Osiedla bez murów
- Jednym z pomysłów na urbanistyczne rozwiązanie były wystawy mieszkaniowe, takie jak wrocławska WUWA - tłumaczy dr Mironowicz. - Można powiedzieć, że idee, które leżały u podstaw osiedli sprzed 100 lat, sprawdziły się doskonale i warto je powielać. Za inne modelowe przykłady uważam Sępolno i Grabiszynek. Po pierwsze dlatego, że są to przestrzenie otwarte. Wtedy nikt nie myślał o grodzeniu osiedli, a ich przestrzeń traktowano jako własność wspólną. Po drugie te osiedla miały i wciąż mają część wspólną, miejsce, do którego każdy może wejść. To świetna propozycja dla sąsiadów, którzy chcą porozmawiać na wolnym powietrzu, a także dla dzieci. Inną sprawą jest mieszana zabudowa. Nie da się jednoznacznie powiedzieć, że np. na Grabiszynku dominuje budownictwo jedno albo wielorodzinne. Ostatnia sprawa to coś, co nazywam surowym funkcjonalizmem. Budynki na tych osiedlach nie są bogato zdobione. To taki oszczędny, sensowny funkcjonalizm. Właśnie to uważam za esencjonalnie wrocławskie. Mamy piękne kamienice, ale pod tym względem przebija nas Wiedeń czy Berlin. A budynki na Grabiszynku czy Sępolnie to wizytówka i znak rozpoznawczy Wrocławia.
Jako inny znak firmowy Wrocławia dr Izabela Mironowicz wymienia także otwartość i dbałość o elementy publiczne.
- Nie jest tak, że stawiamy duży płot, a przy płocie stróża ze strzelbą - opowiada. - Jako kontrprzykład zawsze podaję jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszkańcy wysokim płotem sami sobie zgotowali Alcatraz. Wydaje mi się, że to źle wpływa na świadomość i jest złudnym poczuciem luksusu. Myślę jednak, że postawy społeczne będą się zmieniać. Jeszcze tylko przez kilka lat ludzie będą potrzebować izolacji, a potem zdadzą sobie sprawę, że to do niczego nie prowadzi. Z jednej strony funkcjonalność, z drugiej otwarcie na świat. Te cechy uważam za kwintesencję stylu wrocławskiego. Jeżeli chodzi o funkcjonalność, uważam to za solidną oszczędność w najlepszym tego słowa znaczeniu. Oszczędność to nie znaczy tandeta. Chodzi raczej o to, żeby elegancja opierała się na prostocie, a nie na wybujałych formach.
Urbanistka dodaje, że jedną z cech modelowych wrocławskich osiedli jest gęstość zabudowy. W ten sposób zyskują więcej przestrzeni na część wspólną.
Na zdjęciach: Przedwojenna zabudowa Sępolna (zdjęcie współczesne) i osiedla Grabiszyn (fot. z ''Leksykonu architektury Wrocławia'')
Wszystkie komentarze