Przedsiębiorca, startupowiec, promotor koncertowy, didżej, bloger, dziennikarz, autor książek, miłośnik muzyki czarnej muzyki. Założył pierwszy w Polsce blog muzyczny (dobry.numer, 2001) i przez wiele lat współpracował z MTV, przez 17 lat był polskim promotorem czeskiego festiwalu Hip Hop Kemp w Hradec Králové. Jest pomysłodawcą i redaktorem leksykonu muzyki hip-hop "Beaty, rymy, życie" (2005), który napisał z Andrzejem Całą. Kontynuacją jest książka "Dusza, rytm, ciało. Leksykon muzyki r&b i soul" (2008), którą napisał z Andrzejem Całą i Hirkiem Wroną/
- Obecnie całe moje życie zawodowe wypełnia startup Optimatik, w którym wspólnie z Jerzym Lipińskim i zespołem rozwijamy system do optymalizacji prac wózków widłowych i robotów w nowoczesnych fabrykach i magazynach - mówi.
Praktyk branży automotive z wieloletnim doświadczeniem menedżerskim w zarządzaniu przedsiębiorstwami przemysłowymi. Absolwent Wydziału Inżynierii Środowiska na Politechnice Wrocławskie, studiów MBA w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu i program Managment w ICAN Institiute. Dyrektor zarządzający hiszpańskiej firmy produkcyjnej Industrias Alegre S.A., która jest międzynarodowym dostawcą części z tworzyw sztucznych dla sektora samochodowego. Pełnił funkcje kierownicze w Gefco4PL/GM i Pearl Stream S.A.
Osoba, która nominowała go do 30 Kreatywnych Wrocławia, napisała: "jest nietuzinkowy i wielowymiarowy w swych działaniach. Mocno społecznie zaangażowany, dla którego niesienie pomocy innym jest czymś naturalnym i wewnętrznie oczywistym. Pełny empatii i wrażliwości, co w świecie szeroko rozumianego biznesu nie jest jednak normą".
Propagator kojarzenia lokalnego biznesu z dużymi koncernami, inicjator spotkań przedstawicieli dużego przemysłu z okolic Wrocławia, wykładowca akademicki. Wierzy, że prawdziwi liderzy uratują świat, dlatego stara się zostać jednym z nich.
Ekspert z zakresu pojazdów autonomicznych, elektromobilności, inżynier konstruktor. Twórca firm Orchid smart technologies, Wolne Meble i Wolne Domki. Przez ponad 10 lat na Politechnice Wrocławskiej i w wielu przedsiębiorstwach projektował i budował innowacyjne urządzenia i pojazdy. Jest współautorem i liderem projektu pierwszego polskiego pojazdu autonomicznego oraz inicjatorem i współtwórcą serii 10 prototypów motocykli elektrycznych z Wrocławia.
Obecnie działa w baraży projektowania inżynierskiego oraz prowadzi firmę produkującą designerskie meble i mikrodomki. - Naszą ideą przewodnią jest wolność w ujęciu filozoficznym - opowiada Zbigniew Żelazny. - Chodzi tu zarówno o wolność osobistą, wolność w podejmowaniu wyborów, jak i wolność finansową.
Napisał książkę "Jak zbudować dom do 35 m?". Ne tylko udziela w niej praktycznych rad, jak za stosunkowo niewielkie pieniądze samodzielnie postawić przytulne lokum, ale także jak dzięki temu uniknąć wielu zobowiązań, które mogą sprawić, że człowiek nie czuje się wolny.
Współzałożycielka firmy Majestic Boards zajmującej się produkcją elektrycznych longboardów. Tę markę założyła z przyjacielem jeszcze podczas studiów na wrocławskiej AWF. Z czasem stworzyli autorską elektryczną deskę. - Nasze e-longboardy tworzymy w połączeniu technologii z handmadem - mówi Dutko. - Każda deska przechodzi przez nasze ręce, abyśmy mogli zadbać o każdy szczegół. Nie są one produkowane seryjne, dzięki czemu są unikalne i wyjątkowe, a na tym nam szczególnie zależało.
W przyszłości planuje rozwój formy, również na rynkach zagranicznych, w tym w Stanach Zjednoczonych. Chce też wspierać inne startupy w ich rozwoju oraz angażować się w różnego rodzaju innowacyjne projekty, które miałyby pozytywny wpływ na jakość naszego życia.
Urodziła się w Wałbrzychu, ale to we Wrocławiu przy ul. Grabiszyńskiej od czterech lat prowadzi sklep Bez Pudła. To pierwszy w naszym mieście sklep typu zero waste i jeden z pierwszych w Polsce.
Ekologią i ideą zero waste zaczęła interesować się tuż po studiach. Zrezygnowała z pracy w korporacji i zaczęła myśleć o otwarciu ekologicznego biznesu. - Pomyślałam, że skoro ja mam potrzebę dostępu do takich rozwiązań, to z pewnością jest więcej takich osób - mówi Kamila Małolepsza.
W sklepie ożna kupić m.in. produkty spożywcze na wagę, ale także środki czystości bez opakowań lub w opakowaniach szklanych i akcesoria, które pozwalają wyeliminować plastik z codziennego życia. - Bez Pudła to nie tylko sklep, to także mój sposób na promocję ekologicznego stylu życia. Inspiracja dla tych, którzy chcą, choć do końca nie wiedzą jak, żyć i być bardziej eko.
Manufaktura czekolady Olsi to mała, rodzinna firma prowadzona przez pochodzących z Białorusi Olgę i Dmitriy'ego. Zostawili swoje życie w Mińsku, gdzie prowadzili dobrze prosperujący zakład produkujący czekoladę. Zaczęli w 2017 roku i po trzech latach mieli 150 punktów w całym kraju. - Na Białorusi z powodu pandemii koronawirusa wszystko stanęło. Zostaliśmy z towarem. Do tego doszły wydarzenia polityczne, fala antyrządowych protestów i ostra reakcja władz. Wielu znajomych spotkały represje. Stwierdziliśmy, że już dalej nie chcemy żyć w takich warunkach - mówi Olga Sikorskaya.
Przeprowadzili się do Wrocławia, gdzie przy ul. Traugutta 144 stworzyli firmę i robią czekoladę. Dmitriy prawnik z wykształcenia, precyzyjnie dobiera składniki, wymyśla smaki. Robią pralinki, zefir-piankę i owoce w czekoladzie,czekoladki z migdałami, orzechami laskowymi, malinami, porzeczkami, mango lub rozmarynem.
- Zależy nam, by wrocławianie wiedzieli, że robimy najlepszą czekoladę. A za 10 lat chcemy, by nasze czekolady znane były w całej Polsce.
Kierownik Katedry Biogospodarki Stosowanej oraz lider Wiodącego Zespołu Badawczego Waste and Biomass Valorization Group na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, któryd ponad 20 lat zawodowo zajmuje się gospodarką odpadami i ich zagospodarowaniem. Prowadzi liczne badania i wdraża technologie, polegające mi.in. na przetwarzaniu odpadów komunalnych w paliwa stałe i gazowe.
Zainicjował nowatorską koncepcję podejścia do gospodarki odpadami - Waste to Carbon. Polega ona na przemianie odpadów organicznych w materiały węglowe, które mogą być wykorzystane w energetyce i w innych gałęziach przemysłu. Opracował też technologie do wytwarzania biogazu z odpadów komunalnych. Wszystko po to, by z rzeczy już nieużytecznych tworzyć produkty, mające dla gospodarki duże znaczenie.
- Wiem, że w temacie gospodarki odpadami zawsze będzie coś do zrobienia. Z biegiem lat pojawiają się bowiem nowe wyzwania i wymogi środowiskowe, które trzeba realizować - mówi prof. Białowiec. - Wiele moich publikacji jest przygotowanych we współpracy ze studentami. W swojej pracy starałem się zawsze zaszczepiać młodym naukowcom umiejętność łączenia teorii z praktyką. Zachęcałem i cały czas zachęcam do nauki, wyjazdów i podejmowania nowych wyzwań.
Informatyk od początku studiów związany z Politechniką Wrocławską, który opracował klawiaturę biometryczną, potrafiącą rozpoznać swojego właściciela.Adiunkt dr inż. Wojciech Wodo od dawna również przygląda się bardzo szeroko skomplikowanym zagadnieniom cyberprzestrzeni.
- Tak jak umiejętność jazdy samochodem czy obsługi telefonu komórkowego stała się standardem w naszej rzeczywistości, podobnie dzieje się z wykorzystaniem usług cyfrowych, tj. robienia zakupów w sieci, zawierania umów na odległość, zlecenia transakcji bankowych czy podpisu elektronicznego - zauważa. - Powinniśmy jednak mieć odpowiednie kompetencje, by wykonywać te czynności bezpiecznie dla nas samych, naszych pieniędzy i naszych danych.
W okresie studiów działał w samorządzie i organizacjach studenckich, zdecydował się na studia doktoranckie w obszarze bezpieczeństwa komputerowego i kryptografii. Za największe osiągnięcie, mające wpływ na jego rozwój uznaje dostanie się do prestiżowego programu MNiSW Top 500 Innovators dającego możliwość odbycia intensywnego stażu na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i w Dolinie Krzemowej.
Student V roku Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego, laureat Studenckiego Nobla w kategorii "medycyna i farmacja" i stypendysta Ministra Nauki i Edukacji. Lider Studenckiego Koła Naukowego Biologii Komórki Nowotworowej. 23-latek czas dzieli między wykłady i ćwiczenia w ramach studiów lekarskich, a prace w laboratoriach na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Medycznego.
Wskaźnikiem jakości badań prowadzonych przez Wojciecha Szlasę jest tzw. Impact Factor - ogólnoświatowy system punktacji za publikacje naukowe. IF wrocławianina wynosi ponad 70, co jest osiągnięciem wymarzonym nawet dla ludzi z doktoratem. W kole naukowym kierowanym przez niego realizowane są badania z zakresu terapii przeciwnowotworowych. On sam prowadzi analizy, dotyczące m.in. czerniaka, raka piersi i raka prostaty.
- Zajmujemy się elektroporacją i elektrochemioterapią. Ten proces polega na wprowadzaniu leku do komórki nowotworowej przez tworzenie porów w błonach komórkowych. To pozwala na efektywniejsze wprowadzenie leku do komórki, zwiększenie jego cytotoksyczności, a tym samym i skuteczności - wyjaśnia naukowiec.
- Koncentrujemy nasze badania w stronę tego, co jest najciekawsze w onkologii, tzn. immunologii nowotworu. Staramy się za pomocą elektroporacji zwiększać ekspresję specyficznych nowotworowo antygentów na błonach komórkowych, przez co można zwiększyć efektowność immunoterapii, która by atakowała wspomniane nowotwory.
Badacz historii i literatury żydowskiej, twórca i kierownik Katedry Judaistyki im. Tadeusza Taubego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz autor monumentalnego opracowania "Chasydyzm. Atlas historyczny", które zostało wyróżnione wieloma prestiżowymi nagrodami. Zajmuje się historią społeczną wschodnioeuropejskich Żydów w XVIII-XX wieku, szczególnie historią chasydyzmu i żydowskich prądów modernizacyjnych. W obrębie zainteresowań naukowych jest także hebrajska epigrafika i żydowska sztuka sepulkralna oraz lokalna historia Żydów na Śląsku.
"Chasydyzm. Atlas historyczny" został w 2018 roku wyróżniony National Jewish Book Award, najważniejszą na świecie nagrodą dotyczącą wydawnictw judaistycznych, a w Polsce m.in. specjalną Nagrodą Historyczną Tygodnika "Polityka". Kolejne tomy ukazały się nakładem prestiżowych wydawnictw uniwersytetów Princeton, Oxford i Rutgers, w Polsce cykl opublikowało wydawnictwo Austeria. - Te książki zmieniają sposób pisania i myślenia o chasydyzmie, mają istotny wpływ na obszar badawczy, którym się zajmuję - mówi prof. Marcin Wodziński.
Uczony angażuje się w działania popularyzujące wiedzę o historii Żydów w Polsce. Przez 15 lat współpracował z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Był m.in. jego głównym historykiem, czyli osobą odpowiedzialną za tworzenie narracji historycznej wystawy głównej.
Specjalistką psychiatrii dzieci i młodzieży. Na co dzień pracuje w kilku miejscach, gdzie zajmuje się poradnictwem psychiatrycznym u dzieci z chorobami neurorozwojowymi oraz rzadkimi. W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Jaszkotlu pod opieką ma grupę dzieci zarówno z niepełnosprawnością intelektualną, płodowym zespołem alkoholowym, jak i chorobami rzadkimi o podłożu genetycznym. Współpracuje również z wrocławskim Centrum Chorób Rzadkich przy ul. Horbaczewskiego 24.
Pracę doktorską obroniła w 2020 roku. Pięć lat wcześniej była w Izraelu na stażu naukowym w jednym z większych szpitali psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży. Każdego miesiąca przyjmuje około 200 pacjentów.
- Tematyka chorób rzadkich jest stosunkowo nowa i nierzadko brakuje wydeptanych ścieżek, którymi można pójść - podkreśla dr Krefft. Prowadzi badania m.in. nad pacjentami z delecją 22q11.2. W genetyce oznacza to utratę fragmentu chromosomu, który może prowadzić do wystąpienia zespołu wad wrodzonych.
W 2015 roku uzyskała grant Narodowego Centrum Nauki dla młodych naukowców, który umożliwił realizację badania porównującego profil immunologiczno-zapalny oraz metaboliczny dwóch grup dzieci z zespołami genetycznymi predysponującymi do zaburzeń psychotycznych. Wyniki opublikowano w wysoko cytowanych czasopismach o tematyce neuropsychiatrycznej oraz z zakresu psychiatrii dzieci i młodzieży.
Uznana na świecie badaczka ludzkiego węchu. Od sześciu lat współpracuje naukowo z Kliniką Leczenia Węchu i Smaku w Dreźnie, kształci i zaraża pasją naukową studentów i uczniów. - Węch potrafi wiele powiedzieć o ludziach, z którymi się stykamy, o ich płci czy wieku. Zapach może nas skierować w stronę osób, które nas bardziej pociągają. Do pewnego stopnia mówi też o cechach psychologicznych innych ludzi. Zakończenia nerwowe układu węchowego to najlepsze drzwi do mózgu, gdyż mają najbardziej bezpośredni dostęp do niego.
Jej praca może m.in. pomóc pacjentom, którzy przeszli COVID-19 i po chorobie utracili lub mają upośledzony węch. - U wielu osób wraca on spontanicznie, ale w niektórych przypadkach można go stracić na dobre. Takiej osobie trzeba pomóc, więc pracujemy nad metodą treningu węchowego. Regularna stymulacja neuronów węchowych każdego dnia przynosi poprawę, ale żeby stała się wyraźnie zauważalna, potrzeba około trzech miesięcy - mówi dr Oleszkiewicz, która chce badać skuteczność treningu węchowego u dzieci, dorosłych oraz seniorów.
Marzy o otwarciu w stolicy Dolnego Śląska interdyscyplinarnego centrum badawczego nad węchem z prawdziwego zdarzenia - nowoczesnego laboratorium z lekarzami, psychologami, neuronaukowcami, inżynierami.
Pracownik badawczo-dydaktyczny w Instytucie Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym. Specjalizuje się w inżynierii wodnej i sanitarnej, prowadzi badania dotyczące zrównoważonej gospodarki wodami opadowymi i roztopowymi w miastach. Bada efektywność funkcjonowania rozwiązań tzw. zielono-niebieskiej infrastruktury, głównie dachów zielonych i ogrodów deszczowych. Większość badań prowadzi we Wrocławiu.
Prowadzi analizy w kierunku sprawdzenia, czy rozwiązania do lokalnego zagospodarowania wód opadowych są w stanie odciążyć systemy kanalizacyjne, czyli tradycyjną podziemną infrastrukturę techniczną, znacznie przeciążoną w trakcie większych opadów. - Pod lupę biorę w badaniach podziemne systemy retencyjno-rozsączające, a także systemy do bioretencji, tj. zielone dachy oraz ogrody deszczowe, badając ich efektywność hydrauliczną i możliwości poprawy jakości spływów.
Opracowała wraz z grupą naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego zestaw rozwiązań rekomendowanych w lokalnym gospodarowaniu wodami opadowymi, pochodzącymi z nawierzchni pasów drogowych oraz z pozostałych terenów zabudowanych, w tym w budownictwie jednorodzinnym i wielorodzinnym, obiektach usługowych, sportowych itp.
Prof. Ewa Burszta-Adamiak często bierze udział w inicjatywach prospołecznych i w spotkaniach w grupie merytorycznej Dachy Zielone.
Jest wśród nich nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, informatyk, przedsiębiorca, bankowiec, pielęgniarka i pracownik korporacji. Łączy ich marzenie, aby zmienić Szczepin w osiedle, które tętni życiem, gdzie dużo się dzieje i wspaniale się żyje. Do najważniejszych wydarzeń, organizowanych przez stowarzyszenie, należą odbywający się tu od czterech lat "Pchli Targ w sercu Szczepina" oraz coroczne "Parki ESK".
Stowarzyszenie powstało dwa lata temu. - Zaczęło się od placu zabaw, który w 2016 roku chcieliśmy zrobić w ramach WBO - opowiada Joanna Klima. - Projekt się nie udał, ale zjednoczył wiele osób, które postanowiły współpracować dla dobra mieszkańców.
Organizując grę miejską i spacery architektoniczne po Szczepinie, przybliżają mieszkańcom powojenny modernizm oraz postaci jego architektów - Marię i Witolda Molickich. Organizują koncerty, przedstawienia teatralne czy animacje dla dzieci. Każdy też może zaproponować własne wydarzenie lub bezpłatnie wziąć udział w zaplanowanych atrakcjach. Stworzyli warsztaty kulinarne, na podstawie których powstała "Szczepińska książka kucharska". - Jesteśmy organizacją, która działa głównie plenerowo - mówi Anna Kurachowska. - Marzy nam się centrum aktywności lokalnej.
- Fundacja "Za Wolność Waszą i Naszą" od 2009 roku pomaga m.in. represjonowanym Białorusinom i krzewi białoruską, ukraińską i rosyjską kulturę wśród mieszkańców Wrocławia i Dolnego Śląska - opowiada Mikołaj Iwanow, założyciel fundacji, która wspiera m.in. Białorusinów w walce z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Jednocześnie działa na rzecz demokracji na Ukrainie i w Rosji.
Iwanow pochodzi z Brześcia, a do Wrocławia przyjechał 40 lat temu. Tatiana, żona Mikołaja, do Wrocławia przyjechała 15 lat temu w ramach programu stypendialnego im. Lane'a Kirklanda. Jest doktorantką na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie pisze prace o białorusko-chińskiej współpracy.
- Po sfałszowanych wyborach imigranci trafili do Wrocławia, gdzie aktywiści naszej fundacji zainicjowali szereg projektów, okazujących solidarność z narodem białoruskim. Zorganizowaliśmy m.in. projekt Infopunkt Białorusini Wrocławia, w ramach którego powstał cykl spotkań informacyjnych, integracyjnych i edukacyjnych, pozwalający imigrantom zapoznać się ze szczegółami życia we Wrocławiu, ułatwia im adaptację i integrację w nowym środowisku. W projekcie biorą udział NGO Wrocławia, instytucje państwowe oraz mieszkańcy. Od ponad 10 lat organizujemy Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej. Aktorzy, poeci, muzycy, którzy nie mają możliwości występować w swoim kraju i czytać wierszy o wolności, robią to we Wrocławiu.
Wyszukuje miejsca, gdzie można się natknąć na porzucone poniemieckie płyty nagrobne, jak np. park Skowroni czy park Zachodni. - Powinniśmy je ocalić. To będzie wyraz szacunku dla mieszkańców miasta, w którym my teraz żyjemy, i sposób na przywrócenie pamięci o nich - przekonuje. - Zaczęło się od tego, że chciałem się dowiedzieć, kto żył w budynku przy ulicy Ślężnej, w którym ja mieszkam. Nawiązałem kontakt z szefem towarzystwa genealogicznego, który udzielił mi kilku fachowych wskazówek.
40-latek ma doktorat z polonistyki, pracuje w organizacji pozarządowej. Ponad rok temu zainicjował akcję "Spod ziemi patrzy Breslau". Przygotowuje mapę miejsc we Wrocławiu, w których można napotkać porzucone tablice nagrobkowe sprzed II wojny.
Rekonstrukcje losów dawnych mieszkańców Wrocławia zaczyna od ich płyty nagrobnej, wymienionych stanowisk, tytułów, nazwisk rodowych. Analizuje księgi adresowe, książki podatkowe, księgi parafialne i cmentarne, wynajduje artykuły, zdjęcia, dokumenty.
Foodsharing Wrocław to organizacja tworząca jadłodzielnie ( lodówki, w których można zostawić przydatne do spożycia produkty albo poczęstować się podarunkami od innych), ratująca jedzenie oraz zwracająca uwagę na problem marnowania żywności. "Działamy z pasji, jako wolontariusze, po godzinach pracy czy szkoły" - mówią o sobie.
Obecnie Foodsharing Wrocław tworzy około 25 osób. Mają także 12 partnerów, którzy udostępniają miejsca i dostarczają prąd do jadłodzielni oraz utrzymują je w czystości. Dodatkowo wspierają ich przedstawiciele branży gastronomicznej.
Pierwsza jadłodzielnia stanęła w dziś już nieistniejącym domu studenckim Arka. W lutym 2018 roku, z inicjatywy Hart Hostel powstała Wspólna Lodówka Nadodrze, mieszcząca się przy ul. Rydygiera. Obecnie w stolicy Dolnego Śląska jest już 12 jadłodzielni, m.in. przy ul. Hubskiej, Hercena, a także w nietypowych miejscach, jak np. Stadion Wrocław na Pilczycach.
Średnio, tylko ze stałych odbiorów, nie wliczając w to żywności, którą zostawiają mieszkańcy i jednorazowych akcji, Foodsharing Wrocław odbiera około 500 kg żywności tygodniowo. Rocznie to około 26 ton. Współpracują z piekarniami, targowiskami, szkolnymi stołówkami, pojawiają się na zakończeniach gal, konferencji i zlotach food trucków.
Jest współzałożycielem i prezesem Fundacji Moc Pomocy, wspierającej osoby z niepełnosprawnościami, które po amputacji, urazie rdzenia kręgowego, w wyniku wypadku lub choroby nagle straciły sprawność. Od 17 lat porusza się na wózku po wypadku, któremu uległ w 2004 roku, doznając urazu rdzenia kręgowego. Na swoim przykładzie pokazuje, że nawet z czterokończynowym porażeniem można być ojcem, założycielem i prezesem fundacji, absolwentem studiów prawniczych, sportowcem.
Fundacja Moc Pomocy działa dwa i pół roku i ma już ponad 300 podopiecznych w całej Polsce. - Prawdziwy sukces jest wtedy, gdy patrzę na podopiecznego, który najpierw, gdy się spotkaliśmy, leżał w szpitalu, po wypadku, wydawałoby się w beznadziejnej sytuacji, a teraz bez problemu jeździ na wózku lub ma protezę, jest w stanie jeździć samochodem, odzyskał radość życia.
Rafał jest reprezentantem Polski w parakolarstwie szosowym. Jeździ na rowerze leżącym. Ma na swoim koncie wiele sukcesów międzynarodowych, m.in. Puchar Świata UCI i brązowy medal w Pucharze Świata. Jego największym marzeniem jest start w igrzyskach paraolimpijskich. Jest również współzałożycielem pierwszej na Dolnym Śląsku drużyny rugby na wózkach.
Kilkadziesiąt zgłoszeń dziennie, praca 24 h i tysiące uratowanych, zarówno dzikich, jak i domowych zwierząt - to Ekostraż w pigułce, organizacja pożytku publicznego, która od 11 lat działa głównie na terenie Dolnego Śląska.
- Trafiają do nas zwierzęta domowe, dzikie i wolno bytujące, m.in. lisy, ptaki, jeże, zwierzęta egzotyczne. Reagujemy na każde zgłoszenie. Zajmujemy się też edukacją dzieci i dorosłych w zakresie pomocy dzikim zwierzętom żyjącym w mieście i nauką postępowania ze zwierzętami domowymi - mówi Katarzyna Szakowska, rzeczniczka prasowa Ekostraży.
Każdego roku organizacja pomaga ponad 1300 zwierzętom, które w założeniu mają trafiać najpierw do domów tymczasowych, a następnie zostać adoptowane. - Leczymy je i rehabilitujemy. Dzikie zwierzęta, o ile ich stan zdrowia na to pozwala, wypuszczamy na wolność, a zwierzętom domowym szukamy nowych domów.
Największym marzeniem przedstawicieli Ekostraży jest nowoczesny, parterowy ośrodek rehabilitacji, który będzie przyjazny zarówno dla zwierząt, jak i wolontariuszy - często osób niepełnosprawnych. - Marzy nam się również własna klinika weterynaryjna, specjalizująca się m.in. w leczeniu dzikich zwierząt, w której weterynarze oraz potrzebny sprzęt będą dostępni na miejscu.
Przygodę z filmem amatorskim zaczęła na przełomie lat 70. i 80. Wtedy tato kupił jej amatorską kamerę. Warsztatu filmowego uczyła się z książek.
- Gdy nadszedł rok 1980, uznałam, że moim obowiązkiem jest rejestracja tych wyjątkowych przemian społeczno-politycznych w kraju. Z materiałów tych powstał film "Wokół mnie". W stanie wojennym w 1981 roku postanowiłam rejestrować z ukrytej kamery strajki i protesty, które miały miejsce we Wrocławiu. Tak powstał film "Fragment biografii".
Potem na wiele lat zawiesiła swoją działalność filmową. Wróciła do tego, gdy przeszła na emeryturę. Kupiła kamerę cyfrową, dwa miesiące uczyła się jej obsługi, potem komputer.
Odkąd ponownie postanowiła robić filmy, ich bohaterami stały się przede wszystkim osoby starsze. - Chciałam pokazywać seniorów, którzy są zwyczajni na pierwszy rzut oka, a dopiero gdy się ich bliżej pozna, okazuje się, że są wyjątkowi, mają wielkie pasje i mimo wielu przeszkód wciąż realizują swoje marzenia.
Swój pierwszy film fabularny "Nim nadejdzie Świt" zrobiła już po siedemdziesiątce. Sama napisała scenariusz, zaangażowała aktorów, kupiła kostiumy, wyreżyserowała go, zagrała główną rolę, zmontowała i udźwiękowiła. Zaprezentowała go w ubiegłym roku na Dolnośląskim Festiwalu Filmowym "Złoty Samorodek" w Złotoryi, gdzie otrzymała pierwszą nagrodę. Napisała już kolejny scenariusz filmowy i zaczęła trzeci. Ma też swój kanał na YouTube.
Na co dzień pracuje w organizacji pozarządowej Stowarzyszenie Diversja, którego celem jest edukacja o różnorodności. Zajmuje się tam kilkoma projektami, m.in wraz z zespołem organizuje Żywą Bibliotekę we Wrocławiu, koordynuje ogólnopolski projekt "Lokalnie dla różnorodności", którego celem jest powstawanie nowych Żywych Bibliotek w Polsce oraz prowadzi szkolenia i warsztaty dla firm, związane z rozwojem ich polityk antydyskryminacyjnych.
Jej aktywność społeczna zaczęła się od wolontariatu w organizacji pozarządowej zajmującej się edukacją pozaformalną. - Na jednym ze szkoleń poznałam metodę Żywej Biblioteki, którą przywiozłam do Wrocławia i którą od 14 lat się zajmuję mówi.
Z?ywa Biblioteka to projekt, którego celem jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni na spotkanie i rozmowę o ro?z?norodnos?ci, uprzedzeniach i dyskryminacji. Podczas niej można porozmawiać przez po?ł godziny, na przykład z muzułmaninem, osoba? niewidoma?, gejem, uchodz?czynia?, osoba? na wo?zku, osoba? ciemnoskórą, trzeźwiejącym alkoholikiem, osoba? transpłciowa?, z?ydem, weganka?, Romką, osoba? z choroba? afektywna? dwubiegunowa?...
Artysta tworzący w szkle, jego dzieła ze szkła są znane w Polsce i na świecie, są fotografowane do prestiżowych albumów. Wrocławianie znają m.in. jego szklane jajo (portiernia w sieni łącznika między Uniwersytetem Wrocławskim a Kościołem Uniwersyteckim) i szklany portal Pasażu pod Błękitnym Słońcem w rynku. Z kolei na ulicy Krawieckiej (blisko placu Dominikańskiego) trzeba podejść aż pod sam kompleks Just-In-Center, aby przekonać się, że jego elewacja ze szkła artystycznego jest nie tylko dziełem, ale i hołdem dla historii.
Szkło projektowane przez Tomasza Urbanowicza zawsze towarzyszy architekturze, jest jej dedykowane. Jest wizytówką artysty, absolwenta XIV LO i wydziału architektury Politechniki Wrocławskiej, a także Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W czerwcu 1989 roku zaryzykował założenie własnej firmy Archiglass związanej ze szkłem.
Zaczynał od witraży (zobaczymy jeden z nich w parafii pw. św. Wawrzyńca przy ul. Bujwida, w duszpasterstwie akademickim Wawrzyny), ale pociągała go praca w grubym, wieloformatowym szkle.
Od trzech lat artysta pracuje z synem Konradem, także absolwentem Politechniki Wrocławskiej, w galerii Szopa Jazowa nad Odrą.
Wychował się we Wrocławiu, w artystycznej rodzinie. Ojciec lubił jazz, mama Louisa Armostronga, siostry słuchały starego rocka. Piotra fascynowały instrumenty - w domu stało pianino i to ono okazało się pierwszym wyborem, gdy zdecydował się na szkołę muzyczną przy Łowieckiej.
Karierę trębacza zaczynał w 1996 roku we wrocławskich klubach muzycznych, a pierwsze poważne kroki kompozytorskie stawiał rok później, gdy stworzył muzykę do spektaklu "Anioły" Teatru Prawdziwego, który pokazywany był na wrocławskim Rynku.
Wydaje płyty, gra koncerty (ostatnio zachwycił cyklem występów pod wrocławskimi mostami), podróżuje, spełnia się jako edukator (w szkole w Afryce, gdzie był dyrektorem artystycznym). Pierwsze próby dźwiękowe związane z architekturą dźwięku pod Milenijnym sprawiły, powstał projekt "Most do muzyki" wsparty stypendium prezydenta Wrocławia.
Na wydanie czeka kilkanaście płyt z jego muzycznych podróży po Europie, USA, Afryce. - Stworzenie własnego wydawnictwa (nakładem LAS ukazały się już cztery krążki), to spełnienie marzeń muzycznych i tych o niezależności - podkreśla.
Nowy Złoty to galeria, która działała w kiosku u zbiegu ulic Wyszyńskiego i Prusa. W niewielkiej przestrzeni kuratorzy Magdalena Kreis i związany ze Lwowem Yuriy Biley, prezentowali prace młodych artystów. - Wolimy ją nazywać nieformalną inicjatywą wystawienniczą. Działamy zupełnie niezależnie i w bardzo oddolnym duchu, nie mamy swojej stałej przestrzeni - przyznaje Kreis.
- Spodobał nam się zamknięty kiosk przy skrzyżowaniu Prusa i Górnickiego, teraz zbieramy na niego fundusze za pośrednictwem portalu Patronite, bo inicjatywa jest finansowana ze środków prywatnych - mówi Magdalena.
Yuriy do stolicy Dolnego Śląska przyjechał w 2015 roku, Magdalena pochodzi z Rybnika. We Wrocławiu udało im się wspólnie zrealizować wystawy kilkunastu wartych uwagi artystów i artystek. Od maja kiosk funkcjonuje w Lublinie, ale planują wrócić ze swoimi działaniami do Wrocławia. Szukają nowego miejsca na galerię.
- Mamy w składzie inżynierów dźwięku, architektów i romanistkę. Na pracę twórczą wykorzystujemy głównie czas wolny. Utwory komponujemy w weekendy, przesyłając sobie nawzajem pomysły - mówią członkowie zespołu Less Is Lessie.
Tworzą muzykę ilustracyjną z elementami progresywnego rocka, utwory inspirowaną przestrzeniami Wrocławia. - Nasze koncerty prowadzą przez miejsca dobrze znane wrocławianom i te, o których być może niektórzy nie mieli pojęcia. W utworach wykorzystywane są nagrania terenowe z wrocławskich ulic, tramwajów, miejsc publicznych. Eksplorujemy ten pomysł od 2015 roku. W tym roku (2021) udało nam się wydać pierwszy w pełni studyjny album "The Escape Plan" - opowiada Filip Kozak (klawisze, wokal).
Prócz niego zespół tworzą Weronika Kowal (skrzypce, wokal), Emil Madaliński (gitara), Maciej Janiszewski (bas), Konrad Mikołajczyk (perkusja) i Piotr Rudnicki (realizacja audio).
- Najbardziej inspiruje nas Nadodrze, to miejsce, na które nakłada się najwięcej warstw znaczeń i historii. W tej dzielnicy osadziliśmy akcję naszej płyty - podkreśla Filip Kozak.
To oni stoją za tym, że od 12 lat dzieci z różnych zakątków świata przyjeżdżają do Wrocławia i na Dolny Śląsk, by we wspólnej pracy artystycznej stworzyć radosny, kolorowy świat.
Źródeł projektu Brave Kids należy szukać w Stowarzyszeniu Kultury Teatralnej "Pieśń Kozła", którego jednym z celów jest prowadzenie edukacji poprzez sztukę. W 2009 roku dwutygodniowymi warsztatami z trzema dziecięcymi grupami z Ugandy, Nepalu i Wrocławia, zaczęła się historia wydarzenia, przez które do dziś przewinęło się około 2 tys. młodych ludzi z sześciu kontynentów.
Brave Kids to swoisty głos dzieci, które wspólnie tworząc, otwierają się na inne kraje i tradycje, zawiązują przyjaźnie, stając się też naszą nadzieją na ulepszenie świata. Stworzenie im warunków do kilkudniowego spotkania to już dzieło zespołu, któremu przewodzą Iwona Frydryszak - producentka wykonawcza, Agnieszka Ćwieląg - menedżerka programowa, Maria Sadowska-Łakomy - producentka, oraz Michał Patyna - dyr. ds. administracji, odpowiedzialny za brave'ową logistykę. - Naszym celem jest to, by dzieci z całego świata się zaprzyjaźniły - mówi ten ostatni.
Artystka ceramiczka, której prace znalazły się na okładce listopadowego wydania "Ceramics Monthly", jednego z najważniejszych pism ceramików. Niedawno wypalała ponad dwumetrową rzeźbę w duńskim Guldagergaard, zaś jej trzy prace są już w kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Na realizacje czeka jeszcze wymarzona rezydencja artystyczna w Stanach Zjednoczonych.
O sobie pisze "artystka ukraińsko-polska" - pochodzi z Doniecka, ale z Wrocławiem związana jest już od blisko dekady. Po ukończeniu ASP we Lwowie, przyjechała do naszego miasta na studia magisterskie.
Pokochała ceramikę, bo "stwarza dużo możliwości łączenia rzeczy, które lubię. Moje prace są bardziej rzeźbiarskie, ale pojawia się też na nich grafika, jest więc połączenie z malarstwem. Jeśli mam rysunki myślę, jak wszystko pokazać w rzeźbie, albo podpowiada mi to po prostu glina".
Wrocławski fotograf, twórca książek fotograficznych, kurator wystaw oraz dyrektor artystyczny tegorocznej 11 edycji TIFF Festival. Ukończył studia na Wydziale Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Na co dzień prowadzi galerię fotograficzną Miejsce przy Miejscu 14 na wrocławskim Nadodrzu.
Łukasz Rusznica na poważnie zajął się fotografią prawie 11 lat temu. Wtedy można było zobaczyć jego pierwszą wystawę w galerii Dizajn BWA Wrocław. Od tego czasu jego prace wystawiane były w wielu galeriach w kraju i za granicą. Docenione zostały też jego książki. m.in. "Toskana", "Subterranean River" czy zrealizowana wraz z Beatą Bartecka "How to look natural in Photos".
W przyszłości Łukasz Rusznica chciałby wydać kolejną książkę fotograficzną. Planuje też nowe wystawy oraz działania rozwijające Miejsce przy Miejscu 14.
Złożony z kilkunastu osób, w tym reżyserów, aktorów, muzyków, scenografów i dziennikarzy zespół Teatru Na Faktach za centrum swojego działąnia przyjął wrocławski Instytut Grotowskiego. Pomysł na stworzenie teatru, który pokaże i opowie o tym, co wokół nas dzieje się naprawdę, powstał około trzech lat temu po kursie na temat teatru dokumentalnego, który prowadził reżyser i dramaturg Krzysztof Kopka (opiekun artystyczny Teatru Na Faktach).
W sztukach tu tworzonych poznajemy bohaterów "z krwi i kości", żadne słowo w ich spektaklach nie jest wymyślone. Najpierw jest wiele godzin rozmów z osobami poturbowanymi przez los, chorymi, zbuntowanymi, oszukanymi, żyjącymi samotnie i nieraz w rozpaczy, ale i ze szczęściarzami, ludźmi tajemniczymi. Potem powstają teatralne scenariusze.
- Na ich bazie reżyserujemy ważne społecznie spektakle. Od pewnego czasu towarzyszą im też dyskusje i spotkania. Okazuje się, że to, co dzieje się po premierze, jest co najmniej tak samo istotne, jak samo przedstawienie - przyznaje Kuba Tabisz.
Projekt ten to też coroczne kursy dla dramaturgów, reżyserów, aktorów, muzyków, badaczy i scenografów.
Wszystkie komentarze