Szkoły zamykano, węgla zaczynało już brakować, a słupek rtęci wciąż leciał w dół. Na potęgę szabrowano wszystko, co drewniane. Wyrąbywano nawet belki stropowe z wyższych pięter kamienic. Wiatr wiał tak mocno, że latały krowy i dachy. Obecne zimy - z kilkoma stopniami poniżej zera - to nic w porównani z tymi dawnymi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.