymyślone przez zdolnych artystów.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
4 z 9
Malowali po kawałku
Nad obrazem pracowali poza Janem Styką i Wojciechem Kossakiem także inni autorzy: Teodor Axentowicz, Louis Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Michał Sozański, Włodzimierz Tetmajer i Wincenty Wodzinowski. Malowali fragmenty pejzaży, scenki rodzajowe, uzbrojenie, niebo. Pracowali równocześnie - każdy na swoim kawałku 120 metrowego płótna.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
5 z 9
Zszyto 120 kawałków płótna
Od tyłu malowidła do dziś zachowała się naniesiona ołówkiem podziałka, która wyznaczała kolejne metrowe pasy lnianego podobrazia. Otaczający widza obraz został zszyty ze 120 metrowych kawałków, każdy o długości 15 metrów.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 9
Po drugiej stronie
Jednak wchodząc za konstrukcję podtrzymującą obraz, przekonać się można, że panorama wcale nie jest walcem.
- To asymetryczna hiperboloida - tłumaczył Romuald Kaczmarek. - Płótno pokryte warstwami farby waży ponad trzy tony i pod wpływem tego ciężaru uległo wybrzuszeniu. Był to początkowo problem dla konserwatorów, którzy stwierdzili, że do równego zszycia wszystkich pasów brakuje im kilkudziesięciu centymetrów materii. Ale namalowane przedstawienia idealnie do siebie pasowały, więc zawieszono płótno na wybudowanej w 1967 roku konstrukcji.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
7 z 9
Naszpikowana czujnikami
Na publiczności wielkie wrażenie robi sztafaż, który urealnia przedstawienie. Wszystkie rekwizyty, narzędzia, drzewka i trawy umieszczone są w specjalnej masie na bazie betonu, która naszpikowana jest czujnikami przeciwpożarowymi.
- To relikty sprzed lat, nie usuwamy ich, bo nie są widoczne z platformy widokowej - tłumaczy dyrektor Nowak. - Prawdziwe zabezpieczenie zainstalowane jest po drugiej stronie płótna. To sieć czujników rejestrujących co trzy sekundy każdą zmianę temperatury. System został zapożyczony z NASA i siatką kabli oplata całe wielkie płótno.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 9
Płótno zwija się na rolki
Osoby, które w poniedziałek odwiedziły Panoramę mogły stwierdzić, że wielkie rolki, na które w momencie zagrożenia można zwinąć malowidło, obsługuje się właściwie jednym palcem - pracują tak lekko i sprawnie - przeszkolona ekipa może zabezpieczyć całe płótno w niecałą dobę. Na wszelki wypadek wciąż w pogotowiu jest sprawny schron w sercu rotundy, w którym można panoramę w razie ataku atomowego.

Fot. Sławomir Pawłowski / Agencja Wyborcza.pl
9 z 9
Panorama z samej góry
Śmiałkowie, którzy nie cierpią na lęk wysokości, mogli nawet zobaczyć jak Panorama Racławicka wygląda z samej góry, z niewidocznej rampy umieszczonej za malowidłem, tuż przy betonowej ścianie rotundy. Spojrzenie w dół z wysokości niemal 20 metrów mogło przysporzyć prawdziwego zawrotu głowy.

Wszystkie komentarze