Widziałam dwoje uchodźców wsadzanych do radiowozu Straży Granicznej w Narewce na Podlasiu. Kobieta strasznie płakała - opowiada nam wrocławianka, która przygląda się, co dzieje się na polsko-białoruskim pograniczu blisko strefy stanu wyjątkowego. - W pogranicznych lasach są setki ludzi, wielu na skraju wyczerpania fizycznego, tak wyziębionych, że nie mają już siły iść.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.