- Celujemy w okres wyborczy, żeby wymusić na rządzących lepszą realizację porozumienia z lutego 2018 r. - mówi lek. Jan Czarnecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu klauzulę opt-out wypowiedziało 120 rezydentów i 140 specjalistów, czyli prawie wszyscy zatrudnieni. Dyrekcja wydała zarządzenie, że w razie problemów z grafikiem, mogą być wstrzymane urlopy i wyjazdy na szkolenia.
120 rezydentów pracujących w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego wypowiedziało klauzule opt-out. Dołączyło do nich także 140 specjalistów.
W gazecie Dolnośląskiej Izby Lekarskiej "Medium" z lipca 2007 roku możemy przeczytać stanowisko Naczelnej Izby Lekarskiej, pod którym podpisał się jej ówczesny prezes, a obecny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Dziękował on lekarzom za protesty, a do rządzących apelował o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia.
Na Dolnym Śląsku klauzulę opt-out, która pozwala pracować ponad 48h w tygodniu, wypowiedziało już 539 rezydentów i lekarzy specjalistów. Najwięcej medyków (także w skali kraju) zdecydowało się na to w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.
"Jeden medyk-jeden etat" to kolejna forma protestu środowiska medycznego. Lekarze masowo wypowiadają tzw. klauzulę opt-out, która umożliwia pracę powyżej 48 godzin w tygodniu i rezygnują z dodatkowych etatów. W szpitalach już brakuje medyków na dyżury, a największe problemy dopiero się zaczną.
10 dni potrwał protest głodowy w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Środowisko medyczne w poniedziałek o godz. 11 ogłosiło koniec głodówki i zapowiedziało kolejne działania.
"Dziękuję, że odważyliście się na to, czego nie zrobiliśmy my - starzy lekarze" - takie słowa do głodujących we wrocławskim Uniwersyteckim Szpitalu Medycznym napisał jeden z medyków.
Sześć osób głoduje w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej. Z tych, którzy rozpoczęli protest w sobotę, została już tylko jedna osoba.
Studenci medycyny, lekarze rezydenci i pracownicy medyczni, a także zaniepokojeni sytuacją pacjenci szli w marszu z pl. Dominikańskiego na Rynek. Główne postulaty to zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 PKB, rozwiązanie problemu kolejek i niedoboru kadry medycznej.
Do Rady Miejskiej Wrocławia wpłynęła petycja, by podjęto uchwałę w sprawie poparcia protestu lekarzy rezydentów.
Premier Beata Szydło zapowiedziała, że spotka się z głodującymi rezydentami, kiedy ci zakończą protest. - To próba uciszenia nas, a nie rozwiązania problemów - odpowiadają lekarze.
Siedem osób we Wrocławiu od czterech dni prowadzi w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu protest głodowy. W środę będzie można ich wesprzeć, biorąc udział w marszu w centrum miasta.
Od soboty siedem osób prowadzi głodówkę w szpitalu przy ul. Borowskiej. Wrocław jest siódmym miastem w Polsce, które dołączyło do protestu w sprawie zwiększenia wydatków na opiekę zdrowotną.
Od soboty w szpitalu przy ulicy Borowskiej głodować będą nie tylko lekarze rezydenci. W niedzielę i poniedziałek dołączą do nich kolejne osoby.
Protest lekarzy rezydentów. Wrocławscy medycy zebrali się na Rynku, by zamanifestować swoje poparcie dla tych głodujących w warszawskim szpitalu i jeszcze raz przypomnieć, o co walczą.
"Sprzeciwiamy się przedmiotowemu traktowaniu zwierząt w cyrkach i podobnych miejscach, gdzie zwierzęta są wykorzystywane dla potrzeb ludzkiej rozrywki" - apelują aktywiści z grupy lokalnej Fundacji Viva! Wrocław.
- Postulaty lekarzy rezydentów są lekceważone i sprowadzane tylko do podwyżek płac - mówi Krzysztof Kowalski, student III roku Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Młodzi lekarze domagają się m.in. podwyżek pensji. - Nie może tak być, że ponosząc ogromną odpowiedzialność, zarabiamy tyle co kasjer w supermarkecie - mówi rezydent Marcin Lewicki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.