Do czasu tej operacji lekarze uważali, że jeśli ktoś urodził się bez ręki, to musi bez niej żyć.
? Wada wrodzona była przeciwwskazaniem do transplantacji. Obawiano się, że pacjent nie odniesie z tytułu operacji żadnych korzyści, bo nie będzie mógł poruszać przeszczepioną ręką. Tymczasem nasz pacjent już zgina i prostuje palce.
To dlaczego tak uważano?
? Człowiek, który urodził się bez ręki, nie ma odpowiedniej reprezentacji korowej w mózgu. W polu, które odpowiada za poruszanie kończynami górnymi, jest pusto, co potwierdzają badania rezonansem czynnościowym.
Podobny proces zachodzi po pewnym czasie u osób po amputacji. Jeśli zamiast dłoni zaczynają używać stóp, pole kończyn górnych zajmowane jest przez rozszerzające się ośrodki odpowiadające za stopy. Lekarze bali się więc, że nowa ręka stanie się jedynie żywą protezą. Będzie ciepła, przeszczep się przyjmie, ale w mózgu zabraknie odpowiedniego oprogramowania, czyli ośrodka decyzyjnego, który pozwoli pacjentowi nią sterować.
Co jeszcze było trudne?
? Dopasowanie zdrowej anatomicznie kończyny dawcy i nieforemnego kikuta biorcy. Pewne struktury się w nim nie rozwinęły, inne rozwinęły się tylko częściowo lub patologicznie. Normalnie ? upraszczając ? szyje się białe do białego, a czerwone do czerwonego. Tym razem trzeba było kombinować: coś było wyżej, coś nie pasowało, bo było za krótkie, za słabe, za małe. Operacja była jak składanie puzzli, tylko bez obrazka na pudełku i z brakującymi elementami. Przewidując to, pobraliśmy kończynę od biorcy ze znacznym zapasem tkanek, bo lepiej jest mieć ich nadmiar niż za mało. Wszystko sprawdzaliśmy dziesiątki razy, do znudzenia. Także to, czy nie pomyliliśmy rąk przy pobraniu od dawcy.
Do czasu tej operacji lekarze uważali, że jeśli ktoś urodził się bez ręki, to musi bez niej żyć.
- Wada wrodzona była przeciwwskazaniem do transplantacji. Obawiano się, że pacjent nie odniesie z tytułu operacji żadnych korzyści, bo nie będzie mógł poruszać przeszczepioną ręką. Tymczasem nasz pacjent już zgina i prostuje palce.
To dlaczego tak uważano?
- Człowiek, który urodził się bez ręki, nie ma odpowiedniej reprezentacji korowej w mózgu. W polu, które odpowiada za poruszanie kończynami górnymi, jest pusto, co potwierdzają badania rezonansem czynnościowym. Podobny proces zachodzi po pewnym czasie u osób po amputacji. Jeśli zamiast dłoni zaczynają używać stóp, pole kończyn górnych zajmowane jest przez rozszerzające się ośrodki odpowiadające za stopy. Lekarze bali się więc, że nowa ręka stanie się jedynie żywą protezą. Będzie ciepła, przeszczep się przyjmie, ale w mózgu zabraknie odpowiedniego oprogramowania, czyli ośrodka decyzyjnego, który pozwoli pacjentowi nią sterować.
Co jeszcze było trudne?
- Dopasowanie zdrowej anatomicznie kończyny dawcy i nieforemnego kikuta biorcy. Pewne struktury się w nim nie rozwinęły, inne rozwinęły się tylko częściowo lub patologicznie. Normalnie ? upraszczając ? szyje się białe do białego, a czerwone do czerwonego. Tym razem trzeba było kombinować: coś było wyżej, coś nie pasowało, bo było za krótkie, za słabe, za małe. Operacja była jak składanie puzzli, tylko bez obrazka na pudełku i z brakującymi elementami. Przewidując to, pobraliśmy kończynę od biorcy ze znacznym zapasem tkanek, bo lepiej jest mieć ich nadmiar niż za mało. Wszystko sprawdzaliśmy dziesiątki razy, do znudzenia. Także to, czy nie pomyliliśmy rąk przy pobraniu od dawcy.
Przeczytajcie cały wywiad z doktorem Domanasiewiczem
MICHAL, GROCHOLSKI
Wszystkie komentarze